‘I hesitate, seeing
the weakness in your eyes’
Patrząc wstecz, na to co
zrobiliśmy, dobrego jak zarówno złego, staramy się nie popełniać tych samych
błędów. Wiemy wówczas, że przyniesie to tylko i wyłącznie straty, których z
pewnością kolejny raz będziemy żałować. Ludzie próbują więc uczyć się na porażkach,
co zazwyczaj nie wychodzi im najgorzej. Mając świadomość uczucia, które
rozpływało się po całym twoim ciele, podczas pomyłki, nie chcesz je więcej
popełnić. Jak bardzo boli, kiedy jednak to zrobimy? Kiedy odważymy się z
premedytacją uczynić to samo? Znamy konsekwencje, w takim razie dlaczego dalej
brniemy w to bagno? W końcu zaczniemy się w nim zapadać, a wówczas nie będzie
odwrotu. Staramy się sobie przypomnieć, po co to zrobiliśmy. Odpowiedzi jest
wiele. Osobiście ich nie znam, gdyż jest to właśnie moja, nędzna historia,
która niestety zaczęła się od popełnienia tego samego – najgorszego w moim
życiu – błędu.
Zakochałem się. Pozwoliłem sercu
na trochę przyjemności, co skończyło się z takim, a nie innym skutkiem. Jak
bardzo rani świadomość, że owe uczucie nigdy nie zostanie odwzajemnione? Staram
się nie przywoływać tego bólu, ale przychodzi sam z siebie, w najbardziej
nieoczekiwanych momentach. Przed zapoznaniem się z tym wszystkim moje życie nie
było jakoś specjalnie szczególne. Dzień w dzień robiłem to samo. Szkoła, praca,
dom, szkoła, praca, dom, szkoła, praca, dom. Nawet nie zauważyłem, w której
chwili monotonia zaczęła przytłaczać mnie tak bardzo, że zdecydowałem się na
definitywnie zbyt radykalny krok. Casting. Na początku stchórzyłem; mama wyciągnęła
mnie z łóżka, gdyż nie miałem zamiaru stawiać się na przesłuchaniu. I teraz
myślę, że byłaby to dużo mądrzejsza decyzja. W momencie, w którym powiedziano
mi, że przechodzę dalej, miałem świadomość, iż moje życie się zmieni. Szkoda
tylko, że nie zdawałem sobie sprawy w jaki sposób.
Rozmyślając nad przeszłością,
jednocześnie radosną i bolesną, nawet nie zauważyłem, jak bardzo Louis zdążył
się przemieścić. Stał przy krawędzi łóżka i rzucał w moją stronę pytające
spojrzenie. To oczywiste, że się zgodziłem. Jak śmiałbym tego nie zrobić?
Odsunąłem się nieco i poklepałem dłonią wolne miejsce, zachęcając do zajęcia
go. Chłopak skorzystał z mojej propozycji i usadowił się na kołdrze, opierając
o zagłówek.
Byliśmy oddaleni od siebie o
niespełna metr, a mimo to miałem wrażenie jakby cała ta sytuacja była bardziej
intymna, niż długi uścisk w kuchni sprzed kilku minut, które teraz wydawały się
wiecznością. Ta odległość sprawiła, że jeszcze lepiej mogłem zdać sobie sprawę,
dlaczego właściwie szatyn tu jest. Po pierwsze: poprosiłem go o to na co, o
dziwo, się zgodził, jednak byłem prawie pewny, że górę wzięła ciekawość.
Nartujące chłopaka pytania, zapewne wydawały się nie mieć końca, a to była
jedyna okazja, aby uzupełnić brakujące luki w puzzlach. Teraz tylko pozostawało
mi czekać aż wykona pierwszy krok, gdyż ja zdecydowanie nie zamierzałem tego
robić.
Cisza nagle wydała się być zbyt
głośna i chętnie bym czymś zapełnił tę pustą przestrzeń.
