tag:blogger.com,1999:blog-16013962512532737512024-03-08T10:59:19.179-08:00The perfect sky is tornAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-5268617696803931412013-09-10T06:51:00.001-07:002013-09-10T06:55:52.699-07:00Epilogue "Give me love"<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>'It's too cold outside for angels to fly.'</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i><a href="http://www.youtube.com/watch?v=yVIRcnlRKF8" target="_blank">*soundtrack*</a></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i><br /></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span lang="EN-US"> </span>Przetarłem oczy, dostrzegając jasne
promienie słońca, wkradające się do pokoju przez okno. Złoto wlało się do
pomieszczenie, oświetlając każda pozostawioną luzem w nim materię. Mimo
bałaganu, piękno porannej pogody było powalające. Uśmiechnąłem się lekko i
podniosłem z łóżka. W ciszy przyglądałem się oślepiającemu niebu, było dziś
naprawdę niezwykłe. Żadnej chmury, zakłócającej przejrzystość, tylko czysty
błękit. Niespodziewanie uderzyła mnie myśl, że mógłbym pozostać tu na wieki,
zestarzeć się, obserwując budzącą się do
życia przyrodę każdego kolejnego dnia. Przymknąłem powieki, delektując się
niezmąconym spokojem, którego ostatnio było tak niewiele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> W pokoju rozbrzmiał natarczywy
dzwonek telefonu, wyrywając mnie z rozmyślań. Zmarszczyłem brwi, dziwiąc się
kto mógł chcieć ze mną porozmawiać o szóstej rano. Spojrzałem na wyświetlacz
wibrującej komórki. Na ekranie pokazywało się ‘Anne Styles’. Wzruszając
ramionami, odebrałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Halo? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Louis? J-jezu, Lou, błagam
przyjedź do szpitala najszybciej jak możesz. – Była całkiem roztrzęsiona, jej
głos drżał, przez co ledwo rozumiałem jej słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Co się stało? Ktoś miał wypadek?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - H-harry przedawkował, jest w
ciężkim stanie… nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Proszę… - Natychmiast się
rozłączyłem, słysząc jej słowa. W pośpiechu założyłem na siebie pierwsze lepsze
ubrania i wypadłem z pokoju. Wybiegłem na ogród i prędko wsiadłem do samochodu.
Nie zważałem na przepisy, jechałem tak szybko, na ile zakręty na drodze na to
pozwalały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłem
w całkowitym amoku. Jak to Harry przedawkował?<i> Dlaczego</i>? Jak długo już tam jest? Gdzie są wszyscy? Dlaczego nie
wiedziałem wcześniej? Kiedy to się stało? Jak to możliwe, że nikt nie
zauważył…? Pytania krążyły mi po głowie, nie dają spokoju. Na myśl, że Harry
może z tego nie wyjść, coś przewróciło mi się w brzuchu. Przełknąłem ślinę, odrzucając
od siebie tę myśl i upychając ją na dnie umysłu. Z jakiego powodu chciał się
zabić? Naprawdę czuł się tak źle, żeby kończyć ze sobą? Jezu, miał przed sobą
całe życie, <i>ma </i>przed sobą całe życie.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze, kiedy fakty zaczęły powoli układać się w
całość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przypomniałem
sobie, jak Harry chcąc wejść do domu, wyżył się na Eleanor, nie mając właściwie
żadnych podstaw, aby to robić. Zbulwersował się na sam je widok. Wypędzając
dziewczynę, chciał pójść do siebie, ale go zatrzymałem, pytając dlaczego to
zrobił. Mruknął coś, że nie może mi powiedzieć i zaszył się u siebie. Wtedy
byłem na niego naprawdę wściekły, więc podążyłem za nim do pokoju i zacząłem
się do nie niego dobijać. Uderzałem pięściami w zamknięte drzwi, żądając, aby
wyszedł i wszystko wyjaśnił. Przez około piętnaście minut starałem się dostać
do środka, ale słysząc, że całkiem mnie ignoruje, poddałem się. Co wydarzyło
się dalej? Tamtego dnia więcej o tym nie myślałem; wpadłem do Eleanor
przeprosić ją za jego zachowanie i… to wszystko. Następnego ranka w ogóle go
nie widziałem, sądziłem, ze po prostu nie wychodzi z pokoju, jak miał to w
zwyczaju czasem robić. Zapomniałem o tym wydarzeniu i dopiero dzisiaj
dowiedziałem się co… co się stało. Prawdopodobnie u siebie w pokoju próbował
popełnić samobójstwo, podczas gdy nikt tak naprawdę nie zainteresował się, co
on ta, robi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">No
właśnie. Dlaczego nikt starał się wyciągnąć go z pokoju? Dlaczego <i>ja </i>nie przejąłem się jego losem? Co się
właściwie z nami stało? Od jak dawna przestaliśmy się przyjaźnić? Wiem, że od dłuższego
czasu Harry ma problemy, ale nigdy nie sądziłem, że są aż tak poważne.
Myślałem, że może jest ostatnio trochę bardziej stonowany niż zazwyczaj. Ale
dlaczego to <i>ostatnio </i>trwa od jakiś
dwóch lat? Z jakiego powodu zerwaliśmy praktycznie wszelkie kontakty? Dlaczego
nagle przestałem się nim przejmować? Dlaczego nie śpimy już w jednym łóżku, nie
robimy sobie śniadam, nie śmiejemy się razem, nie wychodzimy do klubów,
wracając całkiem pijani…? Kiedy to wszystko się skończyło? Nie pamiętam, bym w najbliższym czasie kiedykolwiek zastanawiał
się nad nami, jako <i>przyjaciółmi.</i>
Zacisnąłem powieki, gdy odpowiedź zaczęła się powoli nasuwać. Potrząsnąłem
głową, nie to nie <i>dlatego,</i> nie <i>wtedy,</i> <i>to</i> się nie stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaparkowałem
i w pośpiechu wpadłem do budynku. Skrzywiłem się; nigdy nie lubiłem szpitali
ani właściwie żadnych budynków medycznych. Zapach lekarstw, ciężkie przypadki,
wszechobecna sterylność, zapracowani doktorzy. To przyprawiało mnie o mdłości, <i>ale teraz nie ma czasu na dziwne fobie</i>,
dopowiedziałem sobie w myśli. Podszedłem do czegoś w stylu recepcji,
spoglądając na miło wyglądając kobietę, która zawzięcie coś pisała.
Odchrząknąłem, zwracając na siebie jej uwagę. Podniosła wzrok i nagle poczułem
niespodziewany ciężar, rosnący wewnątrz mnie. Miała zielone oczy. Zakręciło mi
się w głowie od tego bystrego spojrzenie, jednak nie były to <i>te </i>zielone oczy, które w tej chwili
pragnąłem ujrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Mogę w czymś pomóc? – odezwała się. Jezu, dobrze, że nie miała ani odrobinę
ochrypłego głosu. Spoliczkowałem się w myślach za te wszystkie uwagi i starałem
się przestać zwracać uwagę na szczegóły, które nasuwały mi odpowiedź na każde
pytanie, zadane sobie w samochodzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Um, tak. Gdzie leży Harry Styles? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kobieta
zaczęła coś wystukiwać na klawiaturze komputera i po chwili się odezwała, wciąż
nie odwracając wzroku od monitora.:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Sala 235, drugie piętro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Dziękuję – odparłem i już chciałem odejść, ale w tym momencie szatynka złapała
mnie za nadgarstek i lekko go ścisnęła. Posłała mi współczujące spojrzenie,
cicho mówiąc:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
On leży na OIOM’ie. – Puściła mają rękę i z powrotem wróciła do pracy. Przez
chwilę spoglądałem na nią niedowierzając, ale widząc, że nie żartuje, ruszyłem
na odział intensywnej opieki. Zacząłem powoli wspinać się po schodach, czując
bolesne ukłucie w podbrzuszu. Miałem wrażenie, jakby ktoś mnie znieczulił i
pozbył się całkowicie wszystkich emocji, które mogły jakkolwiek nade mną
zapanować. Wszystkie myśli zniknęły. Niczym w amoku, w końcu dostałem się na
odpowiednie piętro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obrzuciłem
korytarz wzrokiem i dostrzegłem skuloną postać na krześle, która cicho łkała.
Natychmiast ją rozpoznałem i podążyłem w jej kierunku. Złapałem ją za ramię,
lekko je ściskając. Kobieta podskoczyła i głośno czknęła. Spojrzała na mnie
zagubionymi oczami tak bardzo podobnymi do tęczówek jej syna. Rzucała mi się w
ramiona i wybuchnęła płaczem. Zacząłem powoli głaskać ją po plechach, szperając
do ucha uspokajające słowa, choć ani trochę w nie wierzyłem. Łzy spłynęły mi po
policzkach i zmoczyły bluzkę mamy Harrego. Anne oderwała się ode mnie i starła
kciukiem słone krople z moje twarzy. Przymknąłem oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Mogę go zobaczyć? – to co wydobyło się z mojego gardła, na pewno nie należało
do mnie. Głos mi się załamywał, byłem na skraju rozpaczy. Brunetka pokręciła
głową, nawet nie zdaja sobie sprawy, że poczułem się przez to jeszcze gorzej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Lekarz powiedział, że musi odpoczywać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Westchnąłem
cicho i podniosłem się z krzesła. Podszedłem do drzwi i przez szklaną szybę
ujrzałem osobę, która w tej chwili zajmowała cały mój umysł. Chłopak był
podpięty do miliona rurek, prowadzących do irytująco głośno pikającej
aparatury. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jezu Chryste. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyglądał
tak bezbronnie. Ciemne włosy rozrzucone były na poduszce, kontrastując z jej
nieznośną bielą. Powieki zamknięte zabraniały mi widoku tych zielonych
tęczówek. Wszystkie uczucia powróciły. Strach, nerwy, poczucie winy, troska.
Nie mogłem uwierzyć, ze naprawdę patrzę na niego z tej strony. Zawsze był taki
wesoły, gdziekolwiek by nie przebywał wypełniał całą przestań swoją pozytywną
energię. Brakowało mi tego szerokiego uśmiechu, ukazującego urocze dołeczki w
policzkach. Ale czy <i>zawsze</i> taki był?
Nie. Dlaczego? Już znałem odpowiedź na to pytanie. Brakujący element układanki
nareszcie powrócił na swoje miejsce. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że
naprawdę tak mogło być. Jak mogłem nie zauważyć? Jak mogłem być tak potwornie
ślepy?! Każdego pieprzonego dnia było tak samo, a ja nawet nie chciałem tego
zmienić. Złapałem się za głowę, znów czując napływające łzy. Tym razem nie było
to spowodowane lękiem, lecz winą. Boże, to wszystko przeze mnie. Osunąłem się
na ziemie, chowając twarz w dłoniach. Błagam, obudź się, obudź się, obudź się,
obudź się. Powtarzałem te myśli jak mantrę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czyjeś
donośne kroki przerwały moje łkanie. Uniosłem głowę, dostrzegając biegnącego
lekarza i kilka pielęgniarek. Zszokowany patrzyłem jak wpadają do sali,
krzątając się przy chłopaku. Głośne komendy doktora zagłuszało donośne pikanie
aparatury. Krzyki, pikanie, krzyki, pikanie, krzyki pikanie. To wszystko
doprowadzało mnie do szału, miałem wrażenie, że zaraz zwariuję. Podciągnąłem
kolana pod brodę i znów ukryłem twarz. Nagle wszystko ucichło. <i>Proszę, proszę, proszę, proszę.</i> Niech to
będzie to, co myślę, <i>proszę, proszę,
proszę. </i>Lekarz wyszedł z Sali, kierując się w naszą stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Pani Styles? – zwrócił się do mamy Harry’ego. Nie mogłem nic odczytać z jego
głosu, był pusty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Tak, to ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
Bardzo mi przykro, nie mogliśmy nic zrobić. Ilość tabletek w organizmie była
zbyt wielka, nie dało się go uratować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie.
Nie. Nie. Nie, to się wcale nie dzieję. Rzeczywistość uderzyła we mnie niczym
piorun. Słowa lekarza powoli docierały do mózgu, robiąc w nim całkowite
spustoszenie. Nic już nie miało znaczenia. Zaśmiałem się histerycznie,
przewracając się na podłogę i zanosząc płaczem. Anne klęknęła obok mnie,
głaszcząc po policzku. Pociągała nosem, starając się powstrzymywać szloch, ale
niespodziewanie wydarł sie on z jej gardła. Siedzieliśmy pod salą szpitalną
tonąc we własnych łzach i wspomnieniach Harrego Stylesa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Pogrzeb ustalono na tydzień po
śmierci Harrego. Przez ten czas nie spałem, nie jadłem, właściwie to jedyne, co
określało to, że jeszcze w jakiś sposób żyję, to oddychanie. Nie mogłem sobie tego wybaczyć to była moja wina i
dobrze o tym wiedziałem. Nic nie mogłem teraz zrobić, nie mogłem naprawić
potwornego błędu, który popełniłem, będąc zaślepiony tym, czego tak naprawdę
nigdy nie było. Co dzień leżałem w ubraniach Harrego w jego pokoju, w jego
zapachu, w jego myślach. Czułem się prawie jakbym był tam z nim. Było to zwykłe
okłamywanie samego siebie. Harry odszedł, już na zawsze, a ja nie potrafiłem
zrobić nic, aby temu zaradzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Na pogrzebie zebrało się naprawdę
wielu ludzi. Oprócz całej jego rodziny, chłopaków, mnie, były jeszcze osoby,
których nigdy nie widziałem na oczy. Jednak nie stwarzało to żadnego problemu,
jeśli tylko przyszli tu by oddać szacunek Harry’emu. Jego mama wygłosiła
przemowę, na której wszyscy się
popłakali, wspominając tego cholernie wspaniałego dzieciaka z burza loków na
głowie. Nie odzywałem się. Oczywiście złożyłem kondolencje każdemu z członkowi
jego rodziny, lecz to było w zasadzie wszystko. Czekałem aż tłum odejdzie i
zostanę z nim sam. Musiałem mu coś powiedzieć nie zależnie od tego, czy to
usłyszy czy nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Usiadłem na trawie, otwierając usta,
aby zacząć, lecz ktoś niespodziewanie mi przerwał. Odwróciłem się, dostrzegają
jego siostrę. Jej oczy były pełne łez, a twarz zmizerniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Louis. Ja… um – przerwała, czując
napływający potok łez. Przez chwile doprowadza się do porządku, a następnie
kontynuowała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Harry zostawił list. Dla ciebie.
Napisał przy nim, że możesz go przeczytać tylko ty, więc nie pozwoliłam nikomu
innemu do niego zajrzeć. Ja oczywiście również go nie tknęłam, jednak myślę, że
chyba wiem co… co tam jest. Przeczytaj to, proszę. – Podała mi zwinięta w rulon
kartkę i odeszła, zostawiając mnie samego. Drżącymi dłońmi rozwinąłem go i zacząłem,
czytać. Już po kilku pierwszych słowach wybuchnąłem gorzkim płaczem. Czytając
go, słone krople spadały na papier, lekko rozmazując słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Byłem potworem. Jak mogłem nie
widzieć tego wszystkiego, tych tęsknych spojrzeń, tych uśmiechów, które równie dobrze mogły
oznaczać ‘przepraszam, poddaję się’. Przejeżdżałem wzrokiem po kolejnych
linijkach tekstu, co raz bardzie upewniając się w przekonaniu, że Harry był
cudownym człowiekiem, wręcz <i>ideałem, </i>a
ja… ja. Nie mogłem znieść myśli o samym sobie. Moim ciałem wstrząsały dreszcze,
spowodowane spazmatycznym płaczem. Dochodząc do końca, załamałam się i upadłem
na grób, uderzają głową o kamienna płytę. Westchnąłem cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Harry. Jedyne, co jestem w stanie z siebie wydusić to ‘przepraszam’.
Wiem jak głupie to jest, to przecież nic nie znaczy, bo prawdopodobnie mnie
nawet nie słyszysz. Kiedy… kiedy zobaczyłem cię wtedy w szpitalu, takiego
kruchego i bezbronnego, uświadomiłem sobie, ze ja też… ja też… cię kocham.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo tęsknie za twoim uśmiechem, który
rozświetlał całe pomieszczenie, w którym byłeś. Jak bardzo brakuje mi
godzinnego przyglądania się twoim oczom o tak zielonej barwie, jakiej u nikogo
innego nie spotkasz. Czyste szmaragdy. Jak bardzo chciałbym dotknąć twoich
kręconych włosów, zanurzyć w nich twarz i wdychać ich piękny zapach. Tęsknię za
dniami spędzonymi wyłącznie z tobą, napawają się twoją obecnością. Chciałbym,
żeby to wszystko wróciło. Gdybym mógł dostać jeszcze jedną szanse, nie
zmarnowałbym jej, obiecuję. Wiem, że teraz jest za późno. Jeśli tylko
zrozumiałbym moje uczucia do ciebie nieco wcześniej, wszystko ułożyłoby się
zupełnie inaczej, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przerwałem na moment, przyglądając
się marmurowej budowie z wyrytym nazwiskiem Harrego. Obok było jego
czarno-białe zdjęcie, wszczepione w płytę. Zbliżyłem się do jego uśmiechniętej
twarzy i przytknąłem swoje usta do tych na fotografii. Pogładziłem lekko wyblakły
policzek i uśmiechnąłem się przez łzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Tak bardzo cię kocham. Zrobiłbym
teraz absolutnie wszystko, żeby przeszłość powróciła. Nawet jeśli oznaczałoby
to zniknięcie z twojego życia, sprawiłbym, że znów będziesz szczęśliwy. Jestem
straszny idiotą, jak mogłem nie… Musze ci o czymś powiedzieć. Zerwałem z
Eleanor. Teraz to nie ma znaczenia, ale gdybyś tylko… ja myślę, że nigdy jej nie kochałem. Nie tak
jak ciebie. Prawdopodobnie ona coś do mnie czuła i czuje to nadal, ale ja po
prostu nie mogę… Kocham cię, Harry. Będę
tu przychodził codziennie i ci to powtarzał, póki się nie zestarzeje. A może…
chciałbym cię teraz zobaczyć. Myślę, że w najbliższym czasie się spotkamy. Nie
bądź zły, proszę, nie umiem bez ciebie żyć. Kocham cię do końca i jeszcze
dłużej. </span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*byłoby miło gdyby każdy, kto czytał to opowiadanie, zostawił po sobie komentarz. chciałabym zobaczyć, ile was tak naprawdę jest. proszę, zróbcie to choć ze względu na to, że to już epilog, naprawde to wiele dla mnie znaczy.</span></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*teraz pragnę przeprosić WSZYSTKICH za to, że przez większość czasu rozdziały były dodawane z wielkim opóźnieniem. ogromnie mi przykro, czasem po prostu nie miałam czasu, bądź najzwyczajniej w świecie, zapominałam. mam nadzieję, że was to jednak nie zraziło x</span></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*zdaję sobie sprawę, że to opowiadanie było dość specyficzne. gdyby się uprzeć, można by stwierdzić, że tak naprawdę wcale nie było tu Larry'ego. no cóż, ta historia została tak zaplanowana od samego początku, koniec również, więc strasznie przepraszam, jeśli nie było tym, czego się spodziewaliście. ucieszyłabym się, gdyby mimo tego, nadal sprawiało wam radość czytanie go. </span></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*na koniec chciałam serdeczne podziękować wszystkim czytelnikom - tym komentującym, jak zarówno tym, którzy nie pozostawiali po sobie śladu. liczy się dla mnie to, że znaleźliście chwilę, by czasem tu zajrzeć. ogromnie dziękuję również Justynie, która mimo tego że zdecydowała się odejść, nadal miała wielki wkład w to opowiadanie i bez niej tego wszystkiego by tu nie było. a wiec jeszcze raz: DZIĘKUJĘ :)</span></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-89734090721591650262013-09-01T04:36:00.001-07:002013-09-01T04:52:35.300-07:00Eleventh Chapter "Give me love"<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">‘It’s been written is
the scars on my heart’</span></i><i><o:p></o:p></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=7APWPjcnFEM" target="_blank">*soundtrack* </a><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; mso-ansi-language: EN-US;"> <span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obracałem w palcach ostry przedmiot,
zastanawiając się do czego został pierwotnie stworzony. Najprawdopodobniej
ludzie produkowali te małe ostrza, aby następnie powszczepiać je do temperówek,
bądź maszynek i wypuścić na rynek. Zapewne nie zdawali sobie jakie wielkie
zagrożenie sprawili dla zdesperowanych nastolatków. W XXI wieku, gdy ktoś miał
problem, nie dzielił się nim z innymi, nie pozwalał sobie pomóc. Starał się
rozwiązać go sam poprzez ból fizyczny, który miał zagłuszyć psychiczne
cierpienie. Problemy w rodzinie, w związku, w społeczeństwie czy gdziekolwiek
indziej, najczęściej nie zostawały zauważane w porę szybko, co powodowało tak
wielką ,i niestety stale rosnącą, liczbę samobójstw na świecie. Uciekając się
do najgorszego wyjścia, wrażliwe osoby powoli znajdowały się na drodze do
miejsca, gdzie nie ma łez czy pomyłek. Tak było <i>łatwiej. </i>Stawienie się twarzą w twarz z problemem, który ciążył ci
na sercu, nie należało do najprostszych czynności i tylko nielicznym udawało
się to zrobić, a naprawdę małej liczbie, na dodatek wyjść z tego zwycięsko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ja zdecydowanie przynależałem do tej
obszerniejszej grupy. Owszem, zdawałem sobie sprawę, że robię źle. Ale jaką
miałem inną alternatywę? <i>Powiedzieć mu,
co czujesz prosto w oczy i pogodzić się
z konsekwencjami z tym związanymi, </i>podpowiedział cichy głos w mojej głowie.
Prychnąłem na tę myśl. Jasne, czemu nie, wystarczy podejść do osoby, która jest
dla ciebie całym światem – pomimo tego, że od dłuższego czasu traktuje cię jak
śmiecia, dopowiedziałem sarkastycznie – otworzyć usta i pozwolić, aby wyszły z
nich dwa głupie słowa, które mogą zmienić wszystko. Na lepsze lub gorsze. Czy
stracenie wszystkiego co jeszcze się ma, ostatniej deski ratunkowej, jest warte
ryzyka? No cóż, powiadają: nie ryzykujesz – nie zyskujesz. Idiotyzm, jaką ja
mam szanse <i>zyskać</i>? Jest równa zeru i
dobrze o tym wiem, dlatego też jestem tchórzem i nie stawiam czoła problemom. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przyłożyłem metalowy przedmiot do
delikatnej skóry nadgarstka i lekko po niej przejechałem. Z początku nic się
nie stało. Dopiero po chwili spod rany zaczęła wypływać szkarłatna ciecz. Nadal
nie czułem się usatysfakcjonowany, to kompletnie nie pomogło. Spróbowałem
jeszcze raz; docisnąłem żyletkę do ręki najmocniej jak mogłem i zaciskając
zęby, wykonałem szybki ruch dłonią w prawo. Z moich ust wydobył się
niekontrolowany syk. Jaskrawa czerwień pomieszała się z czystą bielą… Wspaniały
widok, lecz nie przynoszący ulgi. Westchnąłem zrezygnowany. Wciąż czułem się
źle widząc, że okaleczanie nie pomogło. <i>Nawet
kiedy próbuję się zabić, to moje parszywe szczęście postanawia mi to utrudnić</i>,
zirytowałem się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Odkładając bezużyteczny przedmiot
obok pisanego niedawno listu, sięgnąłem po jedno z trzech opakowań tabletek,
które zabrałem z domu. Udało mi się je zdobyć tylko dzięki czystemu
przypadkowi. Po zerwaniu z dziewczyna, Liam popadł w lekką depresję, co było
lekko widoczne na koncertach. Zamknął się w sobie, niewiele mówił i praktycznie
nie wychodził z domu. Zaczynając się o niego martwić, zaproponowaliśmy mu, aby
udał się do lekarza po pomoc. Na początku dostał szału wrzeszcząc, że nie jest
psychiczny i obrzucając nas takimi przekleństwami, jakich nigdy nie
spodziewałem się usłyszeć z jego ust. Chłopakom udało się go uspokoić i
wytłumaczyć że robimy to dla jego dobra. Ostatecznie udał się do psychiatry, u
którego miał cotygodniowe spotkania. Menadżerowie ukrywali to tak, żeby
informacje o członku najpopularniejszego boysbandu na świecie, uczęszczającego
na terapie, nie dostały się do rąk wścibskich paparazzich. Zdziwiłem się, że
rzeczywiście to wypaliło i nikt się nie zorientował. Liam szybko wyzdrowiał, bo
tak naprawdę nie miał aż takiego ciężkiego przypadku; to było tylko lekkie
załamanie, jednak na początku wydawał się być na tyle markotny i przybity, że
lekarz przepisał mu antydepresanty. Brał je przez bardzo krótki czas, więc trzy
niezużyte opakowania zostały w szafce, zapomniane przez wszystkich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Będąc na skraju rozpadu
emocjonalnego, zabrałem je do siebie na wszelki wypadek. Chciałem ich wtedy
użyć, ale stwierdziłem, że mogą przydać się na kiedy indziej. Miałem racje.
Zachowałem je aż do tego dnia i jak na razie, jestem całkowicie
usatysfakcjonowany, że tak postąpiłem. Zgon po takim przeciążeniu żołądka oraz
zmieszaniu bardzo silnych leków, był oczywisty. Trzy pojemniczki pełne
kolorowych pigułek drżały w moich dłoniach. Były wszystkim, czego kiedykolwiek
potrzebowałem. Pomogą mi, wyleczą od bólu. Wspaniale, prawda? <i>Nie.</i> <i>Przestań
okłamywać samego siebie. Potrzebujesz czegoś innego, kogoś innego.</i> <i>Zaczniesz żałować, ale wtedy będzie już za
późno.</i> Wściekły na samego siebie, że pozwoliłem tym głupim myślom wypłynąć
na wierzch, przycisnąłem dwa palce do rany po cięciu i wbiłem w nie paznokcie.
Momentalnie zawyłem z bólu. Krzyczałem, dopóki nie poczułem jak złość całkiem
ulatuje, zostawiając jedynie nieprzyjemne mrowienie po panicznym cierpieniu w
okolicy nadgarstka. Oderwałem dłoń od zaczerwienionej skóry, głośno dysząc.
Skrzywiłem się na widok dwóch śladów zostawionych w delikatnym miejscu. W końcu
oderwałem wzrok od rany i zacząłem czytać instrukcje spożywania lekarstw.