Moją uwagę zwrócił Louis, który
od dłuższego czasu siedział w bezruchu, a teraz poruszył się, tym samym do mnie
przybliżając. Jego usta kilka razy się otworzyły, lecz już po chwili na powrót
je zamykał. Chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
Zawsze w takich momentach niesamowicie intrygowało mnie, czym zaprzątał sobie
umysł. Natychmiast jednak wyrzuciłem tę myśl z głowy dając sobie mentalny
policzek. Nie miałem prawa powracać do przeszłości w takiej chwili.
Definitywnie zbyt często to robiłem, przez co przestałem skupiać się na
teraźniejszości i otaczającym mnie świecie.
- Harry – ciszę przerwał jego
lekko zachrypnięty od długiego milczenia, głos. Moje przemyślenia w jednym
momencie się rozwiały i skupiły na nim. Wwierciłem w niego spojrzenie,
oczekując pytania. Znałem je, lecz nie znałem na nie odpowiedzi, bynajmniej nie
byłem pewny czy chcę, aby on ją poznał. – Wyjaśnisz mi o co chodzi? Po co… po
co to wszystko zrobiłeś?
Nie byłem w stanie tego
powiedzieć. Nie, po prostu nie mogę tego zrobić.
„Louis, jestem w tobie zakochany do granic możliwości. Nie
mogę wytrzymać tego nadmiaru miłości, dlatego sięgnąłem po używki, które
pomogły… w pewnym sensie. Zdałem sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie żyć,
co powinno być dla mnie oczywiste już dużo wcześniej. ‘’
W takim razie, co takiego
powiedzieć, aby się nie domyślił , a jednocześnie, żeby się zaciekawił i
zechciał zostać ze mną jeszcze chwilę dłużej? Pociągnąłem nosem. Brak
odpowiedzi był jednoznaczny z tym, że mu jej nie udzielę. Brunet przyjął to
nieco inaczej, robiąc coś, czego kompletnie się po nim nie spodziewałem.
Przysunął się do mnie tak, że nasze ciała stykał się ze sobą i objął mnie
ramieniem, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, o ile w ogóle było to
możliwe. Zdębiałem. Nie miałem pojęcia, co zrobić w odwecie na jego akt
czułości. W końcu moje serce wygrało i zawładnęło otumanionym umysłem.
Zacisnąłem dłoń na jego koszulce, druga zaś oplotłem go w pasie, sprawiając, że
pomiędzy nami nie było niemal żadnej przestrzeni.
- Pomogło ci to? – wyszeptał,
dmuchając gorącym powietrzem prosto do mojego ucha. Mimowolnie zadrżałem.
Zdawać się mogło, że pomiędzy jego wypowiedziami tyle się ‘wydarzyło’, że
całkowicie zapomniałem o czym mówił jeszcze chwilę temu. Buzowało we mnie wiele
emocji, które to wszystko lekko utrudniały.
Rozsądek podpowiedział, aby
skłamać, bo może wówczas wszystko byłoby dla niego łatwiejsze. Uczucia
postanowiły wziąć górę. Z moich ust padły słowa, których za nic bym się po
sobie nie spodziewał. Najgorsze było to, że były one prawdziwe.
- Nie. Wciąż po tym wszystkim
tkwię w miejscu – odrzekłem. Mój mózg pracował dwa razy wolniej, dlatego
mówiłem i robiłem rzeczy, których bym sobie nie życzył, wiedząc, że w
przyszłości będę ich żałował.
- Naprawdę? – Widać, że
zaciekawiła go moja odpowiedź, bo w jego głosie brzmiała nuta zainteresowania. –
Po czym, jeśli mogę wiedzieć? Co takiego się wydarzyło, że po to sięgnąłeś?
Przecież to najgorsze świństwo z możliwych!
Zamrugałem, zastanawiając się co powiedzieć. Nie miałem nad
sobą żadnej kontroli, wszystko zaczęło się spod niej wymykać. Odwróciłem głowę
w jego stronę tak, że dosłownie milimetry dzieliły nasze wargi od spotkania.
- Cały mój świat odszedł,
pozostawiając mnie w ruinach, zdanego jedynie na samego siebie – wyszeptałem na
wdechu.