Najbardziej oczywiście zainteresowały mnie przeciwwskazania; miałem zamiar
zrobić wszystko to, co zostało tam kategorycznie zabronione. Uśmiechnąłem się
na myśl, że kiedyś Louis zapewne skwitowałby to wybuchem śmiechu i krótkim
komentarzem ‘<i>buntownik</i>’. Odegnałem od
siebie te myśli tak szybko jak tylko się pojawiły, nie mogłem zadręczać się
tym, co było kiedyś, bo wiem, że to i tak nie wróci. Nawet gdyby to była
ostatnia rzecz, której pragnąłbym ponad wszystko. Westchnąłem cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Odkręciłem wieczko opakowania i
wysypałem kilka tabletek na dłoń. Miały podłużny kształt, coś pomiędzy elipsą a
kołem. Ich kolory były bardzo różne, poczynając od jaskrawej żółci i kończąc na
degustującym brązie. <i>To naprawdę powinni
przyjmować psychole</i>, przeszło mi przez myśl. Jak mogli coś takiego zapisać
Liam’owi? Przecież on był całkiem zdrowy, jedynie troszkę podłamany. Zdziwiłem
się, że w ogóle to brał, będąc nim nie wziąłbym tego do ust, nawet gdyby mnie
zmusili. Chociaż kto wie, może tylko udawał, że przyjmuje lekarstwa? To byłoby
w jego stylu, jest mądry i najpewniej ostatecznie poradził sobie sam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Skarciłem się w myśli za marnowanie
czasu, momentalnie przestając debatować o przyjacielu, którego i tak nigdy
więcej już nie zobaczę. Oczy lekko zaszły mi wilgocią, lecz szybko je
przetarłem, okłamując samego siebie, że to w ogóle nie miało miejsca. Wziąłem
głęboki oddech i wrzuciłem pierwszą pigułkę do gardła. Poczułem gorzkawy
posmak, ale w końcu udało mi się ją połknąć. Nic, żadnej zmiany. No tak, nie można
spodziewać się cudu po jednej tabletce. Przechyliłem buteleczkę i wysypałem
połowę jej zawartości do buzi. Przez chwilę miałem odruch wymiotny, ale
stłamsiłem go, pozwalając lekarstwu swobodnie przepłynąć przez przełyk. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co teraz robisz, Lou?
Myślisz o mnie?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Połknięcie każdej kolejnej pigułki
przychodziło mi już dużo łatwiej. Prześlizgiwały się przez gardło i osadzały na
dnie żołądka. Po dłuższej chwili, odruch
wyciągania następnej tabletki i skierowania jej w odpowiednie miejsce, był
automatyczny. Zapomniałem o wszystkim. Byłem po środku wielkiej nicości, ja i
pigułki, które powoli wyciszały mój nastrój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Sięgnąłem po kolejną, lecz potkał
mnie zawód: opróżniłem już całe opakowanie. Nie zastanawiając się za bardzo,
moja dłoń pochwyciła druga buteleczkę. Następne porcje lądowały w gardle tak
jak poprzednie. Żadnych trudności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdzie teraz jesteś? Ona
jest razem z tobą, gdziekolwiek byś nie przebywał, prawda? Och, Lou, jesteś
taki oczywisty. Znam cię lepiej niż samego siebie, dlaczego tego nie widzisz? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przed oczami stanęło mi całe życie.
Kiedy bawiłem się w piaskownicy, kiedy dostałem pierwszą jedynkę w szkolę,
kiedy pierwszy raz pokłóciłem się z mamą, kiedy tata od nas odszedł, kiedy
spotkałem <i>jego.</i> Natychmiastowo moja
uwaga skupiła się na ostatniej pozycji. Pierwsze spojrzenie, pierwszy uśmiech.
Odwzajemniłem go, to oczywiste. Jakże mógłbym tego nie zrobić? Wyciągnięta
dłoń, czekająca na uścisk. Pierwsze ‘hej’, pierwszy śmiech, pierwsze
przytulenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jesteśmy
tam, ty i ja, ja i ty. Zanosimy się płaczem, bo sędziowie postanowili dać nam
jeszcze jedną szansę łącząc naszą piątkę w zespół. Nie widzimy nikogo innego
oprócz siebie nawzajem. Wpadasz w moje ramiona, mogę poczuć twój zapach, tak
bardzo <i>twój</i>. Czujemy
wszechogarniające szczęście, nie zdajemy sobie jeszcze sprawy jak to wszystko
się potoczy. <i>Ty</i> nie zdajesz sobie
sprawy, jak bardzo mnie zranisz. Gdybyś wiedział, nie zrobiłbyś tego, prawda?
Jeszcze nie wiesz, że nadejdzie osoba, która zrujnuje mój świat, a podbuduje
twój. Gdybyś wiedział, nie pozwoliłbyś jej na to, prawda? Jeszcze nie wiesz, że
opuścisz mnie, zapomnisz, wyrzucisz ze swojego życia. Gdybyś wiedział, nie
puściłbyś mnie, prawda? Proszę, powiedz, że byś tego <i>nie</i> zrobił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wciąż dobijasz się do
mojego pokoju, po tym jak potraktowałem twoją dziewczynę? Nic nie mów, i tak
wiem, że przestałeś. Teraz jedynie pragniesz ze mną porozmawiać, pomóc, mimo że
nie takie rodzaju pomocy od ciebie oczekuję. Nie tego potrzebuję. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czuję
się tak bardzo samotny. Opuściłeś mnie, zawiodłeś, pozwoliłeś się załamać.
Roztrzaskałeś moje serce na miliony drobnych kawałeczków, zapomniałeś, ale nie
tęsknisz. Mimo wszystko to nadal nie jest twoja wina. Ja popełniłem ten błąd
zakochując się w tobie, pozwalając sobie uwierzyć w coś, co nigdy nie miało
racji bytu. Błagam, uwierz, że nie zrobiłeś niczego złego. Porzuciłeś mnie,
potraktowałeś jak śmiecia i przychodziłaś prosił o nowy początek. Owszem, to
jest prawda, jednak to nie ty jesteś tym, który się pomylił, wpadł w pułapkę
losu. Nigdy nie będę potrafił cię o nic obwinić, wiesz o tym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak
bardzo cię kocham. Dlaczego jesteś dla mnie aż tak ważny? Co jest takiego w
tobie, że oddałem ci moje serce niemal wyrywając je z piersi? Masz
najwspanialsze tęczówki na świecie, mógłbym w nich tonąć każdego dnia. Były
czasy, gdy pozwalałeś mi na to, nie wiedząc jak wiele znaczy to dla mnie. Nie
wiem, czy po prostu się zorientowałeś, ale w pewnym monecie straciłem te
możliwość. Twoje miękkie, kasztanowe włosy, będące zawsze w nieładzie.
Chciałbym móc wplatać je między palce, głaskać cię po głowie. Tak wiele rzeczy
pragnąłbym od ciebie, lecz jestem głupi sądzą, że pozwoliłbyś mi na
którekolwiek z nich, wiedząc z czym to się wiąże. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szukasz mnie? Dostałeś się
do mojego pokoju i zastanawia cię, dlaczego uciekłem, czy porzuciłeś starania?
Znów pytam znając odpowiedź. Czytam z ciebie jak z księgi, która na siłę
próbujesz przede mną zamknąć. Szkoda, że znaczę dla ciebie tak mało, abyś
odpuścił możliwość porozmawiania ze mną., Nie ma mnie tam, owszem. Ale domyśliłbyś
się, gdzie jestem. Jesteś mądry, jednak nie chcesz mnie w swoim życiu, mylę
się?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pigułki
silnie otumaniły mój umysł. Dwa opakowania to naprawdę sporo, biorąc pod uwagę,
że działają w zatrważającym tempie. Moja dłoń odnalazła trzecie, ostatnie.
Powoli wysypałem część na rękę i pozwoliłem dostać się do krwiobiegu Następna
porcja. Zacząłem mieć mroczki przed oczami. Czarne plamki zaślepiały widok.
Jeszcze jedna i kolejna, kolejna, kolejna. Drżąca ręką obróciłem opakowanie do
góry nogami, oczekując pigułek upadających na moją skórę. Jakże zdziwił mnie
ich brak. Połknąłem już wszystko. Efekty były bardzo widoczne. Zapomniałem, że
krzykiem mogę tu kogoś przywołać. Jednakże ból ogarniający moje ciało był nie
do wytrzymania, rozchodził się po moich kończynach, zatruwając je paskudnym
jadem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Louis, Lou… - mamrotałem. Powieki zaczynały
powoli się zamykać, lecz silnie z nimi walczyłem. – Proszę, pomóż mi. Gdzie
jesteś? Louis, LOUIS! – wydarłem się. Całkowicie straciłem nad sobą kontrolę.
Policzki przyozdobiły słone łzy, spływające w dół twarzy. - BŁAGAM, POMÓŻ MI. ZABIERZ TEN BÓL, LOUIS,
PROSZĘ… - gorzko zapłakałem, łamiącym się głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ledwo
podniosłem się z ziemi, ale na marne, z powrotem na nią upadłem, nie czując
związanego z tym bólu. Zacząłem bić pięściami w podłoże, turlać się, krzyczeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-
POMOCY, NIECH KTOŚ TU PRZYJDZIE! ZABIERZCIE TO, TEN BÓL, BŁAGAM, KTOKOLWIEK!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nikt
się nie zjawił. Wydzierałem się na marne, dławiąc płaczem. Rozwarłem usta i
pozwoliłem im wykrzykiwać całkowicie bezsensowne słowa. To tak <i>cholernie bolało. </i>Dlaczego nikogo tu nie
było? Dlaczego jego tu nie było?<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wszystko
straciło sens. Upadłem na miękką trawę i skuliłem się, mając nadzieję, że to
może mnie ochronić, jednak bezskutecznie się łudziłem. Wirowałem w miejscu,
gdzie byłem całkiem sam, zdany na swoją łaskę. Ciemność otaczała mnie ze
wszystkich stron. W oddali zauważyłem małe światełko. Zacząłem iść w tamtą
stronę, aż w końcu puściłem się biegiem chcąc dotrzeć tam jak najszybciej.
Nagle przystanąłem. Szafirowe tęczówki, tak bardzo znajome, ukazały się w
zasięgu moich oczu. Uśmiechnąłem się lekko i nagle straciłem obawy. Przestałem
czuć cokolwiek. Wszystko… ucichło. Nie widziałem już kompletnie nic, do moich
uszu nie docierał żaden dźwięk. Tylko pustka. </span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-52937644580291658122013-08-23T23:48:00.000-07:002013-09-01T04:48:08.423-07:00Tenth Chapter ''Give me love''<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">'No matter what happens, don’t let me go.'</span><o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; mso-bidi-font-size: 12.0pt;">Promienie
jasnego słońca odważnie przedzierały się przez wysokie korony drzew.
Obserwowałem, jak światło </span>powoli
budzi wszystko do życia. Niebo zaczęło się rozjaśniać, tworząc jasno-różowe
smugi wokół. Ptaki rozpoczęły wyśpiewywać piosenkę przygotowaną na kolejny
dzień. Ludzie wciąż okryci ciepłą kołdrą nie zdawali sobie sprawy, że kilka
kilometrów od nich znajduje się osoba, która niemo woła o pomoc. Wilgotna rosa
wokoło mnie dawała mi się we znaki. Zadygotałem z zimna. Przesiedziałem w tym
miejscu całe wczorajsze popołudnie i noc. Wiedziałem, że nikt mnie tu nie
znajdzie. Tamtego pamiętnego dnia, kiedy Louis powiedział, że jestem dla niego
zbyt ważny, aby mógł mnie stracić, znajdowaliśmy się w tym samym miejscu. Jego
słowa rozbrzmiewały w moim umyśle niczym echo, krążąc i stale przypominając o
sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Od przeszło godziny uporczywie
wpatrywałem się w białą kartkę, zastanawiając się jak ująć w słowa to, co
czuję, aby go nie zrazić. Nie będę kłamał. Nie. Opiszę wszystko, co przez
ostatnie dwa lata się zdarzyło i w jaki sposób to wpłynęło na moje odejście.
Westchnąłem głęboko i zacząłem kreślić pierwsze litery na kartce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; mso-ansi-language: EN-US;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=VvGYYg40Ijw" target="_blank">*soundtrack* </a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><s><span lang="EN-US" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; mso-ansi-language: EN-US;">Drogi Louisie, <o:p></o:p></span></s></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span lang="EN-US" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; mso-ansi-language: EN-US;">Louis, <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Piszę ten list, abyś mógł
zrozumieć, dlaczego to zrobiłem. Nie miałem na celu zranienia Ciebie, bądź
chłopaków. To wszystko po prostu wydarzyło się zbyt szybko. Nie spodziewałem
się takiego obrotu wydarzeń. Wszystko, czego pragnąłem, miałem w zasięgu
wzroku. Aż pewnego dnia to bezpowrotnie wyślizgnęło się z mojej dłoni,
pozostawiając po sobie jedynie uczucie pustki. Może zacznę od samego początku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy pierwszy raz zobaczyłem
Cię w łazience, wiedziałem, że to nie było przypadkowe. Radosny brunet o
iskrzących się niczym najczystsze niebo tęczówkach całkiem zawrócił mi w
głowie. Miałeś w sobie pewnego rodzaju pozytywną energię, która mnie do Ciebie
przyciągała. Byłeś brakującym puzzlem. Wszystkim, czego chciałem od życia,
elementem układanki prowadzącej do szczęścia. Od razu znaleźliśmy wspólny język
i polubiliśmy się bardziej niż reszta chłopaków. Byliśmy nierozłączni,
pamiętasz? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wychodziliśmy na miasto,
trzymając się za ręce i śmiejąc głośno ze zdziwionego wzroku przechodniów.
Zasypialiśmy i budziliśmy się w swoich ramionach. Obiecywaliśmy już na zawsze
trzymać się razem. Ty… przysięgłeś, że nigdy mnie nie opuścisz. Wierzyłem, tak
uparcie wierzyłem twoim słowom. Byłeś dla mnie bratem, przyjacielem, oparciem w
trudnych chwilach, ramieniem do wypłakania się, miłością. Tak, Louis.
Zakochałem się w Tobie niedługo po naszym poznaniu. Przez pewnie czas sądziłem,
że i ty odwzajemniasz moje uczucia, będąc dość jednoznacznym, zbliżając się do mnie
bardziej niż zwykli kumple. Niestety przeliczyłem się. Jednak nie to sprawiło
problem. Nadal byłem cholernie szczęśliwy u Twego boku wiedząc, że nawet jeśli
nigdy nie poczujesz tego co ja, to będę mógł cię zatrzymać na zawsze, a ty nie
będziesz miał nic przeciwko. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Co dzień wpatrywałem się w
najpiękniejszy odcień szafiru na świecie, otoczony ciemniejszą obwódką. Wiedza,
że te oczy należały do Ciebie napawała mnie niezrównaną radością. Dlaczego?
Ponieważ mogłem zatopić się w ich morskim spojrzeniu, całkowicie zapominając o
reszcie. Nie tylko pozwalałeś mi na to. Rozpromieniałeś się, kiedy będąc lekko
otumanionym, powtarzałam, że masz cudowne tęczówki. Cieszyłem się twoim
szczęściem, bo gdy coś Cię radowało, ja również się uśmiechałem. Niekiedy
jednak miałeś gorsze dni, a wówczas czułem się, jakbym mógł zniknąć z
powierzchni ziemi, aby tylko nie widzieć więcej tego smutku wymalowanego na
Twojej twarzy. Do czasu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pewnego dnia pojawił się
ktoś, kto sprawił, że całe moje szczęście roztrysnęło się niczym bańka mydlana.
Niespodziewanie zostałem odsunięty na dalszy tor. Z początku próbowałem
walczyć, nie poddawałem się, uparcie broniąc swego. Jednak była to żmudna
bitwa, bo za każdym razem przegrywałem i kończyłem gorzej niż ostatnim razem.
Upadałem na ziemie, brudząc się popełnionymi błędami oraz niepotrzebnymi
szansami. W jednym momencie wszystko się zepsuło. Cały wszechświat jak gdyby
stał się mniejszy, skupiając cała swoją uwagę na tym, czego mieć nie mogłem.
Słońce nie świeciło już tak samo mocno, gwiazdy nieco wyblakły, świeże
powietrze wydało się być zanieczyszczone. Deszcz nie był w stanie zmyć bólu,
który uparcie odczuwałem. Noc mogła mnie ochronić pod osłoną ciemności, pomóc
poczuć się lepiej, lecz nie stało się tak. Nawet wówczas męczyły mnie koszmary,
jeśli tylko udało mi się zasnąć, bo zazwyczaj przez te godziny leżałem i
rozmyślałem, zmęczony bezsennością.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wiem, że nie chciała źle,
miłość nie wybiera. Po prostu się zakochała, na moje nieszczęście z
wzajemnością. Nie widziałeś świata poza nią, podczas gdy moim światem byłeś Ty.
Śmiałeś się z jej żartów, podczas gdy ja pragnąłem być tym, który Cię rozbawi.
Patrzyłeś na nią z uczuciem nie mniejszym niż to, którym obdarzałem Cię ja.
Robiłeś z nią wszystko to, czego ja nigdy nie mogłem dostać. Oczy zapełniały
się łzami, gdy widziałem, że całkowicie o mnie zapomniałeś. Kiedyś zapytany o
Harrego Stylesa, odpowiedziałbyś, że to Twój najlepszy przyjaciel, ktoś z kim
chcesz spędzić resztę życia, osoba poprawiająca Ci humor, a jednocześnie
doprowadzająca do płaczu. Jednak teraz niezainteresowany tematem, stwierdzisz,
że to kolega z zespołu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zdajesz sobie sprawę, jak
bardzo to bolało? Jakie cierpienie przechodziłem, gdy moje serce krwawiło jakby
przecinane milionami noży. Znajdując miejsce, gdzie nikogo nie było, krzyczałem.
Wyrzucałem z siebie wszystko co czułem, żeby tylko pozbyć się tego uczucia.
Niestety, żadnych rezultatów. Z bezsilności w końcu sięgnąłem po żyletkę.
Czasami dociskałem ją do skóry i powoli po niej przejeżdżałem, sycząc, gdy
ostry ból przechodził po ciele niczym prąd. Jednak nawet okaleczanie się nic mi
nie dało. Serce nadal paskudnie poranione, dawało o sobie znaki. Nie było
zupełnie niczego, co mogłoby przynieść choć chwilową ulgę. Lecz nie to bolało
najbardziej. Nikt mi nie pomógł, gdyż tak naprawdę nikogo to nie obchodziło.
Pogodziłem się z tym, że jestem ignorowany przez innych, ale widząc obojętność
z twojej strony, roztrzaskiwałem się na małe kawałeczki. Kompletnie o mnie
zapomniałeś, czyż nie? Nie mam Ci za złe, że tak bardzo się nią zaabsorbowałeś.
Właściwie to nie ty zawiniłeś, ale ja. Zakochałem się, a wiem, że nie
powinienem, nie w Tobie. Ignorowałem pierwsze oznaki, kiedy zacząłeś mi się
podobać, przez co nie zauważyłem, jak w zupełności zatraciłem się w tym
uczuciu. To był największy błąd. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyobraźnia ludzka nie zna
granic, o czym przekonałem się na własnej skórze. Zdając sobie sprawę, że
największe marzenia nigdy chociaż w połowie nie zetkną się z rzeczywistością,
wciąż miałem nadzieję. W ostatkach rozbitego serca nadal łudziłem się, że Bóg w
końcu się nade mną zlituje i pozwoli poczuć iskierkę szczęścia. Jak zapewne się
domyślasz, nie stało się tak. Każdego dnia było coraz gorzej, bo czułem coraz
więcej. W głowie widniały obrazy oraz niemożliwe do spełnienia sytuacje.
Widziałem jak przychodzisz do pokoju i mówisz, że masz dość mojego cierpienia,
że kochasz mnie bezwarunkowo. Niemal czułem Twój dotyk, gdy łapałeś mnie za
rękę. Przechodziły mnie dreszcze, kiedy szeptałeś, abym usłyszał tylko ja. To
wszystko sprawiło, że cierpiałem jeszcze bardziej. Widzisz? Kolejny raz
zawiniłem. Ponieważ nastawiłem się, że pewnego dnia wszystko obróci się o sto
osiemdziesiąt stopni i znów wywoła uśmiech na mojej twarzy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłeś miłością mojego życia.
Odczuwałem to w każdej komórce na całym ciele, w każdym unerwionym miejscu. To
uczucie paraliżowało mnie, osłabiało, sprawiało, że podejmowałem decyzje
sprzeczne z samym sobą. Byłem w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Dlaczego
tego nie widziałeś? A może po prostu nie chciałeś tego zobaczyć, bo wiedziałeś,
że wiązałyby się z tym konsekwencje, których się bałeś. Co strach jest w stanie
zrobić z człowiekiem, prawda? Kompletnie zapominamy o zdrowym rozsądku,
przysłaniamy słuszne decyzje błędnymi wyborami, uciekamy od problemów. Robimy
to wszystko, zapominając, że nie jesteśmy sami, że to, co postanowiliśmy może
zranić drugiego człowieka. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oddaliliśmy się od siebie
na tyle, iż nie byłem w stanie zrozumieć, co dokładnie czujesz. Jednak mogę
wytłumaczyć Ci moje postępowanie. Bałem się tego, jak zareagujesz na wieść, że czuję do Ciebie
coś więcej niż tylko braterską troskę. Trzęsłem się, gdy wyobraźnia podsuwała
mi obrazy Twojej reakcji. Byłoby lepiej gdybym po prostu z Tobą porozmawiał,
zamiast dusić w sobie wszystko i wybierać łatwiejszą drogę. Ucieczkę. Tak,
Louis, jestem tchórzem. Bo widzisz, nawet kiedy było między nami dobrze, nie
potrafiłem wykrzesać z siebie ani słowa na ten temat. Lęk zawładnął całym
umysłem, przysłonił mgłą i pozwolił działać sercu. Och, to największa głupota z
możliwych, nie uważasz? Ten mięsień robi rzeczy całkowicie nieracjonalne,
kieruje się uczuciami. Będąc tak beznadziejnie zakochanym, wybrałem drogę, o
której bałem się pomyśleć, przez tyle czasu, jednak ból przejął nade mną kontrolę.
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W nocy niemo błagałem o
pomoc i dusiłem się ulewnym płaczem. Prosiłem, żebyś zauważył, zatroszczył się,
zainteresował. Gdy tylko nadchodził zmierzch, ja upadałem na kolana i modliłem
się, by słońce nareszcie zapłonęło prawdziwym światłem, księżyc oświetlił
przepełnioną smutkiem noc, aby szmaragdowe oczy uchyliły powieki i zobaczyły z
czym walczę od dwóch lat. Złudne nadzieje pozwalały mi poczuć chwilową radość,
wywołaną nierealistycznymi obrazami mojego chorego umysłu. Chwilę później
cierpienie zaczynało przejmować kontrolę nade mną i niemożliwymi sytuacjami,
które w jednej chwili, rozpływały się. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis, zdajesz sobie
sprawę, dlaczego to robię? Postaram się Ci wytłumaczyć, jeśli dotąd nie
zrozumiałeś. Kocham Cię. Nie mogę spojrzeć Ci w oczy i wypowiedzieć tych na
pozór łatwych słów. Nie potrafię, przepraszam. W pierwszej chwili sądziłem, że
jestem w stanie unieść jej ciężar, jednak ona mnie zmiażdżyła. Doprowadziła do
głębokiego załamania, nie mogłem podnieść się z ziemi. Próbowałem, przysięgam,
lecz ona szydziła ze mnie za każdym razem. Doskonale rozumiem z jakiego powodu
nagle o mnie zapomniałeś. Tobie również się to przytrafiło, ale pod nieco inna
postacią. Pokochała Cię urocza dziewczyna, której nie mogłeś się oprzeć,. Gdyż
miłość do niej była zbyt wielka. Przyznaj się przed samym sobą, że plany o
naszym nierozstawaniu się kompletnie wyleciały Ci z głowy. Wiem, moje miejsce
zastąpiła ona. Jeszcze raz powtarzam, nie mam Ci tego za złe, jeżeli tak
sądzisz. Ja po prostu także chciałem poczuć to świdrujące uczucie, gdy miłość
mojego życia rzuca mi się w ramiona. Obiecuje, że nigdy mnie nie opuści.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Każdy człowiek pragnie tego, co jest mu
zabronione. Posmakowanie zakazanego owocu nie okazało się dobre w moim
przypadku. Wziąłem zdecydowanie za dużo. Gdy tylko moje myśli popłynęły w
kierunku tego, że może kiedyś odwzajemnisz miłość swojego przyjaciela,
załamałem się, zdając sobie sprawę, że to nigdy się nie stanie. Męczyłem się z
każdym kolejnym dniem, obserwując jak niegdyś cały mój świat, teraz należy do kogoś
innego. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zapomniałeś o mnie na tak
ogromną skalę, że umknęło ci nawet to, iż kiedyś się przyjaźniliśmy. Byłem
całkowicie zdezorientowany, gdy przeprosiłeś mnie i obiecałeś nigdy nie
popełniać tego samego błędu. Trwać przy moim boku. Uwierzyłem ci, kolejny raz
obdarzyłem Cię zaufaniem. Niewiele mięło czasu, a znów jestem tym, który
powinien udać się do lekarza po pomoc. Znowu nie znaczę nic. Twoje zmiany
nastrojów pozwalały mi uwierzyć, że będzie lepiej. Zawodziłem się za każdym
razem, nie było wyjątku. Skoro mnie nienawidzisz, to dlaczego często dawałeś mi
do zrozumienia, że więź między nami nadal trwa? Pękła już dawno. Oboje znaleźliśmy
się na osobnych brzegach, a dzielący nas ocean posiadał za wysokie fale, aby go
przepłynąć. Tyle razy próbowałem, ile razy topiłem się na dnie. Lecz za każdym
razem powracałem, unosiłem się na powierzchnię, choć w większości przypadków
tego nie chciałem. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wiem, że jest Ci lepiej
beze mnie. Zdjąłem z Twoich pleców balast, który cały czas ciążył i nie
pozwalał Ci do końca cieszyć się tym, co masz. Zapomnij o mnie, proszę. Jesteś
szczęśliwy razem z dziewczyną, która może dać ci to, czego ja nigdy nie mogłem.
Masz wspaniałą rodzinę oraz przyjaciół, którzy są dla Ciebie niczym bracia.