Przypatrywałem mu się z uwagą,
chcąc zobaczyć każdą, pojedynczą reakcję na moje słowa. Jego wzrok złagodniał.
Przestał ściągać brwi i spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczyma. Czy już
mówiłem, że mógłbym się w nie wpatrywać latami? Za każdym razem było w nich coś
innego. Z wielkim zapałem ‘czytałem’ z jego tęczówek, o ile tylko mi na to
pozwolił. Teraz miały odcień, którego nawet najczystsze niebo mogło mu
pozazdrościć. Delikatny błękit, żarzący się jasnym blaskiem, otoczony
ciemniejszym odcieniem na krawędziach. Szafirowe plamy dryfowały w tych oczach,
niczym delfiny na morzu. Całość okalały gęste , czarne rzęsy. Dobrze, że
siedziałem, bo gdyby tak nie było, zapewne całkiem zmiękłyby mi kolana. Ciężko
utrzymać się na nogach, gdy on patrzy w taki sposób.
- Haz… - zaczął. Jego dłoń
znalazła się na moim lewym policzku i pogładziła go czule. Przymknąłem powieki
na ten dotyk, chcąc już na zawsze zapamiętać fakturę jego miękkich palców.
Pozwoliłem sobie całkowicie się w tym zatracić, mając nadzieję, że Lou nie
zabierze ręki, która sprawiała, że serce rosło z miłości do niego.
- Co odeszło? Powiedz, a może
pomogę, jeżeli tylko będę w stanie.
Louis był zdecydowanie ideałem. Przez ten cały czas
obwiniałem o za to, że mnie zostawił. Najwyraźniej jednak, tak właśnie miało
być. Miał się zakochać bez pamięci w kimś, kim niestety nie byłem ja. Mi
pozostawało patrzeć na jego szczęście, czując jak serce kruszy się z dnia na
dzień. Na pewno nie opuścił mnie świadomie i teraz mi to uświadomił.
- Ko… - natychmiast ugryzłem się
w język, zdając sobie sprawę co chciałem powiedzieć. Narkotyki przyćmiewały
zdrowy rozsądek. Te dwa słowa są zakazane i nie mają prawa wydostać się z moich
ust. Chłopak zmarszczył brwi słysząc, że przerwałem w połowie słowa. Zachęcił
mnie gestem dłoni, abym kontynuował swoją wcześniejszą wypowiedź, która nigdy nie
miała ujrzeć światła dziennego. Westchnąłem z rezygnacją. W głowie miałem
jeden, wielki całkiem wolne. Po krótkim chaos, którego ujarzmienie graniczyło z
cudem. Musiałem coś wymyślić i to szybko, bo inaczej sprawy mogą przybrać dość
nieciekawy obrót.
- Kogoś, kogo umysł nawet nie
przyjmował takowej opcji – odparłem, wiedząc, że zdanie jest całkowicie
pozbawione sensu, gdyż wyrwałem je z kontekstu, którego na dobrą sprawę wcale
nie było. Nie mogłem więcej powiedzieć to było wystarczająco dużo. Samotna łza
spłynęła mi po policzku. Byłem na siebie strasznie zły, ponieważ już zbyt wiele
razy pokazywałem jak słaby jestem. Ale jak inaczej wytrzymać takie napięcie?
Teraz mnie do siebie przytula, ale gdzie był, kiedy tak naprawdę go
potrzebowałem? Gdy stałem samotnie na balkonie, chcąc zamarznąć na śmierć. Gdy
ściskałem w rękach szkło, czując przeciekającą przez palce krew. Gdy
wypłakiwałem się co noc w poduszkę, mając nadzieję, że jutro będzie lepiej. Gdy
leżałem sponiewierany w klubowej łazience przez jakiegoś mężczyznę, który
chciał się jedynie zabawić. Wówczas go nie było. W każdej sekundzie mojego
życia niezmiernie go potrzebowałem, ale w sytuacjach takich jak te, jeszcze
bardziej, gdyż był wtedy jedyną deską ratunkową.