Tworzysz muzykę, wiem, ze zawsze tego pragnąłeś. Wyrzuć z serca niepotrzebnego
chłopaka o kręconych włosach, który błądził i nie mógł odnaleźć swojego miejsca
na ziemi. Ty to zrobiłeś, więc przestań przejmować się tymi, którzy są
zagubieni. W miłości najważniejsze jest szczęście tej drugiej osoby. Tylko w
taki sposób mogę Cię nim obdarzyć. Usunąć się w cień, odejść spod przeszywającego spojrzenia błękitnych
tęczówek. Wymarz mnie z pamięci. Wyrwij wszystkie kartki związane z moją osoba
z książki opisującej Twoją egzystencje. Porzuć rozdział zwany „Harry Styles” i
daj ponieść się temu, co na ciebie czeka. Masz przed sobą wspaniałe życie,
proszę nie zmarnuj go. Śmiej się, płacz, kochaj, żyj. Ja jestem teraz u góry i
nadal czujkę do Ciebie to samo, co wcześniej. Chciałbym, abyś czuł w sobie moją
miłość, lecz zapomniał, że to ja Cię nią obdarowuję. Przepraszam, jeśli
kiedykolwiek Cię skrzywdziłem, wiesz, że tego nie chciałem. Czuwam nad Tobą tam
u góry i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości się nie spotkamy. Jesteś
miłością mojego życia. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="right" class="MsoNoSpacing" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na
zawsze, <o:p></o:p></span></i></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div align="right" class="MsoNoSpacing" style="text-align: right; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Harry</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-31744881066096598502013-08-13T10:11:00.002-07:002013-08-23T23:58:28.702-07:00Ninth Chapter "Give me love"<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">'Forget, forget about everything what used to connect us.'</span><o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=l9N_V1w2IaE" target="_blank">*soundtrack*</a></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; mso-ansi-language: EN-US;"> </span>Wspomnienia powracają. Śmiech. Radość.
Szczęście. Płacz. Ból. Cierpienie. Chwile wspólnie spędzone przebiegają między moimi oczami z prędkością
światła. Wychylam się, lecz nie mogę ich złapać. Już odeszły. Teraz jest
zupełnie inaczej. W którym momencie uczucia się zmieniły? Z wesołej twarzy w
paskudną maskę, którą zakładam co dzień. Przyodziewam ją każdego poranka i nie
zdejmuję aż do wieczora. Dopóki słońce nie zajdzie, muszę udawać. Witaj. Jestem
Harry, mieszkam razem z czwórką przyjaciół z zespołu. Powodzi mi się wspaniale,
naprawdę świetnie. Spędzam beztroskie chwile na śpiewaniu i cieszeniu się
życiem. I nagle.. światło tonie w mroku. Miliony gwiazd przejmują miejsce
iskrzących się promieni. Zapada noc. Cały świat zapadł w sen i nie wybudzi się
z niego przed świtem. Zostałem tylko ja. Pytasz się: dlaczego? Przecież jestem
taki szczęśliwy! Z jakiego powodu miałbym przyglądać mrokowi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Skoczyłbym w ogień, jeśli życzyłbyś sobie
widzieć mnie płonącego. Pociągnąłbym za spust pistoletu, przystawionego do
mojego serca, jeżeli pragnąłbyś widoku upadającego ciała na ziemię. Oddaliłbym
się, gdybyś tylko wypowiedział ‘odejdź’. Zrobiłbym dla ciebie absolutnie
wszystko. Oddałbym każdą materię, która do mnie należy, abyś był
usatysfakcjonowany. Wybaczyłbym ci nawet
najgorsze błędy, jak zarówno przeprosiłbym za te, które ja popełniłem. Poświęciłbym
wszystko, żebyś czuł się szczęśliwy. Trzymałbym cię za dłoń, ochronił własnym
ciałem, szeptał tylko słowa, które chciałbyś usłyszeć. Odtrąciłbym myśli o burzy,
ciesząc się chwilą słońca. Nie pragnę wiele. Jedynie ciebie. Nikogo więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Dlaczego to, co dobre zapominamy, a
złe rzeczy rozpamiętujemy na całe życie? Jedna pomyłka osadzona na dnie naszego
umysłu, nie pozwala się wymazać. Chwile radości puszczamy w niepamięć, nawet
nie wiedząc, że wówczas nie wrócą do nas nigdy więcej. W sercu wciąż czuję ból,
nie pozwalam mu odejść. Każde nieumyślnie wypowiedziane słowo, niepoprawny
gest, złowrogie spojrzenie rzucone podczas złego dnia, krąży wokół mnie niczym Ziemia
wkoło Słońca. Jednak jest moment, którego trzymam się jak deski pośród fal bezdennego oceanu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <i>-
Harry, uważaj! – wołasz, lecz jest już za późno. Nie zdążam wyhamować i uderzam
w drzewo, upadając na ziemie. Czuję woń porannej rosy na soczyście zielonej
trawie, słyszę radosne świergoty ptaków krążących nad koronami kolosalnych dębów. Twarz mam głęboko wciśniętą
w brudną ziemie. Pochylasz się nade mną i potrząsasz delikatnie mym ramieniem.
Krzyczysz moje imię, ale dusząc w sobie śmiech, staram się nie reagować. Odwracasz
mnie na plecy. Nie otwieram oczu, chcąc dowiedzieć się jak bardzo zmartwiony możesz
być. Moich uszu dobiega mnie twój przejęty głos:<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Wstawaj, słyszysz? No już! – Kolejny raz łapiesz mnie za rękę i lekko nią
potrząsasz. Jesteś już na granicy załamania. – Błagam, obudź się. Nie, nie, to
niemożliwe! Odezwij się, porusz palcem, cokolwiek. Harry, proszę, nie rób mi
tego – z twoich ust wydobywa się niekontrolowany szloch, gdy kładziesz głowę na
mojej klatce piersiowej i cicho łkasz. Nie mogę dłużej znieść, tego jak się
martwisz. Podnoszę rękę i zaczynam wolno głaskać cię po włosach, nucąc twoją
ulubioną piosenkę. Reakcja jest natychmiastowa. Zarzucasz mi ręce na szyję,
mocno mnie do siebie przytulając. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Zabiję cię. Prawie umarłem ze strachu, a ty świetnie się bawiłeś, tak? Nawet
nie zdajesz sobie sprawy, przez co przechodziłem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Hej, Lou, chciałem tylko zobaczyć jak się zachowasz, okej? – Ujmuję twoją brodę
w dwa palce i podnoszę na wysokość oczu. W tych przepięknych tęczówkach
dostrzegam autentyczną troskę. Nagle zaczynam żałować, że wyciąłem ci taki
głupi żart. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No to już wiesz – mruczy,
spuszczając wzrok. – Nawet nie mam przy sobie komórki, nie miałbym jak
zadzwonić po pogotowie, czy w ogóle po kogokolwiek. Jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym mógł cię
stracić. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyglądam mu się z szeroko
otwartymi oczami. Jestem dla niego ważny? Dla osoby, który jest moim całym
światem? W sekundę poprzysięgam sobie, że nigdy nie zapomnę tych słów. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteś dla mnie
wszystkim, Loueh – szepczę. Wwierca we mnie przeszywające spojrzenie i
przygląda mi się tak przez jakiś czas. Boję się, że zaczyna się czegoś domyślać,
ale na szczęście po chwili wybucha głośnym śmiechem. Wypuszczam powietrze z
ust, czując ogromną ulgę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobra, dosyć tych
czułości. Idziemy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co? Czemu? Przecież
dopiero przyszliśmy! – obruszam się. Nie chcę kończyć tej magicznej chwili tak
szybko. Chłopak słysząc moje słowa, chichocze i zaczyna głaskać mnie po
policzku. Pozwalam sobie przymknąć powieki na krótki moment, zatracając się w
przyjemności z jego dotyku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wyobraź sobie, że
upadając na ziemię, cały się ubrudziłeś. Nie zdawałeś sobie z tego sprawy, hm? Masz
całą twarz w ziemi, przez co ledwo widzę choćby twoje oczy. Musisz się umyć.
Poza tym, na dziewiątą mamy próby, zapomniałeś? Simon nas zabije jak się nie
stawimy na czas, ostatnio rzadko w ogóle się tam zjawiamy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis wstaje, otrzepuje się
z piachu i zerka na mnie w oczekiwaniu. Widząc, że nie mam zamiaru się ruszyć, łapie
mnie za rękę i pociąga do góry. Robi to na tyle gwałtownie, że zderzamy się
klatkami piersiowymi, a nasze twarze niesamowicie się do siebie zbliżają. Nie
mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo go kocham. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nigdy więcej mi tego nie
rób, jasne? – owiewa mnie jego słodki oddech. Głos szatyna poważnieje, znów się
martwi. Jego wargi niemal ocierają się o moje. Drżę, trochę otumaniony i kiwam
głową. Taka odpowiedź najwyraźniej w zupełności mu wystarcza, bo oddala się ode
mnie, znowu szczerząc zebu w uroczym uśmiechu i nie puszczając mojej ręki,
pociągną mnie za sobą. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Oczy zaszły mi łzami, na wspomnienie
chwili, którą odtwarzam w głowie za każdym razem, gdy czuję nienawiść Louisa
skierowaną na moją osobą. Nie mogłem uwierzyć, że coś tak pięknego po prostu
odpłynęło od niego. To oczywiste, że już zapomniał. Gdyby pamiętał… no właśnie,
co wtedy? Powiedziałby, że widzi, co do niego czuję oraz, że odwzajemnia moją
miłość? Nie. On mnie nawet wówczas nie kochał, nie kocha teraz, kiedy najbardziej
tego potrzebuję i nigdy tego nie zrobi, gdy będzie już za późno. Po tamtej
chwili w lesie wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak Lou przychodzi do mojego
pokoju, oświadcza, że czuje do mnie coś więcej niż tylko braterska troska. Te
marzenia nie mogą się spełnić. To tak jak dzieci, chcące gwiazdkę z nieba.
Nigdy jej nie dostają, prawda? Identycznie jest ze mną, ponieważ to, co w sobie
duszę nie dociera do niego. Nie widzi oznak miłości, jaką mógłbym go obdarzać
każdego dnia, gdyby tylko tego chciał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Myśli
krążyły po głowie tak długo, że nawet nie zorientowałem się, co zaplanowałem po
spotkaniu staruszki. Nie wiem, kiedy to było. Kilka godzin temu? A może nie
minęła nawet minuta, lecz zagłębiając się we wspomnieniach, kompletnie
zapomniałem o czasie? Najprawdopodobniej tak było. Obiecałem sobie, że jak
tylko Eleanor opuści dom, wejdę tam i zrealizuję plan. Nie obserwowałem tego,
czy już wyszła czy nie, dlatego nie wiedziałem kogo zastanę w środku. Byłem
pewny, że rozmyślałem na tyle długo, aby zdążyła odjechać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Podniosłem się z ziemi, choć nie
pamiętam, bym na niej siadał. Tak się dzieję, gdy moje myśli zajmuje szatyn o
oczach bardziej niebieskich niż najczystszy błękit na niebie. Wszystko wylatuje mi z głowy, zupełnie jakbym
był pijany. Miałem serdecznie tego dość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mimo, że Lou
obiecał nigdy więcej nie krzywdzić mnie, to zrobił to znów. Mimo obietnicy, że
żadna dziewczyna nie stanie między nami, pozwolił na to, aby tak się stało. Znów
mnie zranił. Ale wybaczyłem mu. Znów. Najbardziej bałem się jednak, że
zorientuje się, że to ja ostatnio wszedłem do pokoju, w którym zamierzał kochać
się ze swoją dziewczyną. Że to ja przerwałem im zatrzaśnięciem drzwi, a na
końcu ciekłem i zniknąłem na jakiś czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Stawiałem niepewne kroki, nie
wiedząc na co się przygotować. Kłótnię? Nie? Przed oczami przelatywały mi
miliony scenariuszów. Obawiałem się konfrontacji z nim. Chciałem po prostu
zrobić to, co może w końcu sprawi, że zacznie mu zależeć. Wyobrażając sobie
naszą niechcianą rozmowę, coraz bardziej przybliżałem się do domu. W końcu dotarłem
do miejsca, którego tak się bałem. Złapałem klamkę i pociągnąłem drzwi w swoją
stronę w tym samym momencie, gdy ktoś ze środka otworzył je. Stanąłem oko w oko
ze zdziwioną brunetką. Jej uśmiechnięta twarz powiedziała mi, że to, co im
przerwałem, zostało dokończone. Zalał mnie niekontrolowany gniew. Rzuciłem jej
ostre spojrzenie, chcąc aby w końcu zeszłą mi z drogi. Zacisnąłem dłoń mocniej
na klamce, żeby tylko się na nią nie rzucić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Cześć, Harry – odezwała się. Nadal
stała w progu i najwyraźniej nie zamierzała się z niego ruszyć. Złość gotowała
się we mnie coraz bardziej. Powoli przekraczała granicę, co zdecydowanie mi się
nie podobało. – Coś nie tak? Jesteś cały rozpalony! – dodała z, jak na moje oko
udawanym, przejęciem. Dotknęła mojego czoła, zapewne sprawdzając czy nie mam
gorączki, ale wówczas coś we mnie pękło. Gwałtownie strzepnąłem jej rękę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Nie dotykaj mnie – warknąłem. Rzuciła mi
zaskoczone spojrzenie, jakby nie
spodziewała się takiej reakcji. Akurat. Najpierw przeciąga strunę, a później
dziwi się, że jest już zerwana. – Możesz się ruszyć, do cholery?! Chcę wejść do
domu, a ty najwyraźniej już go opuszczasz, więc z łaski swojej, wyjdź wreszcie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Odepchnąłem ją, wchodząc do środka .
Zatrzasnąłem za sobą drzwi, ignorując jej krzyki. Jeszcze przez jakiś czas coś
mówiła, ale zrezygnowana, w końcu odeszła. Oparłem się plecami o ścianę,
wzdychając ciężko. Nie spodziewałem się jej tu zastać. Sprawiła, że nienawiść
wypełniła cały mój umysł i przejęła nade mną kontrolę. Zdziwiło mnie to własne
zachowanie. Jeszcze przed sekundą byłem na granicy płaczu, a teraz najchętniej
bym coś zniszczył. Powoli się uspakajałem po rozmowie z dziewczyną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Możesz mi wyjaśnić, co to było? –
dobiegł mnie zirytowany głos osoby, którą teraz najchętniej bym potrząsnął, aby
w końcu zauważyła coś, na co wydaje się być ślepa. Cała złość w jednym momencie
wyparowała. Teraz został tylko… żal. Żal, że pozwoliłem sobie myśleć, iż jest
inaczej. Kolorowe wspomnienia zamazały mi szary obraz rzeczywistości. Tak
bardzo nie chciałem go dziś widzieć. Wolałbym jeszcze raz skonfrontować się z
Eleanor niż spojrzeć mu prosto w oczy. Bałem się że jeśli to zrobię, w jednej
chwili wszystko ze mnie wypłynie. Cała miłość, nienawiść, prawda, cierpienie, poczucie
winy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Dlaczego ten horror nadal trwa?
Jestem pionkiem gry w rekach Boga, który najwyraźniej postanowił zgotować mi piekło
na Ziemi. Każdy kolejny dzień jest gorszy od poprzedniego, mijające godziny
dłużą się, a jedynie chwile, które chciałbym zachować na zawsze, kończą się
szybciej, niż mógłbym to sobie wyobrazić.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Nawrzeszczałeś na nią, kiedy tylko
ją zobaczyłeś! Co jest z tobą nie tak? Sądziłem, że po naszej ostatniej
rozmowie, relacje między nami powrócą do normy, jednak postanowiłeś wszystko zepsuć.
Wyżywasz się na kim popadnie. Zastanów się czasem, co robisz. Po prostu powiedz
mi o co chodzi, a może mogę to jakoś naprawić? Harry? Słuchasz mnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Podczas całej swojej przemowy, chłopak
niesamowicie się do mnie zbliżył. Dzieli nas zaledwie pół metra, lecz ja nie
jestem gotowy na taką bliskość z jego strony. To zdecydowanie za dużo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Nie jestem w stanie niczego ci wyjaśnić –
powiedziałem słabo. To wszystko powoli mnie wyniszczało. Nie zaszczycając go
spojrzeniem, wyminąłem jego osobę. Złapał mnie za rękę, odwracając w swoją
stronę. Poczułem, ten sam dreszcz, jak wówczas w lesie, gdy ujął moją dłoń i
pomógł podnieść się z ziemi. Tym razem odważyłem się spojrzeć w jego oczy, ale
nie ujrzałem w nich tego, co było tam wtedy. Pokręciłem głową i wyrwałem się z
jego uścisku. Schody zaprowadziły mnie do pokoju, w którym zamknąłem się,
odgradzając od całego świata. To zawsze kończy się tak samo. Ten koniec zaczyna
mnie powoli męczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Znów ten moment, gdy jestem na granicy.
Mogę wybrać, w którą stronę chcę iść. Światło, bądź ciemność. Ból albo
odpoczynek. Sięgam po to, co jest lepsze tym razem dla mnie. Zapominam o
innych. Staję się egoistą. W takim sam sposób popełnię samolubne czyny, jak on.
Nie będę myślał o tym czego chciałby Lou. Już nie. Nareszcie mam to, czego mi
potrzeba. Nie spojrzę w tył, nie odwrócę się. Zignoruję natarczywe pukanie do
drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Wyciągnąłem z szuflady przedmioty,
które zachowałem tam właśnie na <i>ten </i>moment.
Wcisnąłem to wszystko do kieszeni spodni i podszedłem do otwartego na oścież
okna balkonowego. Obrzuciłem pokój smutnym spojrzeniem, wiedząc, że już nigdy
tu nie wrócę. Łapiąc się balustrady, przerzuciłem nogę na druga stronę. Po
chwili całe ciało znalazło się za barierką. Rękoma złapałem się krawędzi
balkonu, zaś nogi umiejscowiłem na drabinie, którą ustawiłem tam już dawno na
tą właśnie chwilę. Zszedłem na stopień niżej, dzięki czemu mogłem złapać się
dłońmi najwyższego szczebla. Powoli przenosiłem stopy na coraz niższe belki
drabiny, aż w końcu dotknęły one twardego podłoża. Rozejrzałem się po ogrodzie,
sprawdzając, czy nikogo tam nie ma. Choć raz dopisało mi szczęście. Przeszedłem
przez płot, który ogradzał cały teren i puściłem
się biegiem. </span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gnałem do miejsca, w którym pozwoliłem sobie uwierzyć. Zawahałem
się wtedy, co okazało się błędne. Odnajdę tą samą polanę, gdyż wspomnienia dadzą
mi do niej dalszą drogę. Wydarzył się tam moment najpiękniejszy ze wszystkich
chwil, którym pozwoliłem odejść. Dzisiaj pozwoliłem temu wspomnieniu wziąć górę
nad swoją osobą ale to już się nie powtórzy. Sądziłem, że tam wszystko się
zaczęło i teraz tam się zakończy. Dość już tego cierpienia, emocji,
przewyższających mnie samego. Tym razem zadecyduję o własnym losie tak, że nie będę
mógł tego później żałować. Od ostatniej rozmowy z Nim już się nie uśmiechałem.
Myślałem, że będzie lepiej po jego przeprosinach. Lepiej będzie dopiero teraz.
Każda historia ma swój początek jak i koniec. Jeśli zaczęło się to w sposób,
którego nie chciałem, to chociaż skończy się tak, abym nareszcie nie rozmyślał
jak naprawić, to co się stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*STRASZNIE PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGA PRZERWĘ :(</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*z przykrością informuję, że Justyna odeszła od tego opowiadania i do końca będę je pisać tylko ja, dlatego też tak długo trwało dodanie oraz napisanie tego rozdziału</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*postanowiłam dać nieco inny soundtrack niż zawyczaj, bo to własnie przy nim pisałam ten rozdział, więc stwierdziłam, że nie będę szukać takich, jakie były tu dotychczas</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*bardzo proszę o krótki komentarz, to niesamowicie motywuje x</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-48437560125309818412013-06-11T13:13:00.000-07:002013-06-14T10:09:34.478-07:00Eight Chapter "Give me love"<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">‘I give up when the
sun goes down. However I must rise when it’s up.’<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=M-6S1mGAS3Y" target="_blank">*soundtrack*</a></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wybudza mnie ze snu
Jego słodki zapach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miękki dotyk dłoni. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Unoszę powieki.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Błękit ich tęczówek
przyprawia mnie o zanik pamięci.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nic się nie liczy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tylko On.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jego oddech na moich
wargach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyspieszone tętno.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ten moment.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Usta spotykają się w
delikatnym pocałunku.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nieśmiałe ruchy
języków.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Walka o dominacje.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Palce wplecione w jego
włosy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powalająca bliskość.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wypełniające szczęście
z każdą chwilą.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ostatni krótki
pocałunek.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pytające spojrzenie
spod ciemnych rzęs.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odpowiedź jest
oczywista.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Delikatny dotyk warg
na skórze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zasysa skórę na
obojczykach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czerwony ślad.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Paznokcie mocno wbite
w Jego plecy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zduszony jęk.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niewiarygodna
przyjemność, rozchodząca się po całym ciele. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyznacza ścieżkę na
mojej klatce piersiowej. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przejeżdżając po niej
delikatnie dłonią.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Scałowuje drogę z
niemożliwą dozą uczucia.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaciskam palce na Jego
włosach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zahaczam u gumkę
bokserek.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powoli je ściągając.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Układa język na
główce.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zasysa ją, wydobywając
z moich ust westchnienie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przejeżdża zwinnym
językiem po całej długości.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Bierze ją między Swoje
czerwone wargi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pieści przyrodzenie w
każdy możliwy sposób.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To koniec, dochodzę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przybliża się do mnie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dociska Swoje usta do
moich spuchniętych warg.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pozwalając im na
kolejne czułe spotkanie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zwinne języki tańczą.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tańcem spełnionego
szczęścia.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Opowiadając historię
niespełnionej miłości.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Unoszę się niczym anioł,
zapominając o rzeczywistości.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Owiewa oddechem moje
ucho.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szepcząc i
przygryzając.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Prąd przechodzi przez
całe ciało.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obrzucam go
nieprzytomnym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiwam głowa.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z uśmiechem, ociera o
siebie nasady naszych nosów.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odwraca mnie na plecy.
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czule pociera
zlęknioną skórę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obdarza kręgosłup
słodkimi pocałunkami.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Patrzę na niego,
przepełniony niepewnością.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uśmiecha się.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zapominam o wszelkich
obawach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaciska palce na moich
biodrach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niespodziewanie we
mnie wchodzi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z moich ust wydziera
się krzyk bólu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamieniający się w
rozdzierającą przyjemność.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Delikatny ruch.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pierwsze westchnienie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyspiesza,
doprowadzając mnie do szaleństwa.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Łączy nasze ciała w
jedność.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jesteśmy jednym
organizmem – nierozdzieleni.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ostatnie mocne
pchnięcie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wypełnia mnie od
środka ciepłem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wychodzi,
pozostawiając uczucie pustki.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spoglądam na Jego
piękne oblicze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odgarniając z głowy
przyklejone włosy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przejeżdżam palcem po
wąskich ustach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zatrzymuje się.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czuję na opuszku
miękkie wargi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mocno dociśnięte do
mojej skóry.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kocham cię.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dwa słowa.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak wiele znaczeń.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wypowiedziane przez
Niego.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oznaczają więcej niż
wszystko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oczy zachodzą mi
łzami.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chowam głowę w
zagłębieniu Jego szyi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I przyciskam się do
Niego całym ciałem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mogę poczuć, jak drży.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Oplatając mnie rękoma.
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamykając w szczelnym
uścisku.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Już nigdy nie
wypuszczając.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Serce przeciw sercu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uczucie przeciw
uczuciu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nic nie jest w stanie
tego zniszczyć.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Słaby i silny.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nieśmiały i pewny.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Razem tworzą
nierozerwalną całość.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=22ut_pzoWgY" target="_blank"> *soundtrack*</a></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gwałtownie otworzyłem powieki. Siedziałem na pościeli,
głośno dysząc. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było Go. Zniknął. Zostawił
mnie. Odkryłem kołdrę, spoglądając na swoje ciało. Wciąż miałem na sobie
koszulkę oraz spodnie z poprzedniego dnia. Zacisnąłem pięści, starając się nie
rozpłakać. Nie, nie, nie, nie, <i>nie</i>.
To <i>nie mógł</i> być tylko sen. Przecież
mnie pocałował. Przeżyliśmy razem wspaniałą noc. Powiedział, że mnie <i>kocha</i>. Lecz tak naprawdę to nie była
jawa. Nigdy, w całym swoim życiu, nie miałem tak wspaniałego snu. A to tylko
dlatego, że jego ciało znajdowało się ściśle przytulone do mojego. Normalnie
męczyły mnie koszmary. Co prawda, również związane z nim, ale w zupełnie inny
sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pamiętam, kiedy w snach szydził ze mnie, pokazywał jak
bardzo mnie nienawidzi, jak okrutnie się mną brzydzi. Tylko za to, że poczułem
do niego coś więcej. Bo wówczas o wszystkim wiedział. I to było największą
obawą. Kiedyś się dowie, to jest pewne. Jednak to nie jest jeszcze ten czas.
Prawdopodobnie zareagowałby właśnie w taki sposób, przepełniony obrzydzeniem do
mnie i wszystkiego, co ze mną związane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tym razem było inaczej. Chłopak okazywał mi delikatność,
czułość, a co najważniejsze miłość. Było to wyśnione, bo nawet jako zawsze
przekraczający wszelkie granice przyjaciele, nie zachowywaliśmy się w ten
sposób. Wolałbym jednak wrócić do zwykłych przyjaciół, nierozłącznych Louisa i
Harry’ego. Braci. To przynajmniej było prawdziwe. Sen był zwyczajnym wymysłem.
Pięknym, to oczywiste, lecz w zupełności nieprawdziwym. Tyle, że nie mogę
marzyć o przyjaciołach, więc co dopiero o tym, byśmy byli razem. Jasne, teraz
mamy dobre kontakty. Jednak znając mnie, zrobię coś, co znów na od siebie oddali.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ciekawiło mnie, gdzie był Lou. Jeszcze, kiedy byliśmy
nierozłączni i spaliśmy w jednym łóżku, zawsze któryś z nas przynosił drugiemu
śniadanie, w zależności, który obudził
się jako pierwszy. Zdawałem sobie sprawę, że mogłem o tym jedynie marzyć. Takie
sytuacje były normalne rok temu, nie teraz. Na ten czas, pewnie gdzieś wyszedł,
zapominając, że mieliśmy znów robić wszystko <i>razem</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podniosłem się z łóżka, obrzucając pomieszczenie wzrokiem. Z
moich ust wydobyło się głośne westchnięcie, kiedy dostrzegłem, że kołdra po
jego stronie łóżka jest, jednym słowem, wymiętolona. Oznaczało to, że kiedy
stąd wychodził, to śpieszył się tak bardzo, iż zapomniał tego pościelić. Kiedyś
zawsze tak robił. Teraz nie ma <i>kiedyś</i>.
Już nigdy tego nie będzie, niepotrzebnie się łudziłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Otworzywszy drzwi od pokoju, stanąłem jak wryty. Cały
korytarz był pełen porozrzucanych, zapewne w pośpiechu, ubrań. Skoro reszta
chłopaków jeszcze tego nie posprzątała, pewnie nadal spali. W takim razie było
tak wcześnie, że jeszcze się nie obudzili? Pokręciłem głową i już chciałem
odejść, lecz coś przykuło moją uwagę. Mieszkaliśmy w tym domu tylko w piątkę,
jako zespół. Czasami któraś z dziewczyn nas odwiedzała, ale one również
pracowały, więc raczej rzadko się to zdarzało. W takim razie dlaczego na
podłodze leży sukienka, która <i>z pewnością</i>
nie należy do żadnego z chłopaków?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Poczułem ucisk w
gardle, ale starałem się odgonić myśli, które napłynęły na ten widok. To wcale
nie musiało tego oznaczać, myślałem. Złapałem tkaninę w dłonie, przyglądając
się jej. Zwykła, beżowa sukienka z kołnierzykiem. Nie rozpoznawałem jej.
Skupiłem wzrok na męskich częściach garderoby. Turkusowe spodnie. Krew
momentalnie odpłynęła mi z twarzy. Znałem te spodnie aż za dobrze. Okej,
przecież Niall też mógł takie kupić. Jeśli tak, to dlaczego miały podwinięte
nogawki? Wziąłem kilka głębokich wdechów, starając się uspokoić. To jeszcze nic
nie oznacza, okłamywałem sam siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Głośny chichot upewnił mnie w przekonaniach. Oczy
natychmiastowo mnie zapiekły. Nie chcąc podejrzewać niczego na zapas, udałem
się w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Drzwi do Jego pokoju. Jego.
Przełknąłem ślinę i położyłem dłoń na klamce. Przez dłuższą chwilę bezmyślnie
się jej przyglądałem, lecz w końcu odważyłem się lekko ją nacisnąć. Na
szczęście nie mieszkaliśmy w starym domu ze skrzypiącymi drzwiami, więc nic
mnie nie zdradziło. Uchyliłem je delikatnie, zaglądając do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Momentalnie
odskoczyłem i nie zważając na to, czy zauważą mnie, czy nie, zatrzasnąłem drzwi
z głośnym hukiem. Zacząłem biec, nie patrząc pod nogi. Chciałem jak najszybciej
pozbyć się tego widoku sprzed oczu. Widoku ich, razem. Obiecał, przecież
obiecał, że już nic nie stanie nam na drodze. Ona to zrobiła. Była tam, wraz z
nim. Śmiała się tam, wraz z nim. Patrzała w jego wspaniałe oczy, na które nawet
w jednym procencie nie zasługiwała. Leżała między jego nogami, przyciągając go
jeszcze bliżej. Zastanie ich w jednoznacznej pozycji, z pewności dobrze na mnie
nie podziałało. Ten widok przyprawiał mnie o mdłości. Nie miałem pojęcia, jak
wyrzucić go z głowy, bo tak okropnie mnie bolał. Wypalał źrenice, roztrzaskiwał serce.
Chciałem zapomnieć. Ale nie potrafiłem. Migała mi przed oczami jego
uśmiechnięta twarz, przepełniona radością i szczęściem. Dlaczego ja nie mogę
dać mu tego szczęścia? W jego oczach było coś, co zawsze sprawiało, że miałem
wrażenie, iż chce ze mną przebywać, być w mojej obecności. To był powód, dla
którego wciąż walczyłem. Było to bezowocna i całkiem bezsensowna walka. Bitwa
przegrana. Ona wygrała. Dostała coś, czego nigdy nie mogłem mieć. Czego nie mam
i czego nigdy mieć nie będę. Ona ma Jego. Louisa Williama Tomlinsona. Miłość
mojego życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Nawet
nie zauważyłem, kiedy wybiegłem z domu, pędzą ulicami zatłoczonego Londynu.
Pragnąłem jak znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Wykończony, opadłem na
pierwszą, lepszą ławkę, którą dostrzegłem, nie zauważając obok niej tabliczki z
napisem ‘świeżo malowane’. Wspaniale. Złośliwość rzeczy martwych. A może nie? A
może po prostu jestem błędem, pomyłką w obliczeniach Boga? Bo, co jeśli tak
naprawdę wcale nie miałem się urodzić? Przez całe moje życie miałem pecha.
Nigdy nie mogłem polegać na szczęściu. Oczywiście, próbowałem kilkakrotnie. Co
się wówczas stało? Przeliczyłem się, jak zawsze. Pewnie dlatego nie mogę
znaleźć szczęścia nawet w miłości. Skoro nigdy go nie posiadałem, to dlaczego
nagle miałbym? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Chłopcze, czy wszystko w porządku? – Z zamyślenia wyrwał mnie zmartwiony głos
kobiety. Odwróciłem głowę, dostrzegając staruszkę, pochylającą się nade mną.
Nagle zorientowałem się, że moje policzki są doszczętnie mokre. Więc taki był
powód jej dociekliwości. Płaczący chłopak, siedzący samotnie na ławce w środku
miasta. Niecodzienny widok. Szczególnie, że przez większość byłem rozpoznawany,
ze względu na moją pracę. No cóż, ciemne okulary, kaptur i spuszczona głowa
uniemożliwiały fankom podejście, bo najzwyczajniej nie wiedziały, kim jestem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Wszystko dobrze? Może zadzwonić
po kogoś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przyjrzałem
się jej uważnie. Zwyczajna starsza pani. Siwe włosy, multum toreb z zakupami i
jakieś lekarstwo, wystające z torebki. Dlaczego inni przechodni się mną nie
zainteresowali? Zapewne wciąż żyją w pośpiechu, a tylko osoba po
sześćdziesiątce, tak jak ona, może pozwolić sobie na pomoc. To miłe. Jeszcze
raz obrzuciłem jej postać od czubka głowy po stopy, uśmiechając się delikatnie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nagle przed oczami mignął mi przedmiot, na którego widok,
oczy niemiłosiernie zabłyszczały. Momentalnie wszystko zrozumiałem. Byłem
prawie pewny, że dostrzegła ów błysk. Jednak nic nie powiedziała. Naprawdę
wspaniała kobieta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Nie,
dziękuję. Przepraszam, ale muszę już iść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -
Poczekaj! – zawołała, lecz nie odwróciłem się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Szybkim
krokiem opuściłem kobietę, zmierzając z powrotem w stronę domu. Zanim tam
dotrę, powinienem to wszystko
przemyśleć. Zapewne będę musiał przeczekać chwilę, aż Eleanor opuści budynek;
nie mam najmniejszej ochoty widzieć jej na oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Spotkanie
ze staruszką wyjaśniło mi wszystko. Teraz już wiem, co robić. Najwyraźniej tak
miało być, nie planowałem tego przecież będąc dzieckiem. Niektórzy ludzie
znajdują swoją druga połówkę, żenią się, mają dzieci. Są szczęśliwi. Mnie nie
było to pisane. Taki los czekał mnie od dawna, tylko jeszcze wtedy nie zdawałem
sobie z tego sprawy. Jakiś czas, ten pomysł krążył mi po głowie, lecz wciąż go
odrzucałem. Sądziłem, że to ucieczka, łatwiejsze rozwiązanie, tchórzostwo.
Myliłem się. To jest ‘jedyne droga’. Nic innego mi już nie pozostało. Chcę,
żeby Lou był szczęśliwy. Tak jak ci ludzie. A tylko w ten sposób sprawię, że
rzeczywiście taki będzie. Kocham go, więc pragnę, aby nigdy nie doświadczył
tyle smutku, co ja. Miłość to najlepsze, najwspanialsze, najpiękniejsze uczucie
na świecie. Jednocześnie najbardziej bolesne, pełne goryczy i nigdy nie
ustające. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nocami wylewam ocean łez, zaś za dnia ukazuję fałszywą siłę.
Tak naprawdę jestem słaby. Łatwy do rozbicia niczym szkło. Wystarczy jeden
ruch, aby mnie zniszczyć. Już jestem na krawędzi. Trzeba tylko mnie zepchnąć.
To nie takie trudne, prawda? Wówczas spadam do oceanu i kaleczę się o ostre
krawędzie kamieni. Najgorsze jest to, że wciąż powracam. Kto powiedział, że
chcę? Dlaczego nadal muszę znosić to cierpienie, ten nieustający ból? Pragnę po prostu… zatonąć. Poczuć to uczucie,
kiedy brakuje ci oddechu i ostatkami sił, walczysz. Lecz później poddajesz się.
Bo to bezowocna i całkiem bezsensowna walka, zupełnie jak moje życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> *OGROMNIE przepraszamy za opóźnienie :(</o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p>** błagamy o krótki komentarz. to dla was chwila x</o:p></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-48617920036073426942013-05-16T22:19:00.005-07:002013-05-17T07:09:00.456-07:00Seventh Chapter "Give me love"<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">“I enjoy even an empty promise, that will never
come true”<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Skamieniałem. Moje ciało zastygło
niczym posąg. Od kilku godzin leżałem w bezruchu na kołdrze, nawet nie zadając
sobie trudu, aby otworzyć powieki. Uchylenie ich oznaczałoby powrót do
rzeczywistości, świata pełnego bólu, trudu i cierpienia. W takim razie, dlaczego
miałbym chcieć z powrotem się tam znaleźć? Kraina marzeń oraz nierealistycznych
urojeń, była odpowiednim miejscem, aby odciąć się od prawdy. Oczywiście,
zdawałem sobie sprawę, że przyjdzie taki moment, w którym będę musiał zmierzyć
się oko w oko z rzeczywistością. Jednak ta chwila jeszcze nie nastąpiła. Mogłem
spokojnie cieszyć się światem, który sam wykreowałem. Zero płaczu, zero chęci
zadawania sobie bólu, zero Louisa. Może sprostuję: zero <i>prawdziwego</i> Lou,
człowieka przysparzającego mi z dnia na dzień coraz więcej cierpienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przebywałem z chłopakiem, który
zawsze się ze mną zgadzał i był nadzwyczajnie miły. Który przynosił mi
śniadanie do łóżka i szeptał na ucho czułe słowa. Która wplatał moje loki na
palce i pozwalał napawać się swoją obecnością. Który mnie kochał. To był
brakujący puzzle; bez niego nie istniał Harry Styles. Bez niego istniała
wyssana z wszelkich emocji skorupa. Tomlinson z mojej głowy miał ten sam słodki
zapach, który szczerze uwielbiałem, te same hipnotyzujące oczy i rozczochrane
włosy. Zmieniał się jedynie jego stosunek do mojej osoby oraz uczucie, jak
wobec mnie odczuwał. Nienawidził mnie, lecz kochał. Zasadnicza różnica,
czyż nie?</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-indent: 35.4pt;">Nagle do pokoju wparował Niall,
wyrywając mnie z marzeń i sprowadzając na ziemię. Blondyn rzucił się na łóżko
obok mnie, ciężko dysząc. Widać, że miał kłopoty z oddychaniem. No cóż,
spodziewając się, co mogło do tego doprowadzić, wywnioskowałem, że urządził
sobie krótki maraton po schodach na górę. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę,
dzięki czemu mogłem dostrzec, że powoli stabilizował swoje tętno.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- On tam… na ciebie… czeka –
wybełkotał, w niektórych miejscach przerywając, żeby wziąć głęboki wdech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy doszło do mnie, co ma na
myśli, otworzyłem oczy jeszcze szerzej i szybko zamrugałem. Serce zabiło
mocniej, a krew zawrzała w żyłach. Natychmiastowo usiadłem na pościeli, czując
zawroty głowy od tak niespodziewanego ruchu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mówisz o…? - rzuciłem mu
pytające spojrzenie, chcąc się upewnić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak. O Lou. Siedzi w kuchni i
wypytuje, kiedy zejdziesz. Powiedział, że chce z tobą wyjść, czy coś. Już i tak
zrobił niezłą awanturę, że …hej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przerwałem mu, wybiegając pędem z
pokoju. Nie było mądrym posunięciem zostawianie go samego w moim pokoju, lecz
to było jedyne wyjście. Czy ja śnię? Louis Tomlinson planuje mnie gdzieś zabrać
i na dodatek się niecierpliwi? Tak, to z pewnością nie jest jawa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Znalazłem się w kuchni szybciej,
niż to było możliwe. W głowie wciąż mi wirowało, a przed oczami migały czarne
plamki. Obrzuciłem wzrokiem pomieszczenie i napotkałem niespodziewaną
przeszkodę. Przed moimi oczami stał On. Jego usta były zaciśnięte, ale oczy
zachęcająco się uśmiechały. Błysk w tych szafirowych tęczówkach niemal powalił
mnie na kolana. I znów dostrzegłem coś, co nie pomagało mi w koncentracji.
Dlaczego on stał tak blisko?<o:p></o:p></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=qC6peZfXdEI" target="_blank">[soundtrack]</a></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przejdziemy się? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Energicznie pokiwałem głową. Jego
głos bardzo mnie zaskoczył, był taki… szczery. Dawno go takiego nie słyszałem;
przecież od kilku miesięcy prawie się do mnie nie odzywał, a jeśli już to
robił, wówczas wypowiedź była ironiczna lub złośliwa. Od wczorajszej rozmowy, a
raczej kłótni, zdążył diametralnie się zmienić. Na jego czole nie pojawiał się
ta pionowa zmarszczka, oznaka zirytowania, a ton jego głosu nie był oziębły.
Mogłem spokojnie obserwować jak ciało spina się, kiedy schyla się, aby założyć
buty, i rozluźnia, gdy się prostuje. Takie małe detale wyzwalały we mnie
uczucie pozornego szczęścia. W końcu od jakiegoś czasu nie było mi dane ich
obserwować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szybko włożyłem na stopy
tenisówki i skierowałem się do drzwi. Louis mnie jednak wyprzedził i otworzył
je, kiwając głową, abym wyszedł pierwszy. Oniemiałem. Może ten dzień nie będzie
zaliczał się do dramatów, które przeżywałem niezmiennie od dłuższego czasu,
lecz zajmie pierwsze miejsce na liście chwil tak wspaniałych, że aż
niemożliwych do spełnienia? Potrząsnąłem głową, jak gdyby próbując odegnać
niechciane myśli i przeszedłem przez próg. Chłopak dokładnie zamknął za nami
drzwi, przez co miałem wrażenie, że tym gestem chciał podkreślić, iż jesteśmy
zupełnie sami. Jeżeli rzeczywiście takie były jego intencje, cieszyłem się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdzie idziemy? – zapytałem ,
nie wiedząc jak rozpocząć temat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kieruj się w stronę parku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaległa między nami niezręczna
cisza, której nie sposób było przerwać. Wpatrzyłem się w ziemię, uznając moje
stopy za bardzo interesujący obiekt obserwacji. Od czasu do czasu zerkałem
kątem oka na bruneta, sprawdzając czy i on na mnie patrzy. Znów była to złudna
nadzieja, gdyż ani razu go na tym nie przyłapałem. Westchnąłem cicho, czując,
że dłużej nie wytrzymam, jeśli choćby słowo nie wydobędzie się z moich ust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Parsknąłem śmiechem. Równocześnie
powiedzieliśmy to samo, zważając na to, że oboje mamy za co przepraszać.
Spojrzałem na niego i zorientowałem się, iż on również na mnie patrzy. Nie
chcąc przerywać tej pięknej chwili, utonąłem w jego oczach. Nieustannie się w
nie wpatrywałem, czując, że zagłębiam się coraz bardziej. Chłopak odchrząknął,
a ja momentalnie spłonąłem rumieńcem. Odwróciłem głowę, starając się nie
pokazać więcej oznak zażenowania; w jego obecności już i tak zbyt często się
czerwieniłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nagle poczułem na dłoni czyjś
dotyk. Przeszły mnie dreszcze, gdy zdałem sobie sprawę, kim ów osoba jest. Znów
spojrzałem w jego stronę, jednak ominąłem oczy, wiedząc jak może się to
skończyć. Chłopak wzmocnił uścisk i odwrócił mnie przodem do siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- <i>Harry</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje imię w jego ustach brzmiało
tak… niezwykle. Jedno słowo, a przepełniło mnie tak ilością emocji. Nie miałem
pojęcia, że aż tak mu przykro. Słysząc tyle skruchy, w jednym momencie mu
wybaczyłem. Wszystko. Że zostawił mnie dla niej, że zapomniał, że ignorował, że
był tak cholernie ślepy na moją miłość do niego. Wiedziałem, że wciąż nie ma
pojęcia o silnym uczuciu, którym go darzę, jednak sam fakt, że uświadomił sobie
jak źle postąpił, niemal doprowadził mnie do łez. Miałem wrażenie, jakby
wszystkie brudy zostały wessane, a my zaczynamy od nowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak cholernie mi przykro –
wyszeptał. Spuścił głowę, próbując ukryć swój wzrok. Nie zmuszałem go, aby na
mnie spojrzał, niech mówi. Nic na siłę. – Odezwij się. Proszę powiedz cokolwiek
i… - przerwał, nie będąc w stanie wydusić ni słowa więcej. Gdy zdałem sobie
sprawę, że on płacze, natychmiast przyciągnąłem go do uścisku i oplotłem
ramionami. Ułożył głowę z zagłębieniu mojej szyi, łaskocząc skórę gorącym
oddechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Shh… już dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Napawałem się tą chwilą tak długo,
jak mogłem. Jego oczy moczyły moją koszulkę, jednak w tej chwili to były
najcudowniejsze łzy na świecie. Wraz z mocniejszym powiewem wiatru, otulił mnie
jego zapach, tak słodki i przyjemny, że zatopiłem nos w jego włosach, nie chcąc
już nigdy musieć tego przerywać. To było nawet lepsze niż pocałunek, który
pamiętam jak przez mgłę, gdyż byłem mocno pijany, poza tym zmusiłem go do tego.
On przecież nie chciał, a ja nie pozwalałem mu się oderwać. Poczucie winy
zalewało mnie od środka. Ta chwila była zupełnie inna. Co prawda, z mojej
inicjatywy znaleźliśmy się ciasno w siebie wtuleni, lecz on nie zaprzeczał.
Wręcz przeciwnie, odpowiadało mu to. Owijając się wzajemnie ramionami, staliśmy
w parku, pośród ludzi, którzy rzucali nam zaciekawione spojrzenia. Jednak to
się nie liczyło. To była tylko, i włącznie, nasza chwila. Nikt nie mógł tego
zepsuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W pewnym momencie poczułem, że
uścisk się rozluźnia, gdyż Louis delikatnie się ode mnie oderwał. Popatrzył na
mnie załzawionymi oczami, które będąc mokre od łez, wydawały się jeszcze
piękniejsze. Pociągnął nosem i wbił wzrok w ziemię, unikając mojego spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie, Harreh, nie jest dobrze –
odezwał się cichutko. Użył zdrobnienia, które wywoływało na moim ciele miliony
dreszczy. Wzdrygnąłem się lekko, nie będąc przyzwyczajonym do tak wielkiej
dawki przyjemności rozchodzącej się po moim ciele. – Wszystko zepsułem… i nawet
nie waż się mi teraz przerywać- ostrzegł mnie, widząc, że już otwierałem usta,
aby zaprzeczyć. Uśmiechnąłem się lekko i na znak zgody, pokiwałem głową. –
Chciałbym prosić, żebyś mi wybaczył, ale nie wiem, czy po tym wszystkim to jest
jeszcze możliwe. Dopiero niedawno doszło do mnie, zostawiłem cię, kiedy
najbardziej mnie potrzebowałeś. Przepraszam. Obiecuję, jeżeli w ogóle zgodzisz
się zacząć wszystko od nowa, nigdy więcej nie stawiać <i>nikogo</i> ponad nami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jego głos całkiem załamał się
przy końcu. Wybuchł gwałtownym płaczem, zarzucając ramiona na moją szyję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja naprawdę nie chciałem,
proszę, Harry – załkał. Nie mogłem oglądać go w takim stanie, więc złapałem
jego twarz w dłonie i nakazałem na siebie spojrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Hej, Lou, spokojnie. Jest
dobrze. Wybaczyłem ci i zrobiłbym to znowu, nawet jeśli byś się ode mnie
odsunął na kilkanaście lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dlaczego? – obdarzył mnie
zdziwionym spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Bo cię kocham<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo jesteś moim przyjacielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie będziesz musiał, już nigdy.
Przysięgam. Narobiłem tyle złego, że nie mógłbym zrobić tego ponownie. Teraz
chcę jedynie wszystko naprawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje oczy złagodniały, gdy
ujrzałem jego szczery wzrok. Przyglądałem mu się przez dłuższą chwilę, chcąc
wyłapać kłamstwo, lecz nigdzie go nie dostrzegłem. Już nigdy. Przecież obiecał.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nagle moich uszu doszedł dziwny
odgłos. Źródłem dźwięku okazał się być Lou, próbujący powstrzymać się od
ziewnięcia. Zachichotałem na ten widok, jednak po chwili zmarszczyłem lekko
brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jest dopiero południe, jak to
możliwe, że już jesteś zmęczony? – coś mi się nie zgadzało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po wczorajszej kłótni dużo
myślałem i tak wyszło, że nie spałem całą noc - przyznał się, spoglądając na
mnie niewinnie. Westchnąłem z rezygnacji. Czy to w ogóle możliwe, aby Lou nie
przespał z <i>mojego</i> powodu całej nocy? Złapałem go pod ramię i pociągnąłem w
stronę domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przemierzając park ramię w ramię
z chłopakiem, którego kochałem ponad życie, czułem się jak w niebie. Objąłem go
w pasie, co powodowało często zdegustowany wzrok ludzi, jednak dla mnie ta
sytuacja nie była wstydliwa, wręcz przeciwnie. Brunet nie zaprzeczał, lecz
wygodnie oparł się o moje ciało, gdyż oczy i tak mu się już zamykały. To był
naprawdę uroczy widok. Walczył ze zmęczeniem w sposób tak zabawny, że nie byłem
w stanie oderwać od niego wzroku. Nie robiłem tego nawet, gdy zachowywał się
poważnie, ale pomińmy ten szczegół. Powieki co chwilę opadały, jednak zawzięcie
z nimi walczył, nie chcąc pozwolić im wygrać. Z jego ust co chwila dobywało się
głośne ziewnięcie. Za każdym razem soczyście rumienił się z tego powodu. Było
to tak rzadkie zjawisko, że mógłbym je oglądać godzinami. Wiatr rozwiewał jego
i tak roztrzepane włosy, sprawiając, iż na jego głowie panował jeszcze większy
nieład. Irytowało go to okropnie, co pokazywał poprzez nerwowe przygładzanie
kasztanowych kosmyków do czoła. W końcu się poddał, nie mając siły dalej
walczyć z pogodą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy dotarliśmy do domu, chłopaków
nie było. Nieco mnie to zdziwiło, ponieważ kiedy mieliśmy dni wolne od
wszelakich koncertów, prób, czy wywiadów, zwykle nie wykraczali poza próg
budynku. Znalazłem jednak na stole kartkę, obwieszczającą, że Simon poprosił
ich o spotkanie, a że nie wiedzieli, kiedy wrócimy udali się tam bez nas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry, idziesz? – doszedł mnie
cichy głos Louisa. Stał już na schodach, prawdopodobnie na mnie czekając. Tętno
mi przyspieszyło, gdy zorientowałem się, że nie rzucał słów na wiatr. Pokiwałem
głową i oderwałem wzrok od kartki, podążając za nim. Ku mojemu zdziwieniu, nie
udał się do swojej sypialni, ale do mojej. Będąc jeszcze przyjaciółmi często
spaliśmy w jednym pokoju. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że znów nimi
jesteśmy, więc stare nawyki wróciły. Uśmiechnąłem się w duchu na tę myśl. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamknąłem za sobą drzwi, kierując
się w stronę łóżka. Louis zdążył się już zakopać pod kołdrą, spod której
wystawała jedynie głowa. Na ten widok bardzo dobrze znane mi ciepło, rozlało
się po moim sercu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Miłość<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przystanąłem przy krawędzi materaca, nie wiedząc, gdzie
usiąść. Chłopak widząc moje zdezorientowanie, poklepał lekko kołdrę, dając mi
znać, bym położył się obok niego. Niemal wskoczyłem na łóżko, owładnięty
niespodziewaną radością. Brunet odsłonił krawędź kołdry, pokazując abym pod nią
wszedł. Wykonałem jego polecenie, piszcząc w duchu niczym mała dziewczynka.
Louis przywarł do mnie całym ciałem, nie pozostawiając między nami żadnej
przestrzeni. Odpowiadało mi to, nawet bardzo, lecz mówiąc szczerze, kompletnie
się tego po nim nie spodziewałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ciekawi mnie jedna rzecz –
wymamrotał, owiewając mnie słodkim oddechem. Zakręciło mi się w głowie, ale
będąc trzeźwym, potrafiłem pohamować swoje chore fantazje. Modliłem się w
duchu, aby nie mówił o <i>tym</i>. –
Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nadzieje roztrysnęły się niczym
bańska mydlana. Teraz nie pozostało mi nic innego, jak odpowiedzieć. Prawdy nie
wyznałbym mu nigdy w życiu, zaś kłamstwo może zadziałać, w końcu on już i tak w
połowie śpi, więc z pewnością się nie zorientuje. Wybrałem druga opcję,
błagając w duchu, aby nie usłyszał zdecydowanie zbyt głośnego bicia serca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ja… - głos niesamowicie mi
drżał. Wziąłem głęboki oddech, próbując się opanować… - Myślałem, że to pomoże
z powrotem nam o siebie wrócić… oczywiście jako przyjaciele. – dodałem prędko,
wiedząc jak dwuznacznie mogło to zabrzmieć. – Poza tym, byłem pijany, nie
panowałem nad sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tego ostatniego zdania mogłem nie
dodawać. Zepsuło już i tak beznadziejną konstrukcję. Między nami znów zapadła
cisza, przerywana jedynie miarowymi oddechami. Bałem się jego odpowiedzi.
Jeżeli się zorientował, wówczas nie postało mi nic innego, tylko…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Rozumiem. - Jego głos przerwał
moje rozmyślania, natychmiastowo zamazując ciemną stronę wydarzeń i odsuwając
ją na drugi plan. Dziękowałem Bogu, że choć jeden raz mnie wysłuchał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis po dziesięciu minutach
zasnął, prawie całym ciałem na mnie leżąc. Im dłużej przyglądałem się jego
idealnej twarzy, tym więcej myśli kłębiło się w mojej głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Słońce powoli wychylało się zza
horyzontu, ukazując pierwsze, nieśmiałe promienie. Ciemne niebo zniknęło,
pozwalając światłu przebić się przez swoją skorupę. Pierwszy raz od niedawna
ciepło wygrywało z zimnem, ogień z lodem. Tak ciężko było się przez niego
przebić, jednak w końcu mi się to udało. Pokonałem zamarzniętą wodę, topiąc ją.