Czując się dokładnie tak, jak
powinien się czuć naćpany, pijany gej, spojrzałem na jego rozchylone wargi.
Jasno-różowe usta były w tej chwili lekko spierzchnięte, a dolna część drżała.
Miałem nieodpartą ochotę się w nich zatopić i nigdy nie przestawać. Takie myśli
były największym z możliwych błędów, jakie byłem w stanie popełnić. Sprawiły,
że zechciałem więcej. Miałem wrażenie jakby zdrowy rozsądek nagle przestał
istnieć, a zostało samo rozkruszone serce, które tak bardzo chciało się
pozbierać. Wiedząc, że tak paląca potrzeba istnieje wewnątrz mnie, musiałem ją
natychmiast ugasić. Pragnienie było wielkie, lecz pozostawało pytanie, czy
wystarczy jedna kropla, czy może dopiero całe wiadro? Bałem się odpowiedzi, ale
tylko dlatego , że ją znałem. I wcale mi się nie podobała.
Szkoda, że biedny chłopak nie
znał moich zamiarów. Ja sam nie do końca je rozumiałem; po prostu kierowałem
się instynktem. Złapałem Lou za ramiona i delikatnie popchnąłem, pozwalając
jego ciału opaść na łóżko. Wzrok miał totalnie przerażony, i po części
zagubiony, ale nie odzywał się, co było mi na rękę. Zbliżyłem się do niego,
siadając okrakiem na jego biodrach. Podparłem się na łokciach, aby lepiej
widzieć jego twarz. Zacząłem przyglądać się wspaniałym tęczówkom bruneta, tak
bardzo magnetycznym, tak bardzo… pożądanym przez każdą komórkę mojego ciała.
Obudziła się we mnie nieznana żądza, która zawładnęła całym mną.
Miałem wrażenie, że to wszystko
jest niewiarygodnym snem, który nie ma możliwości przerodzenia się w
rzeczywistość. A jednak. W oczach chłopaka zauważyłem coś dziwnego, jakby…
strach? Tak, to zdecydowanie było to. Spokojnie, Loueh. Nic ci nie zrobię. Ja
tylko spełniam swoje marzenia, dokładnie tak jak ty. Chciałeś mi pomóc? Proszę
bardzo, droga wolna. Oto okazja, aby to zrobić, z której chętnie skorzystam.
Złapałem w dłonie jego nadgarstki
i przycisnąłem do materaca, nad głową Louisa. Podobał mi się taki stan rzeczy.
Władza. Nie czekając ani chwili dłużej, złączyłem nasze wargi w leniwym
pocałunku.
To było coś, o czym śniłem od
roku. Ten magiczny moment, w którym nasze usta miały złączyć się w jedną,
nierozerwalną całość. Przyjemność rozchodziła się po całym moim ciele. Czegoś
takiego jeszcze nigdy w życiu nie czułem. Muskałem jego usta z wielką
delikatnością, nie chcąc postępować zbyt pochopnie. W końcu zapragnąłem czegoś
więcej. Przejechałem językiem po dolnej wardze Louisa, tym samym dostając się
do środka. Podczas gdy walczyliśmy o dominacje, poczułem rozpalający się we
mnie ogień… Naprałem na niego z niespodziewaną gwałtownością. Brunet pisnął
cicho wprost do moich rozchylonych ust, co skomentowałem głośnym westchnięciem.
Moje ręce same odnalazły drogę do
paska jego spodni. Powoli zacząłem go rozpinać zdając sobie sprawę że jest to
prawdopodobnie najlepszy moment w moich życiu. Nie tę myśl szeroko uśmiechnąłem
się poprzez pocałunek. Kiedy w końcu przestałem siłować się z klamrą,
zrozumiałem, że nadchodzi ta chwila. Upragniona i niezapomniana. Wówczas
poczułem opór. Zajmując się spodniami, zupełnie zapomniałem o jego rękach,
które pozostały całkiem wolne. Po krótkim siłowaniu napieraniu na moją klatkę
piersiową, udało mu się mnie odepchnąć. Opadłem na poduszki, ciężko dysząc.