Sprawiłem, że na niebie znów ukazała się jasność. Tylko na jak długo? Skąd mogę
mieć pewność, że ciemne chmury niedługo nie przybędą, odbierając mi wszystko,
co zostało na krótko oddane? Niepewność górowała nad wszystkim, obawa
przechwyciła to, co powinno do mnie należeć. Czerń kryła się za rogiem, gotowa
powrócić w każdej chwili. Żelazne kajdany oplatały moje ciało tyle razy, że
chciałem w końcu od nich odpocząć. Ból krępował moje kończyny. Gęste chmury
okazały się być najgorszym złem. Ponieważ wiem, że to, czego oczekuję, nigdy
nie nastąpi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* ogromnie przepraszamy za opóźnienie, 8 rozdział postaramy się dodać dużo szybciej x</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-49457195027373008112013-04-23T13:50:00.001-07:002013-04-23T13:56:35.204-07:00Sixth Chapter "Give me love"<i style="text-align: center;"><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> 'The whole memory has gone but I still remember each moment’</span></span></i><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=eMNBXm40fB4" target="_blank"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">[soundtrack]</span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Łzy. To jedyne, co mi pozostało.
Miałem wrażenie, że okropne uczucie bezsilności już na zawsze zagościło w moim
sercu. Kąciki oczu z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej mokre, tak
bardzo, że nie nadążałem nad wycieraniem ich. Chciałbym móc cofnąć czas.
Wypowiadam to w myślach każdego dnia, każdej godzin, minuty i sekundy. Jednak
nie było momentu, w którym tak bardzo żałowałbym przeszłości jak teraz. Nie
wiedziałem co zrobić. Miałem ochotę rzucić się z urwiska, w ciemną przepaść, a
by już na zawsze zapomnieć o bólu, który nieustannie mnie dręczył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Każdego dnia traciłem coraz
więcej, zacząłem męczyć się tym cierpieniem, po którym nigdy nie następowały
dobre chwile. W obrębie moich rąk nie było niczego, gotowego do pomocy, w
zasięgu mojego wzroku nie znalazłem czegoś, co przyniosłoby choć chwilową ulgę.
Pragnąłem przemienić się w pył i rozsypać z całości w nic, tak aby wszyscy na
zawsze zapomnieli, że moja noga kiedykolwiek stąpała po tej ziemi. Jedyne, co
mogę zrobić, to czekać na ukojenie, które, o ile by się pojawiło, byłoby tylko
złudzeniem. Sądziłbym, że złapałem je w ręce, kiedy tak naprawdę ono się w nich
rozpłynęła niczym powietrze. Złamane obietnice wciąż trwają w okruszkach mojego
zranionego serca. Gdyby to był tylko wypadek, mógłbym znaleźć się w szpitalu,
by wyzdrowieć. Niestety, ran wewnętrznych nie da się zakleić plastrem, czekanie
aż się zagoją jest tylko marnowaniem czasu. Zmiana, która w nich zachodzi, to
to że pogłębiają się bardziej, sprawiając iż cierpienie jest większe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wszystkie uczucia zostały ze mnie
wyssane, pozostawiając moją osobę pustą niczym zbroja. W środku nie ma niczego,
co byłoby czegokolwiek, warte; suche powietrze wypełnia dziurę w moim sercu ,
chcąc zastąpić brak uczuć. Ale co jeśli się mylę? Jeżeli uczucia wciąż są
gdzieś wewnątrz mnie, okryte na tyle, żeby nie przysparzać mi bólu? Wystarczy
tylko pociągnąć za rąbek, a wówczas wyjdą na wierzch. Tylko czy to jest właśnie
to, czego chcę? Kolejna doza spazmatycznego prądu, przechodząca przez moje
ciało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie umiałem wygrywać,
przegrywałem nawet z samym sobą. Wbrew wszystkiemu wyciągnąłem to, co powinno
być schowane. Znów czuję. Ból, nienawiść, bezsilność, tęsknota, miłość. Lista
ciągnęła się w nieskończoność, ale nie byłem pewien czy chciałem znać choćby
jej środek. Zaledwie kilka emocji przysparzało mnie o głębokie refleksje nad
jakimkolwiek sensem egzystencji. Nie dochodzę do pozytywnych wniosków, co jak
sądzę, skończy się dla mnie negatywnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłbym w stanie siedzieć na
łóżku, tak bardzo przesiąkniętym w tej chwili jego zapachem, całą noc.
Właściwie to już to zrobiłem. Przez kilka godzin wpatrywałem się tępo w drzwi,
które za sobą zatrzasnął. Nawet nie zauważyłem, kiedy ciemność odeszła, przynosząc
za sobą nowy dzień. Kolejny ranek, kolejne promienie słońca, kolejny śnieg na
drogach, kolejny ból. W istocie był to świetny czas na miłe doznania, pomijając
ostatnią kwestię. Takie chwile utwierdzały mnie w niezbyt wychodzących na moją
korzyść faktach. Zdałem sobie sprawę, że mógłbym zapisać tysiąc stron książki
na temat moich uczuć względem jego osoby – miłości i nienawiści. Nawet tyle
miejsca nie starczyłoby na wyrażenie choćby jednej setnej z tego wszystkiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dlaczego tak jest, że niektórzy
poniżani ludzie, gorsi i niepewni całego życia, pełnego przeklętego pecha,
wciąż potrafią się podnieść i chodzić z wysoko podniesioną do góry głową?
Dlaczego ja wciąż się zapadam, na końcu osiadając na samym dnie? Zupełnie jakby
ktoś u góry miał zaplanowany mój żywot i postanowił przeplatać przez niego same
okropne doznania. Wówczas powstaje warkocz pełen cierpienia, namalowany jedynie
ciemnymi barwami. Tak jakby moja egzystencja była filmem, który ma jedynie
wzbudzić łzy, gdyż jego zakończenie ewidentnie nie jest szczęśliwe. Jakby była
melodią o smutnych dźwiękach, raniących uszy, wygrywaną jedynie najgorszymi
nutami. W jaki sposób przywołać w sobie odwagę, kiedy ta ucieka ode mnie
stawiając kilometrowe kroki? Nie można, jest to niewykonalne. W takim razie
wyobraźcie sobie jak ciężko jest to wszystko znieść, będąc ciągle przyciskanym
do ziemi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podniesienie się z łóżka zajęło
mi dłuższą chwilę. Stawiając pierwszy krok przewróciłem się i z powrotem
upadłem na łóżko. Przyciskając twarz do poduszki, czułem na niej wspaniały
zapach Lou, który od wczorajszej nocy nie zdążył jeszcze zmieszać się z resztą.
Na wspomnienie bolesnych chwil sprzed kilku godzin, rozpłakałem się jak małe
dziecko. Słone strużki łez spływały po moich policzkach, wsiąkając w materiał
pościeli. Drgawki zapanowały nad całym moim ciałem, trzęsłem się w podobny
sposób co niezrównoważony psychicznie człowiek. Musiałem się opanować. Nabrałem
powietrze przez usta, wydychając je po krótkim momencie, aby nieco się
uspokoić. Głęboki wdech i oczyszczenie umysłu ze wczorajszych chwil nieco mi
pomogły. Więcej się nie rozkleiłem, dzięki czemu byłem w stanie ustać na nogach
bez kolejnego upadku. Powoli przybliżyłem się do drzwi, stawiając małe kroczki.
Moja ręka sama przekręciła klamkę, bez zbędnej konfrontacji ze zdrowym
rozsądkiem, który jak na przekór nie zgadzał się na wyjście z pokoju. Uchyliłem
drzwi, żeby upewnić się, czy aby na pewno korytarz jest pusty. Stwierdziwszy,
że nic, a raczej nikt, mi nie zagraża, wyszedłem z pokoju, zmierzając w stronę
schodów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wciąż miałem na sobie ubrania z
poprzedniego dnia, zaś prysznic jeszcze nie widział mnie na oczy, co oznaczało,
że musiałem strasznie śmierdzieć. Cóż, alkohol, pot i stres to mieszanka
wybuchowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamierzałem wyzbyć się wszelkich
emocji poprzez grę na fortepianie. To zajęcie zawsze nieco mnie odstresowywało,
nie zależnie jakim humorze akurat byłem. Gwałtowne przyciskanie klawiszy ze
złości sprawiało, że ulatywał ze mnie cały gniew. To była druga, zaraz po
śpiewie, ukochana rzecz, bez której nie dałbym rady. Przychodziło mi to z
łatwością i prawie nigdy nie musiałem się zastanawiać jaką melodię wybrać, gdyż
pomysł na nią przybywał sam z siebie. Często klawisze zdobiły moje łzy, lecz
było to spowodowane tym, że nazbyt się wczuwałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy znalazłem się u dołu
schodów, zorientowałem się, że nie będzie mi dane zagrać. Robiłem to tylko, gdy
byłem sam, a teraz zdecydowanie tak nie było. Z kuchni dochodziły odgłosy
przesuwania talerzy i brzęczenia sztućców. Co chwila ktoś wybuchał gromkim
śmiechem. W pewnym momencie usłyszałem ‘ten’ głos. Brzmiał tak radośnie, nie
chciałem aby przez moją osobę przestał taki być. Zawahałem się czy pokazanie
się tam jest dobrym pomysłem, ale nie miałem wyboru; ktoś już mnie zauważył.
Cholera. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry! Od kiedy wstajesz tak
wcześnie, co? Zwykle nie mogliśmy cię dobudzić wcześniej niż przed dziesiątą –
wykrzyknął wesoło Zayn, wywołując tym samym salwę śmiechu u Nialla. Niestety,
nie miał racji. Zwykle w nocy nie spałem, będąc zmęczonym koszmarami, ale jeśli
już udało mi się zasnąć, to budziłem się w granicach piątej, szóstej nad ranem.
Przed chłopakami jedynie udawałem, że jestem pogrążony we śnie, aby nie
wzbudzić ich podejrzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie mogłem spać, wasze krzyki
słyszał chyba cały Londyn. – Próbowałem żartować, ale średnio mi top wyszło,
gdyż mój głos zadrżał i nie słychać w nim było tej charakterystycznej dla
siebie nuty. Mulat najwyraźniej tego nie zauważył, bo odezwał się jakby
zupełnie nie wyczuł kłamstwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Na dodatek żartujesz z samego
rana. Haz, masz może gorączkę? – zapytał nieco niewyraźnie, ponieważ napakował
sobie do buzi kolejną porcję sałatki. Całkowicie nie bawiły mnie jego żarty.
Moim zamiarem było ukazanie swoich emocji poprzez grę na fortepianie, ale
najwyraźniej nie było mi to dane, gdyż chłopcy akurat w tym czasie jedli
śniadanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Obdarowałem go spojrzeniem mówiącym ‘nie przesadzaj’ i
usiadłem na wolnym krześle. Na szczęście było ono między Zayn’em a Liam’em,
gdyż nie zniósłbym tak bliskiej odległości z Louisem. Zajmując miejsce,
wszystkie oczy zwróciły się na mnie przyglądając z zaciekawieniem. Oprócz jego,
on nie patrzył. Odchrząknąłem głośno, chcąc sprawić, żeby znaleźli sobie
ciekawszy obiekt obserwacji, co o dziwo się uczynili. Po chwili któryś z
chłopaków podsunął mi pod nos talerz pełen kanapek i picie. Na widok jedzenia zrobiło
mi się niedobrze, więc grzecznie podziękowałem, jedynie zatapiając usta w
gorzkiej kawie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Atmosfera zagęściła się na tyle,
że można by ją pokroić nożem. Nikt się nie odzywał, a to wszystko z mojego
powodu. Usilnie starałem się nie patrzeć na Louisa, lecz zawiodłem nawet samego
siebie. Moje oczy odnalazły jego tęczówki i natychmiast pożałowałem, że w ogóle
wyszedłem z pokoju. Jego wzrok był całkiem pusty, jakby ukrywał wszelkie
związane ze mną i wczorajszym wydarzeniem, emocje. Zapomniałem o obecności
chłopaków, wpatrując się w te oczy, które lśniły niczym dwa szafiry. Starałem
się odszukać w nich czegoś, co mogło by mnie do siebie zranić. Nie stało się
tak. Był zbyt idealny, nie mogłem tego zmienić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- A więc… - Zayn podjął kolejną
próbę nawiązania rozmowy, czując zalegającą ciszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie zaczyna się zdania od ‘a
więc’ – przerwał mu Liam nieco zirytowanym głosem. Uśmiechnąłem się blado na tą
uwagę. Wszystko wydawałoby się być w w porządku, zanim stało się coś, co
zburzyło mój świat. Chłopcy o tym nie wiedzieli, więc nadal zachowywali się normlanie,
jak na początku istnienia zespołu. Brunet zamruczał coś pod nosem. Ewidentnie
nie lubił, kiedy ktoś go poprawiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W każdym razie… - przerwał na
chwilę, a na jego twarzy zagościł ironiczny uśmiech - czy to jest poprawnie,
Liam? – zapytał z przekąsem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Tak, szybko się uczysz –
pokiwał głową z aprobatą, również przybierając sarkastyczny wyraz twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W każdym razie, Harry, jak tam
po imprezie?- przeniósł wzrok na mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cały się spiąłem na to pytanie. Nie spodziewałem się, że je
zada i nie zdążyłem jeszcze wymyślić odpowiedniego kłamstwa, aby wykręcić się
od prawdy. Zostało mi powiedzieć najbanalniejsze łgarstwo, które jeden z
chłopaków z pewnością odkryje:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Och, nie kłam. Wszyscy wiemy,
że tak nie jest. – Jego głos sprawił, że niemal oczy wyszły mi z orbit.
Momentalnie zbladłem i zacisnąłem pięść na oparciu krzesła. To, że w ogóle
wtrącił się do rozmowy, w której ja uczestniczę, było szokiem. Na dodatek
nawiązał do sytuacji, od której jak dotychczas sądziłem, uciekał. Znów
wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę. Cztery pary oczu przeszywały mnie
na wskroś, przez co czułem się jakbym był prześwietlany przez rentgen. Jedno
zdanie zburzyło całą konstrukcję, budowaną od miesięcy. Nie wiedząc jak uciec
od tematu, postanowiłem dalej brnąć w kłamstwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co sugerujesz? Było dobrze. Po
powrocie położyłem się, bo byłem wykończony. Dlaczego coś miałoby być nie w
porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chyba żartujesz – prychnął, a
moje policzki natychmiast pokryły się szkarłatem. – Alkohol namieszał ci w
głowie, czy naprawdę masz aż tak słabą pamięć? – ton jego głosu był ostry i
przesiąknięty jadem. Nigdy go takiego nie słyszałem. Chłopcy najwyraźniej
również, gdyż wzdrygnęli się i przenieśli wzrok na niego. Bałem się, bo co jeśli
chciał powiedzieć to wszystko przy reszcie? Nie zniósłbym takiego upokorzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Louis, ja naprawdę nie mama
pojęcia, o czym ty mówisz. – Grałem głupka i on doskonale zdawał sobie z tego
sprawę. Mimo to, spojrzał na mnie z niedowierzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powiedz mi teraz, że nie
pamiętasz, co wczoraj powiedziałeś – zażądał. Spuściłem wzrok, nie mogąc
znaleźć odpowiedniej riposty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co on takiego powiedział? –
dopytywał się Niall, lecz Louis posłał mu mordercze spojrzenie, przez które
chłopak natychmiastowo ucichł. Jego wzrok przyprawiał mnie o dreszcze, ponieważ
wiedziałem, że w tej chwili ma w głowie mój bełkot i poczynania, które w porę
mi przerwał. Gdyby tego nie zrobi, skończyłoby się to dla mnie jeszcze gorzej.
Nawet nie chciałem sobie wyobrażać przez jakie piekło musiałbym wtedy
przechodzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powiedz mi teraz, że nie
pamiętasz tego, co zrobiłeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Louis – warknąłem
niespodziewanie. Nawet nie wiem, kiedy moje usta otworzyły się, pozwalając na
niegrzeczne przerwanie mu. Nie zamierzałem odpowiadać na żadne z tych pytań,
gdyż wszystko, co było w nich zawarte, pamiętałem. Jednak musiałem zapobiec
tragedii, która zaraz się wydarzy, jeżeli nie zaprzestanie. Moje ciśnienie
mocno wzrosło. Byłem wściekły, że pozwala sobie na coś takiego przy chłopakach.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No dalej, Harry – w jego głosie
pobrzmiewała nuta ironii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przestań. Po prostu… ugh, po
prostu nie mów nic więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Musiałem się opanować, by nie wybuchnąć. Spojrzenia
pozostałych chłopaków krążyły od Louisa do mnie, nie chcąc przegapić żadnego,
istotnego szczegółu. Właśnie przez nich nie chciałem prowadzić tej rozmowy.
Definitywnie nie mogli się dowiedzieć, bo inaczej którykolwiek z nich już nigdy
by na mnie nie spojrzał, ponieważ obrzydzenie do mojej osoby przysłoniłoby im
widok. Najprawdopodobniej umówiliby mnie na wizytę u psychiatry, czego
zdecydowanie nie chciałem, gdyż ostatnim o czym marzyłem jest bycie zamkniętym
w pomieszczeniu bez klamek, pomalowanym na biało. Nawet jeżeli wyolbrzymiałem,
to konsekwencje byłyby wielkie i mógłby ich nie unieść. Rzuciłem mu więc
ostrzegawcze spojrzenie, jednak nie przejął się nim. Wręcz przeciwnie,
postanowił kontynuować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powiedz mi, że nie pamiętasz,
kiedy zacząłeś od…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- ZAMKNIJ SIĘ! – wydarłem się na
niego, całkowicie tracąc nad sobą panowanie. Krew zawrzała w żyłach, a jej
obieg przez całe ciało, zwiększył tempo. Zignorowałem przerażone spojrzenia
przyjaciół umiejscawiając swój wzrok w tych niebieskich, aż do bólu,
tęczówkach. Wstałem z krzesła tak gwałtownie, że upadło na podłogę z głośnym
hukiem. Nikt nie warzył się poruszyć, aby je podnieść. Nic dziwnego, skoro nie
chcąc mnie jeszcze bardziej zdenerwować, co na dobrą sprawę nie było już
możliwe, rzadko mrugali czy choćby brali kolejny wdech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłem rozjuszony niczym wilk,
któremu uciekła ofiara. Nie miałem pojęcia, dlaczego aż tak ostro zareagowałem
i wolałbym się opanować, ale jego spojrzenie tego nie ułatwiało. Niewzruszone,
po części znudzone i nieco sarkastyczne. Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć,
lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Westchnąłem ze zrezygnowaniem.
Odwróciłem się i na odchodne posłałem wszystkim pełne nienawiści spojrzenia.
Nie mając dłużej ochoty tam przebywać, wbiegłem po schodach, nie przejmując się
hałasem jaki wywołałem w całym domu. Ze złością rzuciłem się na łóżko i
zacząłem uderzać pięściami w materac. Gorzkie łzy popłynęły łącząc ze sobą
uczucie smutku, żalu i gniewu. Opadłem bezsilnie na poduszki i podciągnąłem
kolana pod brodę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak bardzo go nienawidziłem.
Emanowała od niego dziwna aura, przez którą nie byłem w stanie przejść. Już dawno
przekroczyłem linię pomiędzy przyjaźnią do tego chłopaka a czymś więcej. Cóż za
paradoks, biorąc pod uwagę, iż chwilę temu wyznałem, że go nie cierpię.
Powiadają, że między miłością a nienawiścią jest cienka granica. Przekonałem
się o tym na własnej skórze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje ciało było rozpalone niczym
węgiel, umysł zagubiony niczym mały chłopiec zostawiony na pastwę losu w
wielkim mieście, a serce skruszone niczym rozbite szkło. Niegdyś jeździłem po
gładkiej powierzchni lodowiska. Teraz jestem w stanie jedynie stąpać po jego
rozsypanych na kawałki resztkach. Słońce odbija się od nich, nieprzyjemnie
rażąc mnie w czy i wypalając głęboką dziurę w sercu. Powiększa się ona coraz
bardziej aż narząd w pełni czernieje i przemienia się w popiół. Oto, co się z
nim stało. Nieostrożnie dzierżone w dłoniach, wyślizgnęło się z nich. Nie
sposób go pozbierać, a osoba, która była w stanie to zrobić dawno utraciła
swoją szansę. Była moim światełkiem w ciemnym tunelu, jasnym promykiem w
miejscu wypełnionym czernią. Nagle napływają chmury całkiem je zasłaniając. Jak
mogę mieć teraz nadzieję, skoro została ona nieodwracalnie przysłonięta? Stoję
na szynach. Słyszę odgłos nadjeżdżającego pociągu. Mam możliwość skoczyć w bok,
kiedy niespodziewanie coś krępuje moje ciało, zabierając mi ową szansę. Czuję
ból, potworne cierpienie rozchodzące się w każdej komórce mojego ciała. Pojazd
nie wyhamował. Zderzył się ze mną, przygwożdżając mnie do zardzewiałych torów.
Zalewam się krwią, jednak uwięziony pod wciąż pędzącym pociągiem, nie mogę
opatrzyć powiększających się ran. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Było ze mną coraz gorzej.<br /><br />* prosimy każdego czytelnika o krótki komentarz. To bardzo nas motywuje x</span><o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-42236393178470302732013-04-11T11:45:00.002-07:002013-04-11T11:45:22.260-07:00Fifth Chapter "Give me love"<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">‘I hesitate, seeing
the weakness in your eyes’<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=DeYi-iQz_Gk" target="_blank">[soundtrack1]</a></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Patrząc wstecz, na to co
zrobiliśmy, dobrego jak zarówno złego, staramy się nie popełniać tych samych
błędów. Wiemy wówczas, że przyniesie to tylko i wyłącznie straty, których z
pewnością kolejny raz będziemy żałować. Ludzie próbują więc uczyć się na porażkach,
co zazwyczaj nie wychodzi im najgorzej. Mając świadomość uczucia, które
rozpływało się po całym twoim ciele, podczas pomyłki, nie chcesz je więcej
popełnić. Jak bardzo boli, kiedy jednak to zrobimy? Kiedy odważymy się z
premedytacją uczynić to samo? Znamy konsekwencje, w takim razie dlaczego dalej
brniemy w to bagno? W końcu zaczniemy się w nim zapadać, a wówczas nie będzie
odwrotu. Staramy się sobie przypomnieć, po co to zrobiliśmy. Odpowiedzi jest
wiele. Osobiście ich nie znam, gdyż jest to właśnie moja, nędzna historia,
która niestety zaczęła się od popełnienia tego samego – najgorszego w moim
życiu – błędu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zakochałem się. Pozwoliłem sercu
na trochę przyjemności, co skończyło się z takim, a nie innym skutkiem. Jak
bardzo rani świadomość, że owe uczucie nigdy nie zostanie odwzajemnione? Staram
się nie przywoływać tego bólu, ale przychodzi sam z siebie, w najbardziej
nieoczekiwanych momentach. Przed zapoznaniem się z tym wszystkim moje życie nie
było jakoś specjalnie szczególne. Dzień w dzień robiłem to samo. Szkoła, praca,
dom, szkoła, praca, dom, szkoła, praca, dom. Nawet nie zauważyłem, w której
chwili monotonia zaczęła przytłaczać mnie tak bardzo, że zdecydowałem się na
definitywnie zbyt radykalny krok. Casting. Na początku stchórzyłem; mama wyciągnęła
mnie z łóżka, gdyż nie miałem zamiaru stawiać się na przesłuchaniu. I teraz
myślę, że byłaby to dużo mądrzejsza decyzja. W momencie, w którym powiedziano
mi, że przechodzę dalej, miałem świadomość, iż moje życie się zmieni. Szkoda
tylko, że nie zdawałem sobie sprawy w jaki sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozmyślając nad przeszłością,
jednocześnie radosną i bolesną, nawet nie zauważyłem, jak bardzo Louis zdążył
się przemieścić. Stał przy krawędzi łóżka i rzucał w moją stronę pytające
spojrzenie. To oczywiste, że się zgodziłem. Jak śmiałbym tego nie zrobić?
Odsunąłem się nieco i poklepałem dłonią wolne miejsce, zachęcając do zajęcia
go. Chłopak skorzystał z mojej propozycji i usadowił się na kołdrze, opierając
o zagłówek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byliśmy oddaleni od siebie o
niespełna metr, a mimo to miałem wrażenie jakby cała ta sytuacja była bardziej
intymna, niż długi uścisk w kuchni sprzed kilku minut, które teraz wydawały się
wiecznością. Ta odległość sprawiła, że jeszcze lepiej mogłem zdać sobie sprawę,
dlaczego właściwie szatyn tu jest. Po pierwsze: poprosiłem go o to na co, o
dziwo, się zgodził, jednak byłem prawie pewny, że górę wzięła ciekawość.
Nartujące chłopaka pytania, zapewne wydawały się nie mieć końca, a to była
jedyna okazja, aby uzupełnić brakujące luki w puzzlach. Teraz tylko pozostawało
mi czekać aż wykona pierwszy krok, gdyż ja zdecydowanie nie zamierzałem tego
robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cisza nagle wydała się być zbyt
głośna i chętnie bym czymś zapełnił tę pustą przestrzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moją uwagę zwrócił Louis, który
od dłuższego czasu siedział w bezruchu, a teraz poruszył się, tym samym do mnie
przybliżając. Jego usta kilka razy się otworzyły, lecz już po chwili na powrót
je zamykał. Chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
Zawsze w takich momentach niesamowicie intrygowało mnie, czym zaprzątał sobie
umysł. Natychmiast jednak wyrzuciłem tę myśl z głowy dając sobie mentalny
policzek. Nie miałem prawa powracać do przeszłości w takiej chwili.
Definitywnie zbyt często to robiłem, przez co przestałem skupiać się na
teraźniejszości i otaczającym mnie świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry – ciszę przerwał jego
lekko zachrypnięty od długiego milczenia, głos. Moje przemyślenia w jednym
momencie się rozwiały i skupiły na nim. Wwierciłem w niego spojrzenie,
oczekując pytania. Znałem je, lecz nie znałem na nie odpowiedzi, bynajmniej nie
byłem pewny czy chcę, aby on ją poznał. – Wyjaśnisz mi o co chodzi? Po co… po
co to wszystko zrobiłeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie byłem w stanie tego
powiedzieć. Nie, po prostu nie mogę tego zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">„Louis, jestem w tobie zakochany do granic możliwości. Nie
mogę wytrzymać tego nadmiaru miłości, dlatego sięgnąłem po używki, które
pomogły… w pewnym sensie. Zdałem sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie żyć,
co powinno być dla mnie oczywiste już dużo wcześniej. ‘’<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W takim razie, co takiego
powiedzieć, aby się nie domyślił , a jednocześnie, żeby się zaciekawił i
zechciał zostać ze mną jeszcze chwilę dłużej? Pociągnąłem nosem. Brak
odpowiedzi był jednoznaczny z tym, że mu jej nie udzielę. Brunet przyjął to
nieco inaczej, robiąc coś, czego kompletnie się po nim nie spodziewałem.
Przysunął się do mnie tak, że nasze ciała stykał się ze sobą i objął mnie
ramieniem, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, o ile w ogóle było to
możliwe. Zdębiałem. Nie miałem pojęcia, co zrobić w odwecie na jego akt
czułości. W końcu moje serce wygrało i zawładnęło otumanionym umysłem.
Zacisnąłem dłoń na jego koszulce, druga zaś oplotłem go w pasie, sprawiając, że
pomiędzy nami nie było niemal żadnej przestrzeni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pomogło ci to? – wyszeptał,
dmuchając gorącym powietrzem prosto do mojego ucha. Mimowolnie zadrżałem.
Zdawać się mogło, że pomiędzy jego wypowiedziami tyle się ‘wydarzyło’, że
całkowicie zapomniałem o czym mówił jeszcze chwilę temu. Buzowało we mnie wiele
emocji, które to wszystko lekko utrudniały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozsądek podpowiedział, aby
skłamać, bo może wówczas wszystko byłoby dla niego łatwiejsze. Uczucia
postanowiły wziąć górę. Z moich ust padły słowa, których za nic bym się po
sobie nie spodziewał. Najgorsze było to, że były one prawdziwe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie. Wciąż po tym wszystkim
tkwię w miejscu – odrzekłem. Mój mózg pracował dwa razy wolniej, dlatego
mówiłem i robiłem rzeczy, których bym sobie nie życzył, wiedząc, że w
przyszłości będę ich żałował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę? – Widać, że
zaciekawiła go moja odpowiedź, bo w jego głosie brzmiała nuta zainteresowania. –
Po czym, jeśli mogę wiedzieć? Co takiego się wydarzyło, że po to sięgnąłeś?
Przecież to najgorsze świństwo z możliwych!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zamrugałem, zastanawiając się co powiedzieć. Nie miałem nad
sobą żadnej kontroli, wszystko zaczęło się spod niej wymykać. Odwróciłem głowę
w jego stronę tak, że dosłownie milimetry dzieliły nasze wargi od spotkania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Cały mój świat odszedł,
pozostawiając mnie w ruinach, zdanego jedynie na samego siebie – wyszeptałem na
wdechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przypatrywałem mu się z uwagą,
chcąc zobaczyć każdą, pojedynczą reakcję na moje słowa. Jego wzrok złagodniał.
Przestał ściągać brwi i spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczyma. Czy już
mówiłem, że mógłbym się w nie wpatrywać latami? Za każdym razem było w nich coś
innego. Z wielkim zapałem ‘czytałem’ z jego tęczówek, o ile tylko mi na to
pozwolił. Teraz miały odcień, którego nawet najczystsze niebo mogło mu
pozazdrościć. Delikatny błękit, żarzący się jasnym blaskiem, otoczony
ciemniejszym odcieniem na krawędziach. Szafirowe plamy dryfowały w tych oczach,
niczym delfiny na morzu. Całość okalały gęste , czarne rzęsy. Dobrze, że
siedziałem, bo gdyby tak nie było, zapewne całkiem zmiękłyby mi kolana. Ciężko
utrzymać się na nogach, gdy on patrzy w taki sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Haz… - zaczął. Jego dłoń
znalazła się na moim lewym policzku i pogładziła go czule. Przymknąłem powieki
na ten dotyk, chcąc już na zawsze zapamiętać fakturę jego miękkich palców.
Pozwoliłem sobie całkowicie się w tym zatracić, mając nadzieję, że Lou nie
zabierze ręki, która sprawiała, że serce rosło z miłości do niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co odeszło? Powiedz, a może
pomogę, jeżeli tylko będę w stanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis był zdecydowanie ideałem. Przez ten cały czas
obwiniałem o za to, że mnie zostawił. Najwyraźniej jednak, tak właśnie miało
być. Miał się zakochać bez pamięci w kimś, kim niestety nie byłem ja. Mi
pozostawało patrzeć na jego szczęście, czując jak serce kruszy się z dnia na
dzień. Na pewno nie opuścił mnie świadomie i teraz mi to uświadomił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ko… - natychmiast ugryzłem się
w język, zdając sobie sprawę co chciałem powiedzieć. Narkotyki przyćmiewały
zdrowy rozsądek. Te dwa słowa są zakazane i nie mają prawa wydostać się z moich
ust. Chłopak zmarszczył brwi słysząc, że przerwałem w połowie słowa. Zachęcił
mnie gestem dłoni, abym kontynuował swoją wcześniejszą wypowiedź, która nigdy nie
miała ujrzeć światła dziennego. Westchnąłem z rezygnacją. W głowie miałem
jeden, wielki całkiem wolne. Po krótkim chaos, którego ujarzmienie graniczyło z
cudem. Musiałem coś wymyślić i to szybko, bo inaczej sprawy mogą przybrać dość
nieciekawy obrót. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kogoś, kogo umysł nawet nie
przyjmował takowej opcji – odparłem, wiedząc, że zdanie jest całkowicie
pozbawione sensu, gdyż wyrwałem je z kontekstu, którego na dobrą sprawę wcale
nie było. Nie mogłem więcej powiedzieć to było wystarczająco dużo. Samotna łza
spłynęła mi po policzku. Byłem na siebie strasznie zły, ponieważ już zbyt wiele
razy pokazywałem jak słaby jestem. Ale jak inaczej wytrzymać takie napięcie?
Teraz mnie do siebie przytula, ale gdzie był, kiedy tak naprawdę go
potrzebowałem? Gdy stałem samotnie na balkonie, chcąc zamarznąć na śmierć. Gdy
ściskałem w rękach szkło, czując przeciekającą przez palce krew. Gdy
wypłakiwałem się co noc w poduszkę, mając nadzieję, że jutro będzie lepiej. Gdy
leżałem sponiewierany w klubowej łazience przez jakiegoś mężczyznę, który
chciał się jedynie zabawić. Wówczas go nie było. W każdej sekundzie mojego
życia niezmiernie go potrzebowałem, ale w sytuacjach takich jak te, jeszcze
bardziej, gdyż był wtedy jedyną deską ratunkową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=bhm1NPUPzZY" target="_blank">[soundtrack2]</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czując się dokładnie tak, jak
powinien się czuć naćpany, pijany gej, spojrzałem na jego rozchylone wargi.
Jasno-różowe usta były w tej chwili lekko spierzchnięte, a dolna część drżała.
Miałem nieodpartą ochotę się w nich zatopić i nigdy nie przestawać. Takie myśli
były największym z możliwych błędów, jakie byłem w stanie popełnić. Sprawiły,
że zechciałem więcej. Miałem wrażenie jakby zdrowy rozsądek nagle przestał
istnieć, a zostało samo rozkruszone serce, które tak bardzo chciało się
pozbierać. Wiedząc, że tak paląca potrzeba istnieje wewnątrz mnie, musiałem ją
natychmiast ugasić. Pragnienie było wielkie, lecz pozostawało pytanie, czy
wystarczy jedna kropla, czy może dopiero całe wiadro? Bałem się odpowiedzi, ale
tylko dlatego , że ją znałem. I wcale mi się nie podobała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szkoda, że biedny chłopak nie
znał moich zamiarów. Ja sam nie do końca je rozumiałem; po prostu kierowałem
się instynktem. Złapałem Lou za ramiona i delikatnie popchnąłem, pozwalając
jego ciału opaść na łóżko. Wzrok miał totalnie przerażony, i po części
zagubiony, ale nie odzywał się, co było mi na rękę. Zbliżyłem się do niego,
siadając okrakiem na jego biodrach. Podparłem się na łokciach, aby lepiej
widzieć jego twarz. Zacząłem przyglądać się wspaniałym tęczówkom bruneta, tak
bardzo magnetycznym, tak bardzo… pożądanym przez każdą komórkę mojego ciała.
Obudziła się we mnie nieznana żądza, która zawładnęła całym mną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miałem wrażenie, że to wszystko
jest niewiarygodnym snem, który nie ma możliwości przerodzenia się w
rzeczywistość. A jednak. W oczach chłopaka zauważyłem coś dziwnego, jakby…
strach? Tak, to zdecydowanie było to. Spokojnie, Loueh. Nic ci nie zrobię. Ja
tylko spełniam swoje marzenia, dokładnie tak jak ty. Chciałeś mi pomóc? Proszę
bardzo, droga wolna. Oto okazja, aby to zrobić, z której chętnie skorzystam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Złapałem w dłonie jego nadgarstki
i przycisnąłem do materaca, nad głową Louisa. Podobał mi się taki stan rzeczy.
Władza. Nie czekając ani chwili dłużej, złączyłem nasze wargi w leniwym
pocałunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To było coś, o czym śniłem od
roku. Ten magiczny moment, w którym nasze usta miały złączyć się w jedną,
nierozerwalną całość. Przyjemność rozchodziła się po całym moim ciele. Czegoś
takiego jeszcze nigdy w życiu nie czułem. Muskałem jego usta z wielką
delikatnością, nie chcąc postępować zbyt pochopnie. W końcu zapragnąłem czegoś
więcej. Przejechałem językiem po dolnej wardze Louisa, tym samym dostając się
do środka. Podczas gdy walczyliśmy o dominacje, poczułem rozpalający się we
mnie ogień… Naprałem na niego z niespodziewaną gwałtownością. Brunet pisnął
cicho wprost do moich rozchylonych ust, co skomentowałem głośnym westchnięciem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje ręce same odnalazły drogę do
paska jego spodni. Powoli zacząłem go rozpinać zdając sobie sprawę że jest to
prawdopodobnie najlepszy moment w moich życiu. Nie tę myśl szeroko uśmiechnąłem
się poprzez pocałunek. Kiedy w końcu przestałem siłować się z klamrą,
zrozumiałem, że nadchodzi ta chwila. Upragniona i niezapomniana. Wówczas
poczułem opór. Zajmując się spodniami, zupełnie zapomniałem o jego rękach,
które pozostały całkiem wolne. Po krótkim siłowaniu napieraniu na moją klatkę
piersiową, udało mu się mnie odepchnąć. Opadłem na poduszki, ciężko dysząc.
Louis pospiesznie doprowadził do porządku zapięcie swojego paska, po czym
przeniósł swój wzrok na mnie. Tego z pewnością się nie spodziewałem. Po chwili,
która była tak wspaniała, aby pozostać w naszych sercach na zawsze, on spojrzał
na mnie w sposób, że poczułem w opętanym, przez miłość do niego, mięśniu
delikatne ukłucie, zaraz przeradzające się w potworny ból. W jego oczach można
było dostrzec przerażenie, zdezorientowanie oraz emocję, która sprawiła, że po
policzkach spłynęła mi kaskada łez. Obrzydzenie. Nigdy, przenigdy nie patrzył
na mnie w ten sposób. Poczułem się jak ostatni, nic nie warty śmieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis prędko podniósł się z łóżka
i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami. Wpatrywałem się w miejsce, w którym
przed chwilą zniknął, czując pod powiekami jeszcze więcej słonej cieczy. Jak
mogłem być tak potwornie głupi?! Jak mogłem dać się ponieść emocjom, które do
niego żywię? Jak mogłem pozwolić alkoholowi zawładnąć całym moim ciałem w taki
sposób, że kompletnie straciłem głowę? Całując Lou, nie zdawałem sobie sprawy
co robię. Owszem, odczuwałem przyjemność, ale gdybym był trzeźwy zapewne nawet
bym go nie dotknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Błędem było pielęgnowanie moich
uczuć. Błędem było pozwolenie mu odejść. Błędem było ukazanie swojej słabej
strony. Błędem było dać się ponieść używkom. Błędem było pójście do tego
cholernego X-Factora! Ale największym błędem było zakochanie się w nim. Przez
to całe moje życie to jedna, wielka porażka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak bardzo mnie zadziwiasz Czuję
się zagubiony, jednak odebrano mi mapę, aby móc szczęśliwie powrócić. Chciałbym
wykrzyczeć to wszystko światu póki same słowa nie wystarczą. Spójrz. Co
widzisz? Ja przyglądam się pustej ciemności. Gdzieś tam, na szarym końcu, jest
małe światełko. Idę w tamta stronę. Gdy już tam dotrę, okazuję się, że
zniknęło. Upadam na kolana, dławiąc się żałosnym płaczem. Bo przecież nie tak
trudno jest się unosić, kiedy lecisz niczym armatnia kula.</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* na początek strasznie chcemy przeprosić za tak wielkie opóźnienie :( </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* dziękujemy za 20 komentarzy pod 4 rozdziałem! Jesteście niesamowici! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* każdego, kto czyta to opowiadanie prosimy o krótki komentarz x</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-36642875328018862712013-03-21T14:18:00.003-07:002013-03-22T05:06:36.260-07:00Fourth Chapter "Give me love"<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"You can take
everything I have, you can break everything I am"<o:p></o:p></span></span></i><br />
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Widok za oknem był rozmazany i
szybko znikał mi sprzed oczu. Pokryte śniegiem ulice rozmazywały się w jedną,
białą smugę, zaś nieliczni ludzie byli niemal niewidoczni. Nie mogłem spokojnie
przyglądać się detalom na około, takim jak szczęście panujące na twarzach
zakochanych par, czy pogoń kota za jakimś ptakiem lub wiewiórką. Prędkość była
zbyt wielka, abym był w stanie to uczynić. Liam definitywnie złamał już kilka
praw drogowych, co zdecydowanie nie było w jego stylu. Zapewne chciał mi
zaimponować szybką jazda i całkowitym brakiem ograniczeń. Od czasu do czasu
rzucałem mu zirytowane i pełne niedowierzenia spojrzenie, kiedy specjalnie
przejeżdżał na czerwonych światłach. To co robił było na poziomie przedszkola,
ale nie odezwałem się wiedząc, że skończyłoby się to kłótnią, której i tak bym
nie wygrał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po pół godzinie jazdy </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-indent: 35.4pt;">dotarliśmy</span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-indent: 35.4pt;"> zaparkowaliśmy przy 227 High Street pod klubem „Star and Garter”*. Natychmiast
rozpoznałem tą nazwę. Prychnąłem pod nosem z niedowierzeniem. Liam już chciał
wyjść, lecz złapałem go za rękę, ciągnąć w swoją stronę, aby nie wychodził z
auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co to jest? – zapytałem ostro,
nawet nie starając się być miłym. Na początku zmarszczył brwi nie wiedząc o co
mi chodzi, ale kiedy wskazałem ręką wielki, lśniący szyld, chłopak zrozumiał co
mam na myśli i mocno się zarumienił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- No wiesz… impreza. – Chciał
uniknął mojego spojrzenia, jednak uniemożliwiłem mu to zwracając jego głowę w
swoją stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Liam – powiedziałem dobitnie
chcąc, aby wszystko do niego dotarło, gdyż nie wydawał się być skory do tej
rozmowy. – Powiedz, dlaczego zabrałeś mnie do klubu dla gejów? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rumieniec na jego policzkach
jeszcze bardziej się pogłębił. Prawdopodobnie starał się nie pokazać objawów
zażenowania, ale nie udało mu się to, bo już po chwili zaczął wykręcać sobie
palce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pomyślałem, że… uch, to dosyć
niezręczna rozmowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie musielibyśmy jej prowadzić,
gdybyś przyjechał ze mną na imprezę dla hetero. Mów – rozkazałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo… - zaczął, ale po chwili
przerwał starając się znaleźć odpowiednie słowa. – Haz, nie jestem ślepy. Widzę
jak na niego patrzysz, to uczucie aż wisi w powietrzu. Pomyślałem, że skoro go
kochasz, a nie możesz z nim być, to mógłbyś znaleźć sobie kogoś innego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Patrzyłem na niego w osłupieniu.
Już drugi raz dzisiaj wspomniał o moich uczuciach względem Lou. Do tej pory nie
dałem mu jasnej odpowiedzi, mimo to wiedziałem, że nie była mu już potrzebna.
Domyślił się, a ja byłem zbyt zdezorientowany, aby zaprzeczyć. Po chwili
dotarła do mnie druga część jego wypowiedzi. Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę
mi to zaproponował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślisz, że jestem taki pusty?
Sądzisz więc, że przypadkowy facet, poznany na imprezie zastąpi mi kogoś, kogo
kocham od dwóch lat?! – zbulwersowałem się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tym razem to on się nie odezwał.
Nagle jednak zaczął się tłumaczyć, lecz stanowczo mu przerwałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dosyć. Nie chcę tego słuchać –
rzuciłem mu karcące spojrzenie. – W porządku, pójdę tam, ale nie licz, że z
kimkolwiek wrócę. – Wysiadłem z samochodu i na odchodnym dodałem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Możesz, już jechać. Wiem, że i
tak nie miałeś zamiaru tam wchodzić. – Zatrzasnąłem drzwi i odwróciłem się w
stronę wejścia, prowadzącego do klubu. Ostatni raz obejrzałem się za siebie,
ale okazało się, że jedyną reakcją Liam na moje słowa było ponowne odpalenie
silnika i zostawienie mnie samego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Paniczny strach opanował cały mój
umysł. Przed przyjacielem udawałem silnego, ale tak naprawdę potwornie się
bałem. Dawno nie wychodziłem z domu, ponieważ mieliśmy przerwę od trasy
koncertowej oraz wszelkich wywiadów. Nie odczuwałem potrzeby ukazywania się
ludziom, lecz teraz musiałem to zrobić. Przecież się nie wycofam. Miałem
wrażenie, jakbym stał przed wrotami do piekieł, które z chęcią przygarną mnie w
swoje ramiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=xGJmObaqbmQ" target="_blank">*soundtrack*</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wściekły na chłopaka otworzyłem
drzwi wejściowe i wszedłem do środka nie powstrzymując się od głośnego
jęknięcia. Nie miałem najmniejszej ochoty na żadnego rodzaju rozrywkę, wolałbym
zaszyć się w swoim pokoju będąc całkowicie odciętym od reszty świata. Do moich
nozdrzy dotarła ostra woń alkoholu pomieszana z zapachem potu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pomieszczenie nie należało do
największych, bo w końcu kluby dla homoseksualistów nie były tak popularne i
często odwiedzane, co te dla ludzi z normalną orientacją. Sala skąpana była w
mroku, a jedynym źródłem światła były reflektory świecące na czerwono i
poustawiane w kątach. Podłoga była z ciemnego drewna, a pomalowane na czarno
ściany przyozdobione zostały boazerią. Po lewej stronie znajdował się mały
barek, przy którym siedzieli upici do nieprzytomności mężczyźni. Typowy klub
nocny. Natychmiast ruszyłem w tamtą stronę, nie zwracając uwagi na osoby
tańczące na parkiecie. Usiadłem na niewysokim krześle i skinąłem na barmankę.
Kobieta podeszłą do mnie z wyrazem niechęci wymalowanym na twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co podać? – usłyszałem jej
znudzony głos. Albo na wszystkich ludzi działałem tak destruktywnie albo
blondynka miała już powyżej uszu napalonych gejów. Na cóż, ja z pewnością, nie
należałem do ich grona. Moje serce było już dawno zajęte, ale postanowiłem o
tym nie wspominać, gdyż nie byłem pewny co do jej intencji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Obojętnie. Byle mocne. –
Wzruszyłem ramionami i obrzuciłem wzrokiem ocierających się o siebie mężczyzn,
których widok przyprawiał mnie o mdłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Już po chwili barmanka postawiała
przede mną kieliszek z bursztynowym płynem. Obok stała cała butelka trunku,
więc kobieta musiała się domyślić, że nie skończy się an jednej kolejce. Miała
racje. Szybko połknąłem zawartość naczynia, znów napełniając je alkoholem. Płyn
boleśnie szczypał mnie w gardło, ale nie przejmowałem się tym, gdyż właśnie o
to mi chodziło. Z pewnością było to lepsze niż okaleczanie się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje spojrzenie spoczęło na
wysokim brunecie, który stał samotnie w kącie. Musiał wyczuć mój wzrok, bo po
chwili przeniósł go ze swoich stóp, na mnie. Wówczas poczułem Skórcz w żołądku.
Jego niebieski tęczówki wręcz parzyły swoim blaskiem. Cholera, nie powinien
mieć oczu tak podobnych do niego. Odwróciłem głowę, starając się więcej na niego
nie patrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przymknąłem oczy, oddychając
głęboko. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na udzie, sunąca w górę i w dół. Mogłem
się spodziewać, że prędzej czy później coś takiego się wydarzy. Moje spojrzenie
powędrowało od jego opalonej ręki aż do twarzy. Prawie zachłysnąłem się
powietrzem. Dlaczego wszystko zawsze musi iść nie po mojej myśli? Chwilę
wpatrywałem się w jego magiczne tęczówki, mając nadzieję, że mój natarczywy
wzrok go spłoszy. Nic takiego się nie stało, wręcz przeciwnie. Chłopak
przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Patrzyłem na niego otępiały, nie wiedzą
co zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po chwili poczułem, że jego ręka
rezygnuje z przesuwania się po mojej nodze. Usłyszałem cichy szelest i
zobaczyłem przed sobą przezroczysty woreczek z białym proszkiem w środku.
Momentalnie zaschło mi w gardle. Zdecydowanie potrzebowałem czegoś mocniejszego
niż alkohol. Z tęsknotą w oczach wyciągnąłem rękę po narkotyk, ale ten zniknął
mi sprzed oczu. Poczułem nagłą irytację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po co mi to pokazujesz, skoro i
tak nie zamierasz tego oddać? – zwróciłem się do bruneta, patrząc na niego spod
ściągniętych brwi. Chłopak uśmiechnął się figlarnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślałeś, że dostaniesz to za
darmo? Wiesz jak trudno coś takiego zdobyć? – zapytał z niedowierzeniem w
głosie. Przez chwilę analizowałem jego słowa, aż w końcu dotarło do mnie co
miał na myśli. Rzeczywiście, całkiem zapomniałem o zapłacie. Wyjąłem z kieszeni
kilka banknotów, próbując przeliczyć ich łączną wartość, ale chłopak
powstrzymał mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie chcę twoich pieniędzy,
Harry. – Spojrzałem na niego kompletnie zdziwiony. Skąd, do cholery, znał moje
imię? Przecież mu się nie przedstawiałem. Brunet dostrzegł mój zagubiony wzrok,
komentując go głośnym wybuchem śmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Powiedz mi, kto w tych czasach
nie wie jak się nazywasz, co? – zapytał z drwiącym uśmieszkiem. Wtedy wszystko
zrozumiałem. Zapewne słyszał o zespole i jego członkach gdzieś w radiu lub
widział w telewizji, bo nie sądzę, żeby przeglądał te kolorowe czasopisma dla
nastolatek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nieważne – odparłem nagle
tracąc zainteresowanie tematem. – Co za to chcesz? Skoro mnie znasz, to musisz
wiedzieć, że jestem w stanie zapłacić każdą cenę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mimo wszystko chłopak nie przyjął
pieniędzy, które przesunąłem w jego stronę, zaś zrobił coś, czego kompletnie
się nie spodziewałem. Umieścił rękę na moich plecach i gwałtownie do siebie
przyciągnął tak, że byłem w stanie poczuć jego oddech na swojej skórze. Nie
miałem pojęcia do czego to wszystko zmierza. Zapewne domyśliłbym się tego,
gdyby nie spora dawka alkoholu we krwi, która zdecydowanie mi to uniemożliwiła.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szafirowe oczy chłopaka
przeniosły się na moje usta. Kiedy jego wzrok się na nich zatrzymał,
zrozumiałem wszystko, ale było już za późno, żeby móc się wycofać. Czułem się
jak w potrzasku. Nie byłem w stanie się ruszyć, a jedyne co mogłem zrobić, to
obserwować jego poczynania. Zanim zdążyłem się zorientować, naprał na mnie
swoimi wargami złączając je w pocałunku. Siedziałem nieruchomo pozwalając mu na
coraz odważniejsze gesty. Już chciałem się wycofać, zrezygnować z białego
proszku, który mogłem dostać jedynie za pewną cenę, lecz nagle przypomniałem
sobie jego oczy, tak łudząco podobne do tęczówek Louisa. Jęknąłem na to
wspomnienie. Brunet najwyraźniej pomyślał, że to z przyjemności, bo nie prosząc
o zgodę, wślizgnął się językiem do wnętrza moich ust. Wyobraziwszy sobie na
jego miejscu Tomlinsona, natychmiast zachłannie oddałem pieszczotę łudząc się,
że to jego ręce w tej chwili oplatają mój kark. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Całowanie chłopaka nie było tym
samym, co bliższy kontakt z wargami dziewczyny. Mimo że była właściwie
niewielka różnica, to usta osobnika płci męskiej nie posiadały tej
charakterystycznej dla siebie miękkości i w tym przypadku były zdecydowanie
mniej pełne. Jednak nie poczułem dyskomfortu, wręcz przeciwnie: czerpałem z
tego przyjemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po długiej chwili zakończyliśmy
walkę o dominację, odrywając się od siebie z cichym mlaskiem. Obaj ciężko
dyszeliśmy. Widziałem w jego oczach rosnące podniecenie, jednak nie miałem
ochoty na nic więcej. Wyrwałem mu z rąk torebkę, o której myślałem przez cały
ten czas. Chłopak po raz kolejny mnie powstrzymał, wywołując tym samym z mojej
strony głośne jęknięcie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Naprawdę chcesz to dostać,
prawda? – zapytał, nachylając się w moją stronę i przygryzając płatek ucha.
Owiał mnie jego gorący oddech. Zadrżałem na ten kontakt, kiwając głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- W porządku, ale musisz coś
jeszcze dla mnie zrobić – odrzekł z poważną miną, a mimo to w jego oczach
pojawiły się nieznane mi iskierki. Nie wiedziałem co oznaczają, ale nie byłem
pewien, czy chciałbym wiedzieć. Kiedy dotarły do mnie jego słowa, mógłbym
przysiąc, że niemal zaświeciły mi się oczy. Czyli jednak dostanę, to co przyniesie
mi tak wielką ulgę? Jednak pytanie brzmi: za jaką cenę…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje ciało znów przeszło stado
dreszczy, gdy brunet oplótł mnie ręką w pasie i pomógł wstać z krzesła.