Louis pospiesznie doprowadził do porządku zapięcie swojego paska, po czym
przeniósł swój wzrok na mnie. Tego z pewnością się nie spodziewałem. Po chwili,
która była tak wspaniała, aby pozostać w naszych sercach na zawsze, on spojrzał
na mnie w sposób, że poczułem w opętanym, przez miłość do niego, mięśniu
delikatne ukłucie, zaraz przeradzające się w potworny ból. W jego oczach można
było dostrzec przerażenie, zdezorientowanie oraz emocję, która sprawiła, że po
policzkach spłynęła mi kaskada łez. Obrzydzenie. Nigdy, przenigdy nie patrzył
na mnie w ten sposób. Poczułem się jak ostatni, nic nie warty śmieć.
Louis prędko podniósł się z łóżka
i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami. Wpatrywałem się w miejsce, w którym
przed chwilą zniknął, czując pod powiekami jeszcze więcej słonej cieczy. Jak
mogłem być tak potwornie głupi?! Jak mogłem dać się ponieść emocjom, które do
niego żywię? Jak mogłem pozwolić alkoholowi zawładnąć całym moim ciałem w taki
sposób, że kompletnie straciłem głowę? Całując Lou, nie zdawałem sobie sprawy
co robię. Owszem, odczuwałem przyjemność, ale gdybym był trzeźwy zapewne nawet
bym go nie dotknął.
Błędem było pielęgnowanie moich
uczuć. Błędem było pozwolenie mu odejść. Błędem było ukazanie swojej słabej
strony. Błędem było dać się ponieść używkom. Błędem było pójście do tego
cholernego X-Factora! Ale największym błędem było zakochanie się w nim. Przez
to całe moje życie to jedna, wielka porażka.
Tak bardzo mnie zadziwiasz Czuję
się zagubiony, jednak odebrano mi mapę, aby móc szczęśliwie powrócić. Chciałbym
wykrzyczeć to wszystko światu póki same słowa nie wystarczą. Spójrz. Co
widzisz? Ja przyglądam się pustej ciemności. Gdzieś tam, na szarym końcu, jest
małe światełko. Idę w tamta stronę. Gdy już tam dotrę, okazuję się, że
zniknęło. Upadam na kolana, dławiąc się żałosnym płaczem. Bo przecież nie tak
trudno jest się unosić, kiedy lecisz niczym armatnia kula.
* na początek strasznie chcemy przeprosić za tak wielkie opóźnienie :(
* dziękujemy za 20 komentarzy pod 4 rozdziałem! Jesteście niesamowici!
* każdego, kto czyta to opowiadanie prosimy o krótki komentarz x
cudowny.. mam łzy w oczach. *o*
OdpowiedzUsuń@morethankiss
Sama nie wiem co napisać, podoba mi się to jak wszystko opisujesz... i jestem baardzo ciekawa co dalej! ;)
OdpowiedzUsuńWow. Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńwow.. świetny rozdział! mam nadzieję, że Lou nie zostawi Harrego, mimo wszystko..
OdpowiedzUsuńCzytając to miałem łzy w oczach. To jest coś genialnego! Na prawdę... Nie wiem co mam napisać...