Pokierował nas w stronę toalet. Dopiero wówczas zrozumiałem co będę musiał
zrobić, aby otrzymać upragniony narkotyk. Jednym, gwałtownym ruchem chłopak
otworzył drzwi do kabiny i po wejściu do niej, zatrzasnął je z głośnym hukiem.
Spojrzałem na niego bezradnie nie wiedząc co robić, ale okazało się, że od
początku to on miał odminować. Przyparł mnie do ściany brutalnie całując.
Starałem się wyobrażać sobie na jego miejscu Lou, lecz przychodziło mi to z
coraz większym trudem, jednak jakoś dawałem radę. Z tą myślą zdecydowanie
łatwiej było mi oddawać pieszczoty. Chłopak zaczął schodzić z pocałunkami na
szyję. Odrzuciłem głowę do tyłu, starając się na niego nie patrzyć. Wzdrygnąłem
się, kiedy poczułem, że klamra mojego paska została odpięta, a spodnie
swobodnie opadły na podłogę. Niebieskooki uklęknął przede mną, masując dłońmi
moje biodra. Zahaczył palcami o gumkę bokserek, doprowadzając mnie tym do
szału. Zerknął na mnie z dołu, lubieżnie oblizując wargi. Nie byłem w stanie na
to patrzeć. Dopiero wtedy doszło do mnie co tak naprawdę miało się zaraz
zdarzyć. Definitywnie tego nie chciałem, nie tutaj, nie z nim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Złapałem chłopaka za nadgarstki i
z siłą odepchnąłem od siebie. Ten gest tak bardzo go zaskoczył, że zachwiał się
i upadł na ściankę znajdująca się naprzeciwko mnie. Spojrzał na mnie ze
zdziwieniem, lecz po chwili jego wzrok wypełnił się potworną złością. Wrogość
biła od niego na kilometr. Osunąłem się na podłogę, czując jak łzy spływają po
moich zarumienionych policzkach. Brunet podźwignął się na nogi i zbliżył do
mnie. Bałem się, okropnie, szczególnie, że przewyższał siłą nade mną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I tak długo wytrzymałeś.
Sądziłem, że wcześniej się poddasz. Jesteś zdecydowanie zbyt łatwy, Styles –
syknął mi do ucha. Jego głos przepełniony był nienawiścią i obrzydzeniem.
Gorące łzy nie zdążyły zaschnąć, gdyż pojawiły się następne, spowodowane jego
słowami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chłopak złapał mnie za ramiona i
po raz kolejny przygwoździł do ściany. Zacząłem się trząść. Zacisnął pięść i
zamachnąwszy się, uderzył mnie z całej siły w twarz. Złapałem się za policzek,
będąc pewnym, że zastanie na nim ślad. Poczułem lepką ciesz, sączącą się z moje
nosa. Byłem głupi, sądząc, że to koniec. Chłopak dopiero się rozkręcał.
Przytrzymał moje nadgarstki, tak abym nie mógł się wyzwolić z jego uścisku i
mocno kopnął mnie kolanem w brzuch. Zrobił to jeszcze raz i kolejny. Wyłem z
bólu, za każdym razem, kiedy powtarzał ta czynność. Upadłem na zimną podłogę,
zanosząc się łzami. Chcąc mnie do końca poniżyć, splunął mi w twarz. Rzucił coś
pod moje nogi, jednak zbyt cierpiałem, żeby otworzyć oczy i sprawdzić czym ów
przedmiot jest. Brunet otworzył drzwi kabiny i opuścił ją, żegnając się słowami
„Pieprz się”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Byłem totalnie rozdarty. Ból
rozrywał mnie od środka, przez co zastanawiałem się czy nie pękła jakaś żyłą,
doprowadzając od wewnętrznego krwotoku. Skuliłem się na lodowatych kafelkach,
podciągając kolana pod zraniony brzuch. Chciałem tym samym załagodzić ból,
jednak najwyraźniej nie było mi pisane się go pozbyć. Czułem się jak ostatni,
bezwartościowy śmieć. Mimo że między nami nic nie było i prawdopodobnie nigdy
nie będzie, to i tak miałem wrażenie jakbym w pewien sposób zdradził Louisa z
tym facetem, choć do niczego tak naprawdę nie doszło. Znów gorzko załkałem.
Fala cierpienia rozeszła się po całym ciele, zarówno w stanie fizycznym jak i
psychicznym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nagle przypomniałem sobie o
przedmiocie, który brunet rzucił w moją stronę. Wciąż nie otwierając oczu,
zacząłem na oślep przesuwać ręką po podłodze. W końcu moja dłoń natrafiła na
coś małego i śliskiego w dotyku. Słabo pociągnąłem to w swoją stron, podnosząc
na wysokość oczu. Moje serce zabiło szybciej, kiedy zdałem sobie sprawę, że
jest to woreczek, o którym z takim utęsknieniem marzyłem. Z ogromnym trudem
podniosłem się do pozycji siedzącej, otwierają paczuszkę. Wysypałem biały
proszek na rękę i zatkałem jedna dziurkę nosa. Drugą zaś wciągnąłem narkotyk,
czując natychmiastową ulgę. Świat zaczął mi wirować przed oczami.
Zachichotałem, gdy ujrzałem, że wszystko się podwoiło. Po chwili jednak znów
słona ciecz wydostała się spod moich powiek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Siedziałem tam około godziny, ale
nie miałem zegarka, aby dokładniej się upewnić. Ociężale podniosłem się z
podłogi wychodząc z toalet. Impreza wciąż trwała, jak gdyby nikt nie usłyszał
moich wrzasków. Może rzeczywiście tak było. Miałem nadzieję, że chłopak, który
mnie skrzywdził, już sobie poszedł, gdyż nie miałem ochoty na kolejne spotkanie
i powtórkę z tego, co wydarzyło się zaledwie godzinę temu. Usiadłem przy barze,
niewyraźnie zamawiając najmocniejszy trunek. Już po chwili opróżniłem co
najmniej pięć kieliszków, lecz dalej nie liczyłem, ponieważ już dawno straciłem
rachubę. W głowie kręciło i się jak nigdy dotąd, a większości bodźców naokoło
mnie nie odbierałem, zwyczajnie nie będąc w stanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Natrudziłem się wyjmując komórkę
z kieszeni, ale horror miał się dopiero zacząć przy wybieraniu odpowiedniego
numeru. W kontaktach nie mogłem znaleźć poszukiwanego imienia. Wszystko się
rozmazywało. Przybliżyłem ekran do twarzy, mając nadzieję, że to wyostrzy nieco
mętny widok. Niewiele pomogło, ale jednak. Zarejestrowałem nazwę ‘Liam’
napisaną małymi, czarnymi literkami. Zanim obraz zdążył znów się zamazać,
wybrałem numer, czekając aż osoba po drugiej stronie odbierze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry?! – w słuchawce rozległ
się przestraszony głos chłopaka. – Boże, nic ci nie jest? Nie mogłem się do
ciebie dodzwonić…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- I-iam… - przerwałem mu,
bezmyślnie bełkocząc jego imię, co spowodowało, że po drugiej stronie zapadła
głucha cisza. – Li-am… c-chodź – wydukałem. Nie byłem w stanie wykrzesać z
siebie nic więcej, poza tym nawet myślenie sprawiało mi problem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Haz, czy ty jesteś pijany? –
zapytał cicho. Znał odpowiedź, a ja nie zamierzałem mu jej udzielać, wiedząc,
że pewnie i tak nie zdołałbym. Rozłączyłem się, nie czekając na odpowiedź.
Zerknąłem na stojący przede mną kieliszek. Widziałem go podwójnie. Westchnąłem
zrezygnowany i oparłem głowę o chłodną ladę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czyż nie o to mi chodziło? Aby
doświadczyć cierpienia fizycznego, które zagłuszyłoby buzujące we mnie emocje?
Z pewnością się udało. Co prawda ledwo oddychałem, po twarzy ciekła mi krew
pomieszana z łzami, a widok się całkowicie rozmazywał, jednak zdecydowanie
wolałem tą wersję, która pomagała mi zapomnieć. Rzeczywiście tak było, gdyż
przez jakiś czas nie pamiętałem o problemach i codziennie powtarzającej się
męce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Powieki powoli mi się zamykały,
kiedy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Nie odwróciłem się. Ktoś się nie
poddawał, gdyż już po chwili silne ręce oplotły mnie w pasie i wyniosły z
huczącego od głośnej muzyki pomieszczenia. Nocne powietrze uderzyło we mnie
niczym armatnia kula. Zadrżałem i poczułem, że tracę grunt pod nogami, jednak
zostałem uratowany od bliskiego spotkania z chodnikiem. Ów człowiek delikatnie
wsadził mnie do samochodu, po chwili samemu usadawiając się na miejscu
kierowcy. Uruchomił silnik i z piskiem opon odjechał spod klubu. Oparłem głowę
o szybę, głośno wzdychając i tym samym zwracając na siebie uwagę wybawcy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry, dlaczego jesteś cały we
krwi? Na dodatek, o ile dobrze spostrzegłem, masz rozszerzone źrenice, co
oznacza tylko jedno – powiedział Liam z naciekiem na ostatnie słowa. Kiedy mu
nie odpowiedziałem, uderzył pięścią o kierownicę i na krótką chwilę zacisnął
powieki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Proszę, powiedz mi, że nie
brałeś. – Cisza. Kompletna, dołująca i mówiąca sama za siebie cisza. Chłopak
jęknął gardłowo. – Co ja sobie myślałem – mamrotał do siebie – że zostawię cię
samego na pastwę losu w nocnym klubie, pełnym napalonych gejów? Cholera jasna!
– krzyknął, na co skarciłem go spojrzeniem. Sam dźwięk silnika sprawiał, że
dostawałem zawrotów głowy, więc co dopiero to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy dojechaliśmy pod dom wciąż
nie odezwałem się ani słowem. Wpatrzony w pustkę, byłem prowadzony przez Liama
do drzwi. Otworzywszy je, chłopak wepchnął mnie do środka i posadził na
krześle. Wcisnął mi w ręce szklankę z wodą oraz tabletkę. Spojrzałem na niego
zdziwiony. Co miałem z tym niby zrobić? Żaden pomysł nie przychodził mi do
głowy. Przyjaciel widząc mój pytający wzrok, westchnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po prostu to połknij –
wyjaśnił, lecz ja nadal nie miałem pojęcia do czego mogłyby mi służyć ów
przedmioty. Byłem totalnie naćpany. Lam zirytował się lekko i wepchnął mi
lekarstwo do buzi. Po chwili rozchylił moje wargi palcami i wlał do środka
wodę. Zakrztusiłem się głośno kaszląc i wydając z siebie bliżej nieartykułowane
dźwięki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co tu się dzieje? – doszło mnie
pytanie zadane przez osobę stojącą w drzwiach kuchni. Mimo, że jej twarz była
schowana w ciemności, to nie musiałem jej widzieć, aby zorientować się kim
jest. Tego głosu nie sposób pomylić z żadnym innym. Poczułem okropne
zażenowanie zaistniałą sytuacją, jednak nie mogłem cofnąć czasu. Wpatrywałem
się w jego wspaniałą sylwetkę, ukrytą w cieniu. Chłopak podszedł do nas,
ukazując się w pełnym świetle. Miał na sobie dresowe spodnie i luźną koszulkę,
zaś jego włosy jak zwykle były roztrzepane. Na jego twarzy pojawiło się
zdziwienie pomieszane z troską. Jak można wyglądać tak idealnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Liam? – zwrócił się do
przyjaciela, żądając wyjaśnień hałasem w środku nocy. Brunet pokrótce
opowiedział mu całą historię, której Lou z uwagą wysłuchał. Przeniósł swój
szafirowy wzrok na mnie, przyglądając się przez chwilę krwi na twarzy.
Westchnął i podszedł do krzesła, na którym siedziałem. Złapał mnie w talii i
podciągnął do góry, tak abym stanął na nogi. Momentalnie zrobiło mi się gorąco
od tego bliskiego kontaktu. Jego ręce na moim ciele. Uczucie, którego nie
zaznałem od bardzo dawna. Mimo że byłem wyższy, to i tak czułem się jak małe
dziecko, które jedyne czego potrzebuje, to jego silnych ramion, aby znów poczuć
się bezpiecznie. Bez zastanowienia oplotłem go rękoma i wtuliłem głowę w
zagłębienie jego szyi. Wówczas nie obchodziły mnie późniejsze konsekwencje tych
poczynać. Liczyła się tylko ta chwila. Chłopak pogłaskał mnie po plecach, na co
lekko się spiąłem, ale kiedy nie zaprzestał wykonywanej czynności, rozluźniłem
się. Powiedział coś jeszcze do Liama, co kompletnie do mnie nie dotarło. Wtedy zrobić
coś całkiem nieoczekiwanego. Wziął mnie na ręce, przyciskając do swojej klatki
piersiowej i powoli zaczął wchodzić po schodach na górę… Moje serce na krótki
moment się zatrzymało, aby z powrotem zacząć bić, jednak co najmniej dwa razy
szybciej niż poprzednio. Tętno wzrosło. Przepełniło mnie silne uczucie do jego
osoby. Kochałem go tak strasznie mocno, więc dlaczego nie zdawał sobie z tego
sprawy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Lou wniósł mnie do mojego pokoju,
delikatnie kładąc na łóżku i przykrywając kołdrą. Już chciał odejść, ale
powstrzymałem go łapiąc za nadgarstek. Jego niesamowite tęczówki wwierciły we
mnie pytające spojrzenie. Boże, jaki żałosny byłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zostań ze mną… p-proszę –
wyszeptałem, ledwo poruszając ustami. Szatyn przez chwilę przyglądał mi się z
uwagą, aż w końcu westchnął i pokiwał głową, zgadzając się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* Nazwa klubu i ulica na której się
on znajduje jest autentyczna.</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-indent: 35.4pt;">** Przepraszamy za opóźnienie, wynikało one wyłącznie z braku weny</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*** Prosimy o krótki komentarz od każdego czytelnika. Ostatnio poważnie zastanawiałyśmy się nad zawieszeniem bloga, jednak wasze komentarze nam na to nie pozwoliły. Dzięki nim wiemy, że jest kilka osób, które czyta to beznadziejne opowiadanie i czeka na ciąg dalszy. Dziękujemy z całego serca x</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-16080404241117647092013-03-10T07:25:00.002-07:002013-03-10T15:40:13.790-07:00Third Chapter "Give me love"<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US" style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US" style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"Hoping for the Best, but expecting the worst"<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span>
<span lang="EN-US" style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=99GyFmnH59s" target="_blank">*soundtrack*</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zmrużyłem oczy, spoglądając przez szybę na zewnątrz.
Promienie słoneczne niemiłosiernie raziły mnie w oczy, co oznaczało, że
wieczorem zapomniałem zasłonić rolety. Powoli podniosłem się z łóżka,
podchodząc do okna. Już chciałem opuścić zasłony, jednak wystarczyło jedno
spojrzenie na zimowy poranek, żeby moja ręka zatrzymała się w powietrzu. Niczym
w transie otworzyłem balkonowe drzwi i wyszedłem na zimne kafelki. Nawet nie
zareagowałem, gdy moje gołe stopy zetknęły się z zamarznięta posadzką.
Wyciągnąłem palec, czując jak śnieg opada na jego opuszek, po chwili topniejąc.
Białe śnieżynki osadziły się na moich rzęsach, przysłaniając widok. Szczerze
mówiąc dawno nie widziałem tak zachwycającego poranka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Musiało być bardzo wcześnie,
ponieważ słońce dopiero wychylało się zza linii horyzontu. Na tle lekko
zaróżowionego nieba odznaczały się złote promienie. Całe miasto pokryte było
lepkim, białym puchem, co tylko dopełniało nieziemskiego widoku. Wychyliłem się
zza balustrady, aby dokładniej przyjrzeć się panoramie miasta. Przez dłuższą chwilę podziwiałem wolno przesuwające
się wskazówki Big Ben'a. Przeniosłem wzrok na zaśnieżone ulice, na których nie
było żywego ducha. Cisza i spokój, to było to, czego teraz najbardziej
potrzebowałem. Przymknąłem powieki, napawając się wspaniałym momentem. Miałem
wrażenie, że mógłbym tu zamarznąć niczym lodowy posąg, lecz nikt by się
zorientował. Bo niby któż miałby to zrobić? Czy komukolwiek na mnie zależało?
Te pytania o jakiegoś czasu mąciły mi w głowie, sprawiając, że panował w niej
wieczny chaos. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czułem pełną swobodę, kiedy byłem
uwolniony od tego całego zgiełku i dwudziesto-czterogodzinnej presji. Czasem
chciałbym móc odlecieć stąd jak najdalej, niczym ptak. One nic nie muszą,
właśnie tego brakuje. Przeświadczenia, iż jestem całkowicie wolny. Niestety, to
tylko irracjonalne marzenia. Gdybym mógł
je spełnić, już dawno by mnie tu nie było. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Z rozmyślań wybudziło mnie ciche
skrzypnięcie podłogi. Już po chwili usłyszałem, że ów osoba uchyla drzwi
balkonowe. „Kimkolwiek jesteś, odejdź. Daj mi spokój i pozwól się cieszyć
chwilą, których jest tak niewiele”. Jednakże moje nieme prośby nie zadziałały,
gdyż kilka sekund później poczułem ciężar czyjejś dłoni na ramieniu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dawno nie widziałem cię takiego, Hazza…– usłyszałem cichy
głos za sobą. Moją szyję otulił ciepły oddech. Nie byłem przygotowany na
rozmowę z nim. Jeszcze nie teraz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Mam na myśli… szczęśliwego –
dodał - Nie stój tak na zimnie, Harry. Wracaj do pokoju – Chłopak zapewne w tej
chwili wwiercił we mnie spojrzenie, ale ja nadal stojąc z zamkniętymi
powiekami, nie widziałem tego, choć mimo wszystko czułem. Spodziewał się
jakiejś reakcji z mojej strony, ale ja nie byłem w stanie zdobyć się na
cokolwiek, gdyż aktualnie biłem się z myślami, wiedząc, że jeśli niczego nie
zrobię, zepsuję wszystko. Wziąłem kilka głębokich wdechów, starając się
otrzeźwić umysł. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Liam – zacząłem – proszę,
zostaw mnie samego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Chłopak zamiast wyjść, złapał mnie
za ramiona i odwrócił ku sobie. Spojrzałem w jego oczy przepełnione
współczuciem. Otoczył mnie silnymi ramionami, a ja wtuliłem twarz w zagłębienie
jego szyi i po prostu się rozpłakałem. Ostatnimi czasy nie umiałem zapanować
nad emocjami. Napad płaczu pojawiał się w najmniej odpowiednim momencie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Kochasz go? – Wyszeptał wprost
do mojego ucha. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - S-słucham? – Zapytałem drżącym
głosem wręcz niesłyszalnie. Chłopak po chwili odepchnął mnie od siebie na
długość wyciągniętych ramion i spojrzał głęboko w oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Odpowiedz. – Nie dawał za wygraną.
Moje ciało drżało, a przez głowę przelatywało tysiące myśli. Co powinienem
zrobić w tej sytuacji? Wciąż milczeć i czekać na reakcje przyjaciela mając
nadzieję, że domyśli się odpowiedzi? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Spojrzałem mu w oczy i upadłem
na kolana czując pod sobą zimny puch, który paraliżował moje ciało. Chłopak
momentalnie uklęknął na przeciwko mnie i wyszeptał ciche „przepraszam”. Chwycił
moje dłonie zbliżając do swoich ust i
delikatnie dmuchnął otulając je ciepłym powietrzem. Pomógł mi wstać i wejść do
środka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> - Harry… - zaczął – kochanie, nie
mogę patrzeć jak cierpisz. Z dnia na dzień stajesz się coraz słabszy. –
usłyszałem cichy szloch i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Liam płakał.
Uścisnąłem jego dłoń w pocieszającym geście i wysiliłem się na słaby uśmiech. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przyglądałem się chłopakowi spod półprzymkniętych powiek.
Czujne spojrzenie brązowych oczu bacznie mnie obserwowało. Nie byłem w stanie
znieść tego niezrozumienia w orzechowych tęczówkach, więc odwróciłem głowę,
starając się na niego nie patrzyć. Niestety, źle zrobiłem, wybierając ten
sposób na odseparowanie się od niego, ponieważ po chwili poczułem się jeszcze
gorzej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Znów zetknąłem się z tym lazurowym spojrzeniem. Przymknąłem
powieki, a po policzku spłynęła mi samotna łza. Po chwili na nowo poczułem
silne ramiona oplatające moje ciało i zostałem przyciągnięty do uścisku. Liam
gładził rękoma moje plecy i szeptał mi do ucha uspokajające słowa. Przestałem
się trząść. Pociągnąłem cicho nosem i odkleiłem się od przyjaciela. Przeze mnie
miał cały mokry podkoszulek. Tworzyłem usta, aby go za to przeprosić, ale
uniemożliwił mi to, przykładając dwa palce do moich spuchniętych warg.
Pogłaskał mnie po policzku i znów ulokował na mojej twarzy opiekuńcze
spojrzenie. Uśmiechnąłem się blado, widząc jak bardzo mu zależy. Nie powinien
się tak przejmować, a przynajmniej nie z mojego powodu. Gdyby nie ja, chłopak
nie miałby na policzkach śladów po łzach. Uczucie beznadziejności znów mnie
zaatakowało. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry, dlaczego wciąż je trzymasz? – przerwał kojącą ciszę
krótkim pytaniem. Wiedziałem, co Liam miał na myśli. Chodziło mu o zdjęcie
stojące na szafce nocnej. Fotografia przedstawiała mnie i Louisa, szeroko uśmiechniętych i złączonych
w braterskim uścisku. Nie byłem w stanie go wyrzucić. Po prostu nie mogłem tego
zrobić. Nocami nazbyt często się w nie wpatrywałem, by się go pozbyć. Mimo
wszystko wiedziałem, że nie powinienem wciąż go trzymać. Podczas robienia
zdjęcia, światło odbiło się w taki sposób, że oczy Tomlinsona błyszczały się
jeszcze bardziej, zaś ich szafirowy odcień jedynie się pogłębił. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wracając do chwil, które już minęły, nie poczujesz się
szczęśliwszy – stwierdził chłopak, wpatrując się w to samo miejsce, co ja. –
Jedynie jeszcze bardziej zamkniesz się w sobie. Powinieneś się go pozbyć,
Harreh. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gwałtownie
odwróciłem głowę w jego stronę, mrugając szybko oczyma. Czyżbym się
przesłyszał? Przecież to niemożliwe. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Liam… - jęknąłem. Chłopak pogładził czule moje ramie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Coś się stało? – Spytał wystraszony. Zacząłem ciężko
oddychać. Nie wiem czy byłem w stanie mu to wyjaśnić. Głos uwiązł mi w gardle.
Zbyt dużo emocji było z tym związanych. Lecz jeśli się nie dowie o co chodzi,
może popełnić ten sam błąd, a ja tego nie zniosę. Potrząsnąłem głową, próbując
pozbyć się niechcianych myśli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie… to znaczy tak. Właściwie to tak. – Lekko zadrżałem i
zamknąłem oczy. - B-bo widzisz Liam, tylko on… tylko on mnie t-tak nazywał –
wyszeptałem na jednym wdechu. Udało się.
Jednak nie poczułem się lepiej, wręcz przeciwnie. Do chłopaka chyba nagle doszło
co powiedział, bo złapał się za usta i zamrugał szybko powiekami. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- O mój Boże, Harry, strasznie przepraszam! – W jego głosie
znów brzmiała ta nuta zmartwienia. Zacisnąłem dłoń na jego nadgarstku, wbijając
weń paznokcie. Chłopak syknął, ale nie
wyrwał ręki z mojego uścisku. Pozwolił mi wyzbyć się emocji, tym samym
zgadzając się na ból. Był niesamowitym przyjacielem. Dobrze, że go miałem.
Tylko czy potrafił mi pomóc? Zapewne nie. A tak bardzo tego potrzebowałem. Nie
oczekiwałem przecież nie wiadomo czego. Mógłbym oddać wszystkie zarobione
pieniądze, całą karierę, czy sławę. Nic z tych rzeczy się dla mnie nie liczyło,
nie potrzebowałem ich. Jedyne, czego pragnąłem, to te dobrze mi znane ramiona,
otulające moje ciało oraz dwa istotne słowa, których niestety nigdy nie było mi
dane usłyszeć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Błagam, pomóż mi. Ja już ledwo daję radę. – Żałosne prośby
sprawiły, że ciepłe spojrzenie Liama jeszcze bardziej zmiękło. Przejechał
kciukiem po moim mokrym od łez policzku. Nie wywołało to takich dreszczy jakie
czułem, kiedy Louie tak robił. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Staram się, Haz, naprawdę. Jednak trudno jest jakkolwiek ci
pomóc, kiedy nie chcesz jej przyjąć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spuściłem
głowę, wpatrując się w czubki swoich bosych stóp. Więc nie mógł nic zrobić. Jak
zawsze się przeliczyłem. Zawiodłem się nie tylko na Liamie. Stało się tak
również z Louisem i jego obietnicami, które mi złożył. Mieliśmy być
przyjaciółmi aż po grób. Teraz jesteśmy jedynie współlokatorami oraz
wspólnikami w pracy. Nic więcej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mimo wszystko mam pewien pomysł – odezwał się brunet, a ja
uniosłem głowę patrząc na niego z zaciekawieniem. – Kiedyś z pewnością by ci
się spodobał, ale nie wiem jak jest teraz. Uważam, zresztą pewnie nie tylko ja,
że powinieneś nieco odpocząć od stresu. Może… rozerwać się?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uniosłem
brwi w geście niedowierzenia. Prychnąłem pod nosem, mając nadzieję, że żartuje.
Przecież nie mógł mówić poważnie!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Chyba nie myślisz o jakiejś imprezie, prawda? – Rozgryzłem
go. Chłopak spojrzał na mnie nieśmiało, kiwając głową. Mój nastrój nagle uległ
zmianie z rozgoryczonego na zirytowanego. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry, wiem co o tym sądzisz, ale przemyśl to. Nie uważasz,
że dobrze byłoby zapomnieć, chociażby na jeden dzień? Uwolnić się od problemów
zupełnie jak kiedyś? – W tym momencie zawrzał we mnie gniew. Niespodziewanie
zrobiło mi się gorąco. Jak on śmiał porównywać teraźniejszą sytuację do tej
sprzed roku?! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- To zupełnie co innego. – warknąłem. Wwierciłem w niego
wrogie spojrzenie. Jestem pewien, że gdyby wzrok mógł zabijać, Liam leżałby już
martwy. Chłopak odskoczył ode mnie, zdziwiony moim nagłym wybuchem złości. Po
chwili jednak, zdał sobie sprawę, że rzeczywiście źle postąpił mówiąc coś
takiego, bo ukrył twarz w dłoniach mrucząc ciche ‘przepraszam’. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niezmiernie
się zdziwiłem jego reakcją. Sądziłem, że chłopak odpowie mi tym samym, jednak
zapomniałem z kim mam do czynienia. Liam nie był taki jak wszyscy. Kiedy już
coś mówił, oznaczało to, że poświęcił trochę czasu, zastanawiając się nad tym.
Dopiero wówczas to do mnie dotarło. Może zareagowałem zbyt gwałtownie? Co jeśli
brunet miał racje? Zacząłem w umyśle rozważać jego, z początku niemożliwy,
teraz jednak całkiem prawdopodobny pomysł. Zetknąłem się z większą ilością
plusów niż minusów, co oznaczało, że dziewiętnastolatek miał racje, a ja
jedynie się skompromitowałem. Ponownie zerknąłem na przyjaciela, który już
odsłonić twarz i przyglądał mi się przepraszająco. Poczułem się winny, że
sprawiłem, iż się zasmucił. Uśmiechnąłem się lekko, starając się nieco
załagodzić sytuację. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Myślę… myślę, że możesz mieć rację – powiedziałem
spoglądając w jego śliczne tęczówki. – Uświadomiłem sobie, że to może być dobry
pomysł i chyba wybiorę się na tą imprezę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Liam
promieniał. Na jego ustach pojawił się szczery uśmiech i już po chwili
przytulił mnie z całej siły. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bądź gotowy o 18 – poinformował mnie, po
czym wyszedł z pokoju. Zostałem sam. Zewsząd otaczała mnie dobijająca cisza.
Znów poczułem się niepotrzebny i przez nikogo niechciany. Słona woda po raz
kolejny wydostała się spod moich powiek. Wolno stawiając kroki podszedłem do
szafki, na której leżało zdjęcie moje i Lou. Ostrożnie pochwyciłem je w ręce i
umieściłem spojrzenie w naszych splecionych dłoniach. Na tamto miejsce spadł
jedna z wielu łez. Przyglądałem się je wędrówce przez szybkę zdjęcia. W tamtym
momencie wydarzenia z poprzedniego wieczoru wróciły ze zdwojoną siłą.
Fotografia, szafirowe oczy, szkło, krew. Moja uwaga skupiła się na tym
ostatnim. Przypomniałem sobie tą ulgę na widok czerwonej cieczy, wypływającej z
mojego poranionego nadgarstka. Użyłem całej siły woli, aby nie roztrzaskać tego
zdjęcia, tak jak poprzednie. Obiecałem sobie, że sytuacja z odłamkiem ramki się
już nie powtórzy. Mimo wszystko czułem palącą potrzebę doznania bólu
fizycznego, który zagłuszyłby to wewnętrzne cierpienie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z cichym westchnięciem odłożyłem fotografię na miejsce.
Powłócząc nogami, skierowałem się w stronę szafy i wyciągnąłem z niej ubrania. Czułem się jak chodzący robot, maszyna. Robiłem to, bo
musiałem, nie chciałem. Gdybym tylko miał wybór, zostałbym w domu i poszukał
ostrych przedmiotów mogących skaleczyć delikatną skórę. Zaraz. Stop. Nie
zrobiłbym tego. Wiedziałem jakby to się skończyło, więc wybrałem inną drogę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Schodząc po schodach przypomniałem sobie, jak często
zastanawiałem się nad śmiercią. Byłaby swego rodzaju ulgą. Pragnąłem jej
doświadczyć, jednak coś ciągle mnie tu trzymało. Wciąż walczyłem mimo, że
wiedziałem, iż ten bój nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Tak bardzo
chciałbym zakończyć tą mękę, lecz ty Loueh sprawiałeś, że wciąż żyję. Dla
ciebie warto wytrwać jakikolwiek ból. Wiedza, że na tym świecie jest ktoś, kogo
kochasz, nie pozwala ci odejść.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">***</span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">Lodowate powietrze uderzyło we mnie niczym armatnia kula.
Chłód sprawił, że wciąż świeże łzy zamarzły.</span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">
</span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">Wziąłem głęboki oddech, czując jak zimno przenika przez moje gardło.
Miałem dziwne wrażenie, że dzisiejszy dzień dużo zmieni.</span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">Szkoda, że nie zdawałem sobie sprawy, jak
wiele.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">*Prosimy o krótki komentarz :) To dla Was chwila x</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-22053490887874888512013-03-03T14:59:00.001-08:002013-03-10T06:10:24.453-07:00Second Chapter "Give me love"<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">“While your smile
disappears, I’m bleeding.”<o:p></o:p></span></span></i><br />
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i>
<i><span lang="EN-US"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=imGaOIm5HOk" target="_blank">*soundtrack*</a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szmaragd jego tęczówek
wypalał mnie od środka, a bijący od nich blask sprawiał, że moje tętno
przyspieszało. Były zupełnie jak ocean. Czasem radosne i spokojne, niekiedy
jednak burzliwe i przepełnione złością. W tej chwili spoglądały na mnie z przerażeniem.
Nie mogłem doszukać się w nich tej wesołej iskry. Dlaczego to zawsze jest moja
wina? Dlaczego właśnie ja wprawiam go w tak okropny nastrój? Dlaczego musiałem
się w nim zakochać bez pamięci, niszcząc tym naszą wspaniałą przyjaźń? Czy to
ja stłamsiłem szczęśliwą naturę tego chłopaka jednocześnie sprawiając, że
przestał się przejmować? A może on wciąż jest taki sam tylko ja zmieniłem się
tak bardzo, że nie potrafię tego zauważyć? Tak wiele pytań, jednak na żadne z
nich nie znałem odpowiedzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przestałem spekulować w
momencie, w którym Lou lekko drgnął. To, co miało się stać panicznie mnie
przerażało. Wolałbym wciąż krwawić pośród odłamków szkła, niż dowiedzieć się
jaka będzie jego reakcja. Chciałem odegnać od siebie przyszłość, lecz było to
niemożliwe. Jedyne, co byłem w stanie zrobić, to nieruchomo przyglądać się
poczynaniom chłopaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Brunet przeniósł wzrok z moich
tęczówek na zakrwawioną rękę. Przyglądał jej się przez chwilę zez zmarszczonym
czołem. Jego uwagę przykuła zniszczona fotografia. Wiedziałem, że w końcu
zorientuje się, co zostało na niej uwiecznione. Przez jego twarz przewinęło się
wiele emocji, od zdziwienia, po złość. Zapewne teraz zastanawiał się, co
przyczyniło się do tego, co zrobiłem. Przez chwilę uważnie przyglądałem się
mimice jego twarzy, starając się dowiedzieć czy już zorientował się, że za ten
cały bałagan odpowiada miłość. Najwyraźniej jedynie mi się wydawało, że dobrze
go znam, ponieważ nie potrafiłem rozszyfrować o czym chłopak pomyślał. Szok
całkowicie mnie sparaliżował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pierwszy krok<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mógłby wykrzyczeć mi teraz w twarz jak bardzo mnie
nienawidzi, lecz ja wciąż siedziałbym skamieniały niczym posąg. Łzy na moich
policzkach już dawno wyschły. Cieszył mnie ten fakt, gdyż nie chciałem
pokazywać chłopakowi jak bardzo słaby się stałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Drugi krok<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Był coraz bliżej. W salonie można było usłyszeć jak
głośno bije moje serce. Wykonywało nierytmiczne, przyspieszone uderzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trzeci krok<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Louis stał już pośród szkła. Był tak blisko, że
mogłem poczuć zapach jego niesamowitych perfum. Były dla mnie niczym heroina
dla narkomana. Zresztą sama jego obecność mnie uzależniała. Niemalże czułem
jego oddech na swojej skórze. Byłbym bardzo wdzięczny, mogąc się teraz
wykrwawić. Na śmierć. Tak, aby nie musieć obserwować tej chorej sytuacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Czwarty krok<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ruch ręki. Zniknięcie fotografii sprzed moich oczu.
Po dokładnym obejrzeniu jej, brunet zrobił się jeszcze bardziej zły. Spojrzał
na mnie przenikliwie. Pytający niemo wzrok przepełniony był niezrozumieniem. W
kącikach moich oczu znów zaległy łzy. Chłopak przewiercał mnie spojrzeniem do
podłogi. Znów to uczucie. Nie byłem wstanie poruszyć żadną częścią ciała. Jego
wzrok był jak rentgen, który dokładnie mnie prześwietlał. Louis westchnął ze zrezygnowaniem
widząc, że najwyraźniej nie zamierzam mu odpowiedzieć. Mimo to, zdawałem sobie
sprawę, że jego złość jeszcze nie minęła. Tylko czekałem na wybuch gniewu,
który zapewne miał niedługo nastąpić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dlaczego? –Jego głos
rozniósł się jak echo po pustym pokoju. To pytanie jedynie utwierdziło mnie w
fakcie jak głupi byłem, dając się ponieść emocjom w taki sposób. Nie
zamierzałem podać mu prawdziwego powodu, gdyż z pewnością wolałby usłyszeć
kłamstwo. Prawda brzmiałby tak: „Jak mogłem patrzeć na zdjęcie, przez które
zamykam się w sobie i płaczę nocami? Fotografię sprawiającą, że czuję jakby
ktoś wyrywał mi serce z piersi. Tracę nadzieję, a jedyne co teraz czuję to
cholerna zazdrość.” Przykro mi Lou, ale nie jestem w stanie ci tego powiedzieć.
Nie chcę cię zranić, choć ty robisz to każdego dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zachować milczenie czy
wymyślić kłamstwo, po którym od razu się zorientuje, że nie mówię prawdy?
Pierwsza opcja była zdecydowanie łatwiejsza. Było we mnie tyle sprzecznych
emocji, iż miałem wrażenie, że zaraz wybuchnę. Wyrzucę z siebie wszystko, co od
roku staram się ukryć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Moje ciało zaczęło
niebezpiecznie drżeć. Bałem się łez, które mogły wyjawić wszystko. Użyłem całej
siły woli, a by poruszyć prawa ręką. Miałem wokół siebie tyle szkła, że nawet
nie musiałem szukać. Nabiłem jeden z kawałków na palec, czując jak jego ostra
krawędź przebija skórę. Miałem nadzieje, iż ból fizyczny pozbawi mnie potrzeby
rozładowania emocji. Powstrzymałem się przed głośnym syknięciem, kiedy poczułem
jak krew boleśnie wypływa z poranionego już doszczętnie opuszka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Harry, co się z tobą
dzieje? - Nie krzyczał, ale w jego głosie mogłem wyczuć lekką pretensję. To
pytanie nieco zbiło mnie z tropu. Byłem pewien, że już sobie odpuścił. Nie
odważyłem się na niego spojrzeć. Prawdopodobnie gdybym zatracił się w tych
niebieskich tęczówkach, z moich ust wypłynęłaby odpowiedź na każde jego
pytanie. Nie mogłem do tego dopuścić, więc z uporem wpatrywałem się w próg
drzwi, który Lou niedawno opuścił. Błagam, odejdź. Dlaczego, kiedy chcę, abyś
przy mnie był, ciebie brakuje, zaś gdy proszę, żebyś po prostu odpuścił, ty nie
dajesz za wygraną? Chociaż raz wszystkiego nie utrudniaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdybyś tylko wiedział jak
ciężko jest nosić takie uczucie w sercu. Jest zbyt wielkie, aby je udźwignąć.
Staram się każdego dnia, lecz ty tego nie widzisz. Albo po prostu udajesz, nie
zdjąć sobie sprawy jak bardzo mnie to rani. Chłopak musiał być już bardzo
zirytowany, bo usłyszałem jak głośno wciąga powietrze, starając się uspokoić.
Śmiało Lou, nakrzycz na mnie, wyzywaj. Ja i tak będę cię kochał, mocniej niż
jest to w ogóle możliwe. To uczucie jedynie się pogłębia, nie słabnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Krwawisz, Harry. – Chłopak
zaczął rozglądać się dookoła, nie wiedząc co zrobić. Chwilę mi się przyglądał
jakby oczekiwał odpowiedzi. W końcu odpuścił i wyszedł z pokoju z głośnym
westchnięciem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Życie nie jest tak kolorowe
jak wydawało nam się w dzieciństwie. Kiedyś oglądając bajki byliśmy pewni, że
tak właśnie nasza przyszłość będzie wyglądać. Ciężko jest teraz być
szczęśliwym, udaje się to tylko nielicznym. Mnie się nie powiodło. Szara
rzeczywistość przytłaczała mnie coraz bardziej. Z każdym dniem jest gorzej. Ból
nigdy nie odchodzi, a jedynie się potęguje. Licznik dziennego cierpienia
wzrasta i z pewnością jego wynik jest już ponad normę. Coraz częściej
utwierdzam się w przekonaniu, że życie nie ma sensu. Moja egzystencja nie
należy do tych radosnych. Jestem pewien, że kiedyś tak było. W takim razie co
się zmieniło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ranną dłonią kontynuowałem
zgarnianie szkła, będąc myślami daleko stąd. Nawet nie zorientowałem się, kiedy
wszystkie ostre odłamki znalazły się w jednym miejscu, a moja ręka sunęła po
podłodze zostawiając za sobą ślady krwi. Przez chwilę przyglądałem im się be
większego zainteresowania, jednak szybko otrząsnąłem się z szoku. Czerwone
smugi z podłogi wytarłem ścierką, zaś pozostałości po ramce wyrzuciłem do
kosza. Rozejrzałem się po pokoju, mając nadzieję, że to już wszystko. Myliłem
się. W słońcu zalśnił ostatni kawałek szkła. Wziąłem go do ręki, obracając
kilkakrotnie, następnie wbijając mocniej w skórę. Jego ostre krawędzie raniły
moje palce, z których znów zaczęła wyciekać ciemnoczerwona ciecz. Przyglądałem
się temu widokowi z fascynacją. Kropelki krwi tak wspaniale kontrastowały z
moją bladą skórą. Ostatni raz obejrzałem szkiełko uważnie, po czym wyrzuciłem
je do śmietnika. Byłem pewnie, że moja przygoda z ostrymi przedmiotami się
jeszcze nie skończyła, lecz dopiero rozpoczęła.</span><span style="font-size: small;"><o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">* Prosimy o krótki komentarz od każdego czytelnika. Wystarczy jedno słowo. To dla Was chwila, a nam daje ogromną radość i motywację do pisania :)</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">** Prosimy o zaglądanie od czasu do czasu do zakładki 'informacje' :)</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">*** Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach koniecznie napiszcie swojego twittera w zakładce 'kontakt i powiadomienia'. W przeciwnym razie będziemy pomijać.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-29512871505750397452013-02-26T13:35:00.002-08:002013-03-10T06:08:44.587-07:00First Chapter "Give me love"<br />
<br />
<br />
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US">“And when I saw you my
heart stopped beating”</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Usiadłem przy dużym, czarnym
fortepianie w salonie. Dosunąłem bliżej krzesło i położyłem delikatnie dłonie
na klawiaturze. Prawa stopa spoczęła na jednym z pedałów. Przymknąłem powieki i
nacisnąłem białe klawisze. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=7maJOI3QMu0" target="_blank">*soundtrack*</a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do
moich uszu dotarły pierwsze dźwięki utworu. Z każdą nutą grałem coraz pewniej.
Dłonie unosiły się z taką lekkością. Pozwoliłem łzą spływać swobodnie po policzkach.
Z wnętrza instrumentu wydobywały się
dźwięki przez które moje ciało przebiegł dreszcz. Przymknąłem powieki, całą
uwagę skupiając jedynie na melodii, której zdążyłem nauczyć się już na pamięć.
Dźwięki tak harmonijnie ze sobą współgrały. Pragnąłem zatrzymać czas i pozostać
w tym stanie na zawsze. Wszystkie emocje skumulowane we mnie od kilku dni w
końcu znalazły ujście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na
samo wspomnienie o tobie w moim brzuchu pojawił się nieprzyjemny skurcz.
Starałem jak najszybciej odegnać obraz twojej uśmiechniętej twarzy sprzed oczu.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potrzebuję
usłyszeć, że twój świat beze mnie nie ma sensu. Pragnę twojej miłości i
bliskości Loueh. Najbardziej rani mnie świadomość, że nic dla ciebie nie
znaczę. Zasypiam późną nocą zmęczony bezsennością. Szukam cię w moich
marzeniach, które nigdy nie zostaną spełnione. Jesteś ramionami, w których mogę
odpocząć po często nieprzespanej nocy. Mając ciebie, wiedziałbym, że mam
wszystko. Byłeś nadzieją na lepsze jutro. Jesteś moim tlenem bez którego nie
mogę żyć. Potrzebuję cię za każdym razem kiedy brakuje mi sił. Cholernie
tęsknie za czymś czego nigdy nie było, za tym czego nigdy nie będzie. Żałuję wszystkich
niewypowiedzianych słów. Teraz jest już za późno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ludzie mówią,
że to co najcenniejsze znajduje się w sercu, od wewnątrz. W takim razie czy
jest we mnie coś wartościowego, jeśli go nie mam? Uszło z niego całe życie, gdy
straciłem osobę, której je oddałem. Od kiedy cię poznałem zaczęło ono bić w
przyspieszonym tempie, lecz było to tylko zauroczenie, które po czasie
przerodziło się w prawdziwą i bezgraniczną miłość. Louis, odebrałeś mi serce.
Czy jest choć cień szansy, że kiedykolwiek jeszcze wróci?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kocham
twoje piękne, szafirowe tęczówki, które zawsze tak wspaniale się błyszczą.
Kocham sposób, w jaki tak uroczo marszczysz noc. Kocham twój uśmiech, potrafi
wywołać we mnie szczęście nawet po całym przepłakanym dniu. Kocham twój głos, który
sprawia, że po moim ciele przechodzą ciarki. Jest tak wiele rzeczy, za które
cię kocham, jednak nawet cała wieczność nie starczyłaby, aby je wszystkie
wymienić. Niestety, jest jeszcze druga strona medalu. Nienawidzę, kiedy nie
zwracasz już na mnie uwagi, zajmując się nią. Nienawidzę tego, że nie
przychodzisz już do mnie w nocy, żeby móc się po prostu przytulić. Nienawidzę
tego, że tak bardzo mnie ranisz. Nienawidzę, kiedy po jednym twoim dotyku
jestem w stanie wybaczyć ci wszystko, co zrobiłeś. Ale najbardziej nienawidzę
cię za to, że nie potrafię przestać cię kochać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego
tak jest, Lou? Życie jest takie trudne, a ja starając się utrzymać jego ciężar
wciąż upadam. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie widzę nadziei na lepsze
jutro, kiedy wszystko co przez długi czas razem budowaliśmy, ty zburzyłeś
jednym ruchem. Nie ma dnia w którym nie chciałbym cofnąć czasu i po prostu
zacząć wszystkiego od początku. Mógłbym wówczas trzymać cię w ramionach, a ty
nadal żyłbyś w błogiej nieświadomości, że nic do ciebie nie czuję. Nie
wiedziałeś o moim uczuciu do ciebie i owszem, to bolało. Każde wypowiedziane
‘przyjaciele’ raniło mnie coraz bardziej. Kolejne szramy na sercu przypominały,
że prawdopodobnie nigdy się nie dowiesz, że byłeś, jesteś i już zawsze będziesz
całym moim światem. Ale mimo wszystko za każdym razem podnosiłem się, zdając
sobie sprawę, że jeden uśmiech skierowany w moją stronę zniweluje cały ból.
Jakże chciałbym powrócić do tamtych czasów, do ran, które były niczym w
porównaniu z tymi zadawanymi teraz.
Wiesz jakie to uczucie, kiedy miliony igieł przebijają twoje serce, które i tak
jest już martwe? Bo widzisz, sprawiasz, iż muszę doświadczać tego codziennie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oddaliliśmy
się od siebie. Tak nagle. Nawet nie zdążyłem zarejestrować, w którym momencie
uczucie między nami wygasło. Ja jednak wciąż czuję to samo. Dla osoby, którą
się darzy tak wielkim uczuciem zrobi się wszystko, prawda? Aby ją uszczęśliwić
pozwoli jej się odejść, samemu usuwając się w cień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłem
powieki z pod których wypłynęło już tysiące łez. Odsunąłem się od instrumentu
kończąc tym samym utwór. Rozejrzałem się
po pokoju. Chłopaków jeszcze nie było. Wolnym krokiem podszedłem do komody i
trzęsącą się ręką chwyciłem zdjęcie oprawione w czarną ramkę. Wasze twarze wręcz
promieniały szczęściem i… miłością. Zabolało. Cholernie zabolało. Kochałem cię
do granic możliwości. Za każdym razem kiedy spoglądałem na tę samą fotografie moje
serce rozpryskuje się na miliony kawałków. Rany powiększały się z każdym dniem.
Uczucie słabości i bezsilności jakie ogarniało mnie w tamtym momencie nie można
było opisać słowami. Osoba, której powierzyłem całe swoje serce po prostu mnie
opuściła. Bez słowa pożegnania. Czym dłużej przyglądałem się fotografii tym
więcej gorzkich łez spływało po moich bladych policzkach. Wybuchnąłem
niepochamowanym płaczem i mimowolnie upadłem na kolana cały czas trzymając
zdjęcie w dłoniach. Szkło, które przylegało do fotografii zalane było łzami,
których wypływało coraz więcej. Obiecałem sobie, że zapomnę. Ludzie odchodzą i
trzeba się z tym pogodzić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale co jeśli odejdzie cały twój
świat? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tylko od ciebie zależy moje
szczęście. Pozostaje jedynie czekać na dzień w którym przytulisz mnie i powiesz
ile dla ciebie znaczę. Ile cierpienia zaznałeś widząc mnie smutnego każdego
dnia. Pozostaje jedynie czekać na dzień, który nigdy nie nastąpi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z
impetem cisnąłem zdjęcie na podłogę. Szkło rozprysnęło się raniąc moją dłoń z
której po chwili zaczęła wyciekać ciemno-czerwona krew. Słońce przedarło się
przez białe zasłony oświetlając kawałki rozbitego szkła leżące na ciemnych
deskach. Były ich tysiące. Zdając sobie sprawę co zrobiłem zacząłem zgarniać
odłamki skaleczoną dłonią na której pojawiało się coraz więcej ran. Każdy ruch
sprawiał mi niezmierne cierpienie, które i tak nie mogło równać się z uczuciem
wewnątrz. Rany pogłębiały się z każdym sunięciem ręki po ziemi. Już miałem
spróbować się podnieść, kiedy usłyszałem przekręcanie klucza w zamku. Zamarłem.
Moje ciało zaczęło drżeć, a ogarniający ból odgrywał najmniejszą rolę. Napięcie
rosło, a serce przyspieszyło tempo. Całe moje ciało było w tym momencie
sparaliżowane. Słyszałem ciche kroki dochodzące z przedpokoju. Czym prędzej
próbowałem się podnieść co nie przyniosło żadnych rezultatów. Mogłem jedynie
siedzieć na środku salonu z zakrwawioną dłonią pośród rozbitego szkła udając,
że wszystko jest w porządku. Kroki były coraz bardziej słyszalne. Ktoś zbliżał
się w moją stronę. Po chwili nastąpiła całkowita cisza. Słychać było jedynie
mój nierównomierny oddech. Na widok osoby stojącej w progu mogłem przysiąc, że
moje serce przestało na chwilę bić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
* Prosimy o krótki komentarz, wystarczy jedno słowo :) Chcemy wiedzieć ile osób czyta to opowiadanie i co o nim sądzicie :)<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
** Zaglądajcie do zakładki 'Informacje', w których piszemy o opóźnieniach w dodawaniu rozdziałów, zawieszeniach bloga lub po prostu chcemy przekazać Wam jakąś wiadomość :)</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1601396251253273751.post-71514029794630991102013-02-16T12:45:00.001-08:002013-03-10T06:08:08.699-07:00Prologue "Give me love"<br />
<br />
<br />
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US">"Paint splattered
teardrops on my shirt"</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Usiadłem gwałtownie na łóżku
łapiąc szybko powietrze i dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że jestem na
jawie. Po moich zimnych policzkach spływały gorzkie łzy rozpaczy. Obiecałem
sobie każdego wieczoru, że będę silny. Przymknąłem powieki i znowu przywołałem
na myśl wspomnienia. Lata w których najważniejsza była nasza przyjaźń, a
największą obawą rozłąka. Tęsknię za
tym, wiesz? Każdy dotyk innej osoby powoduje w moich oczach strach. Tak ciężko
zaufać komukolwiek. Ludzie są fałszywi. Nie warto znowu powracać do
przeszłości, która była dla mnie taka bolesna. Nauczyłem się żyć ze
świadomością, że nigdy nie będzie tak jak bym chciał. Nie, ja po prostu
przyzwyczaiłem się do tego. Wciąż brakuje mi twojej bliskości, wypowiedzianych
słów z taką delikatnością, chwil spędzonych razem. Każdy uśmiech jest
nieszczery. Wszystko straciło sens. Tak bardzo chciałbym poczuć, że zależy ci
na mnie. Że mnie kochasz i nigdy nie opuścisz, tak jak obiecałeś. Nasza
przyjaźń miała trwać wiecznie. Dlaczego aż tak bardzo się łudziłem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Z
dnia na dzień stajesz się inną osobą. Stajesz się dla mnie obcy. To tak bardzo
boli. Ta niewyobrażalna tęsknota zabija mnie od środka. Jestem bezsilny. Wciąż
doszukuje się mojej winy. Bo przecież zawsze leży ona po obu stronach, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Brakuje
mi dni w których przywoływałeś uśmiech na mojej twarzy pomimo, że serce tak
bardzo krwawiło. Nigdy nie zapomnę dni spędzonych z tobą. Każda chwila warta
była łez. Umieram kiedy widzę jak świetnie radzisz sobie beze mnie. Próbuję
zapomnieć o tobie, ale nie mogę, przepraszam. Tak bardzo chciałbym powiedzieć
ci wszystko co czuję. Jak bardzo boli mnie twoja nieobecność. Z każdym dniem
czuje się coraz gorzej. Nie zapomnę o tobie. Nie mogę. Byłeś i wciąż jesteś dla
mnie najważniejszy. Całe moje serce krwawi gdy cię widzę. Chcę, żeby choć jeden
uśmiech skierowany był w moją stronę. Czy oczekuję tak wiele? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Miałem wrażenie, że mój żałosny
szloch słychać we wszystkich pomieszczeniach w domu. Wtuliłem głowę na poduszkę
chcąc odbiec jak najdalej od wspomnień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Moje
serce z dnia na dzień rozpryskiwało się na coraz to mniejsze kawałki, które tylko
ty mogłeś posklejać. Kocham Cię Louis.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/13132697183111358195noreply@blogger.com14