OdpowiedzUsuńProszę, dodawaj częściej rozdziały ;(
To było coś cudownego! Piękne i smutne... :'c Czekam na następn rozdziały. <3
OdpowiedzUsuńFantastyczny dalej <3 Aż się wzruszyłam troszkę <3
OdpowiedzUsuńWow, takiego roku wyrażeń się nie spodziewałam. Rozdział jest cu-do-wny. Chce więcej ;D
OdpowiedzUsuńCudowny, jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńAle emocjee.. jeju nie spodziewałam się że do tego dojdzie.. Naprawdę świetny.. i znowu ryczałam przez cały imagin :'). Jesteś niesamowita <3 Kocham cię <333
OdpowiedzUsuńojezusie. musicie pisać szybciej, bo stajecie się moim nowym narkotykiem. takiego ff jeszcze nie czytałam! super! xx
OdpowiedzUsuńjaki cudowny ♥
OdpowiedzUsuńWOW! Jestem pod ogromnym wrażeniem! ♥
OdpowiedzUsuńCzemu ja płacze? Kocham tego bloga. Potraficie opowiadaniem doprowadzić człowieka do łez. Gratuluję <3
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu niesamowite. Napisane lepiej niż nie jedna książka którą czytałam. Opowiada niezwykle ciekawą i wciągającą historię, której kontynuacji nie mogę się doczekać. Za pomocą naprawdę pięknych słów, opisane jest tu każde nawet najmniejsze odczucie, przez co opowiadanie jest realistyczne i wzruszające. Jest to jedno z najlepszych, a może i najlepsze opowiadanie jakie czytałam. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale nie mogłam się powstrzymać, bo wręcz brakuje mi słów, żeby wyrazić jak bardzo podoba mi się to co tu przeczytałam xx PS. wyłączcie weryfikację obrazkową, a komentarzy na pewno będzie więcej.
OdpowiedzUsuńnie czekajcie tak długo z dodaniem nowego rozdziału, muszę się dowiedzieć co zrobi Lou, albo zwariuję :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam dziś całe opowiadanie, jest świetne :D nie mogę doczekać się następnego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńBoskie *-*
OdpowiedzUsuńTo było coś pięknego.. Aż brak mi słów aby to opisać *.*
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można tak pisać. To jest idealne! Mam łzy w oczach ale bardzo się z tego cieszę. To niesamowite jakke emocje można wzbudzić w człowieku samymi słowami. Rozdział jeste cuuudowny! Szkoda że Lou odrzucił Harry'ego ale nie dziwie mu się, to było całkiem niespodziewane, a dla niego chyba też całkiem nowe. Rzeczywiście Haz posunął się za daleko dobierając się do spodni Lou, i gdyby był to tylko pocałunek może inczej by to się skończyło. Nam pozostaje tylko gdybanie, bo tylko wyznacie odpowieć. Co będzie dalej? Czy Louis kiedkolwiek jeszcze dotknie Harry'ego? Czy wogule na niego spojrzy? Jak Harry przyjmie jego zachowanie? Pododzi się z tym spokojnie? A może znowu sięgnie po alkochol i coś mocniejszego? Czekam na kolejny rozdział i może dostanę odpowiedzi na niektóre z moivh pytań. <3
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe !!!!!!!. Nie łatwo jest mnie wzruszyć opowiadaniem, ale tym razem ryczę jak głupia. Naprawdę Was podziwiam :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest definitywnie genialny. Przepraszam za brak kreatywności komentarza i opóźnienie, ale dopiero teraz mam chwilę by wejść na komputer.
OdpowiedzUsuń@Zuuzaq
To jest przegenialne, kocham !!!
OdpowiedzUsuńProszę, dodawajcie rozdziały częściej! Opowiadanie jest naprawdę genialne i kiedy nic nie dodajecie,dostaje szalu, bo jestem ciekaw, co będzie dalej. Naprawde, masz talent. Sugeruje, abyś zaczęła pisać jakas prawdziwa książkę. Jestem pewna, ze jesteś wprost stworzona do pisania! Ja tak nie myślę, ja to WIEM ;) Czekam na następny rozdział ;***
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod wszystkim co wyżej powiedziała koleżanka :D. Błagam, już tak bardzo chce przeczytać kolejne rozdziały.
UsuńPS jeśli, kiedykolwiek zdecydujecie się wydać jakąś książkę, będę pierwszą osobą, która ją kupi :*
To jest idealne chce następny natychmiast!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńDaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaj następny ;*
OdpowiedzUsuńKiedy następna część ???????????????????????
OdpowiedzUsuńbłagam NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCoś pięknego aż się wzruszyłam :') przez cb mnie oczy bolą od płaczu (hehehe) Jednym słowem. JESTEŚ CUDOWNA!!!!!
OdpowiedzUsuńDodawaj rozdziały częściej :D
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie <33333
OdpowiedzUsuń